poprzedni odcinek za wysoko ustawił poprzeczkę, ten oceniam jako średni, przede wszystkim dlatego, że rozwiązanie ze stażystą było strasznie przewidywalne, poza tym mało Monroe a Renard postanowił nagle przełożyć obsesje na czyny ;/
Ja też lekko czuję się zawiedziona. To, że tajemniczym "Grimmem" okaże się stażysta byłam już pewna odkąd przy poprzednim odcinku napisałaś, że to on jest typowany na yt. Wszystko się zgadzało a ten odcinek tylko to potwierdzał. Poczułam się tylko lekko zawiedziona tym, że Ryan nie był Grimmem tylko jakimś dziwnym Wesenem. Gdyby tak było, mogłoby to być dość ciekawe i dałoby się taki wątek pociągnąć dłużej. Scenarzyści postanowili jednak iść trochę na łatwiznę i wątek drugiego "Grimma" ucięli. Szkoda.
Natomiast jestem zaskoczona postępowaniem Kapitana. Ja wiem, że ma "lekką" obsesję, ale tak nieroztropnego kroku z jego strony bym się nie spodziewała.
Kapitan chyba nie ma nad tym kontroli. Monroe mówił mu w sklepie, że będzie coraz gorzej i straci nad tym panowanie. Słabe rozwiązanie z tym stażystą. Szykowałem się na pojedynek dwóch Grimmów, niekoniecznie zakończony w tym odcinku, a tutaj taka lipa. Nie dość, że gość nie był grimmem, to jeszcze był taki przy*ebany. Szkoda, że nie dali takiego prawdziwego, profesjonalnego grimma, którego tak boją się Weseni. Trochę słabo, ale nie jest tak tragicznie.