Uwielbiam hiszpańskie seriale! Ten również bardzo przypadł mi do gustu mimo wielu niedociągnięć. Wiele absurdalnych wątków (podnoszenie narzędzia zbrodni raz za razem, podkopywanie się w tak prostych rzeczach itp.).
Strasznie irytowało mnie też poprowadzenie niektórych postaci. Tragiczny trójkąt Julio - Alicia - Maite, który od początku był totalnie bezsensowny... Wrzucenie Maite na siłę w objęcia Andresa w ostatnim odcinku, kiedy można było ukrócić mu wcześniejsze romansowanie i wspaniale rozwinąć nowy wątek miłosny.
I w końcu tragiczne zachowanie naiwnego Andresa, który zrehabilitował się dopiero na końcu. Belen była chyba najbardziej irytującą postacią całej serii i jak dla mnie było jej ZA DUŻO... Nie wierzę, jak facet mógł być naiwny przez tyle sezonów! Gdyby pozbyli się Belen (albo poprowadzili wątek inaczej - jakby Andres od początku ją podejrzewał i nie mógł jej znieść) i wcześniej wprowadzili wątek miłosny Maite+Andres, wszystko trzymałoby się kupy...
No i ta końcówka. Julio pieprzony władczy macho, który nie może poczekać ani chwili dłużej na swoją ukochaną i wręcz siłą wyciąga ją z hotelu! Alicia po omdleniu musi natychmiast zwlekać się z łóżka i biec do chłopa, bo ten ją zostawi? Taka to wielka miłość była, że Julio jej wyznacza godzinę wyjazdu z hotelu pt. "Bo jak nie, to...." ?