I znów zajebisty cliffhanger z Renardem przy świetnym podkładzie w dodatku.. no no :D Widać i po tym odcinku, że ten sezon będzie cholernie intensywny i strasznie mi się to podoba. Nie ma też już 'trudnych spraw' na odcinek a wszystko w zasadzie skupione jest na ogólnej, głównej fabule - koniec elementów proceduralnych najwidoczniej, świetna sprawa.
Patyczek.. intryguje coraz bardziej ale chyba ten odcinek zaczyna uświadamiać, dlaczego dawno temu schowano ten artefakt. Ciekaw jestem co więcej prędzej czy później odkryją na ten temat bo jest póki co interesująco (schemat, że coś daje dużą moc a w zamian jest jakaś konkretna 'ofiara' lub skutek uboczny oklepany ale to dobrze).
Monroe z Dianą w tym odcinku wymiatał, haha :D Najlepszy gag w momencie, kiedy wszyscy idą 'badać' a Monroe 'zostawiacie mnie samego?' a Diana 'nie jesteś sam, przecież jestem ja', hahaha :D Rosalee jak zawsze urocza, nawet przy DIanie potrafi zachować ten swój urok osobisty.
Trabel znika, ponownie, nic niezwykłego aczkolwiek zaskoczyło mnie to, że nie potrzebują już Eve tj. już separatyści wiedza, że z Juliette coś się dzieje? A może Juliette traci/straciła swoje drugie ja z hexenbestią w roli głównej? Póki znów nie spróbuje vougowac niczego nie można chyba wykluczyć.
Nick i Adalind są uroczy aczkolwiek Nick i Diana.. mam wrażenie, że naprawdę w akcie desperacji Renard będzie w stanie powiedzieć córce, że Nick zagraża szczęściu 'mamy i taty' i mała będzie chciała go w pewnym momencie zabić. Nie zdziwiłbym się na takie rozwiązanie gdy już Sean straci wszelakie sposoby. Sama Diana dalej jest specjal, nawet widzi symbole na szmacie..
Wu i Hank na bezrobociu - ciekawie, oj ciekawie (w sensie: Renard szybko oczyszczony z zarzutów i od razu robi porządek). Inna sprawa: cały czas wydaje się o krok do przodu gdy już wydawało się, że trochę się unormuje (nawet myślałem w trakcie oglądania odcinka, że miałem racje przy ostatnim odcinku, że może dojdzie do porozumienia między Nickiem i Seanem i przynajmniej publicznie nie będą wrogami i Nick zostanie oczyszczony z zarzutów, heh).

Kolejny dobry, wciągający odcinek. Dobrze, że sprawę z ich super patykiem posuwają do przodu. Skoro zaczynają pojawiać się skutki uboczne, i Nick też chyba jest ich już świadomy, to zastanawia mnie co zrobią z nim na koniec. Podejrzewam, że go zniszczą.
Juliette mnie irytuje, z resztą jak od początku. Kiedy była Eve to chociaż była pożyteczna. Teraz znowu z niej robią sierotkę. Bardzo podobała mi się urocza scena z Nickiem i Adalind gdy powiedział do niej żeby spotkali się tam gdzie pierwszy raz powiedziała mu, że go kocha. Mam wielką nadzieję, ze nie będzie miał żadnego dylematu z Juliette. Jak dla mnie to za dużo "nabroiła", żeby nawet mu przez myśl przeszło by do niej wrócić.
W tym odcinku Adalind zamieniła się w Hexenbestię przy Nicku. Pamiętam, że w poprzednim sezonie bała mu się powiedzieć o tym , że odzyskała moce. A nie chciała się ich pozbyć, bo chciała wrócić do pracy. Coś się zmieniło? Coś przegapiłam?
Scena gdy Monroe się dowiaduje, że mają zająć się Dianą- bezcenna :). W ogólnie wszystkie te sceny też. Z Budem również jak zwykle sympatycznie.

Szkoda, że to ostatni sezon i to tak krótki. Wojna z Black Claw to dosyć gruba sprawa, moim zdaniem na co najmniej 2 sezony.

"W tym odcinku Adalind zamieniła się w Hexenbestię przy Nicku. Pamiętam, że w poprzednim sezonie bała mu się powiedzieć o tym , że odzyskała moce. A nie chciała się ich pozbyć, bo chciała wrócić do pracy. Coś się zmieniło? Coś przegapiłam?"
Wydaje mi się, że była scena pod koniec tamtego sezonu, w którym Adalind mówi, że pomimo tego, że odzyskuje (czy odzyskała) moce ma zamiar nad tym zapanować aby nie było problemu z Nickiem. Była chyba też scena, w której pokazuje swoje 'prawdziwe ja' Nickowi gdy ten co chwila naciskał, że coś ukrywa i ostatecznie mu pokazała, i wtedy powiedziała, że nad tym potrafi zapanować i nie będzie problemu. Ew. właśnie sobie to zmyśliłem i proszę mnie poprawić, ktokolwiek :D

Fakt, wojna z BC to coś wielkiego ale serial nie ma oglądalności.. cieszmy się chociaż, że stacja zamówiła tę małą ilość odcinków na ostatni sezon aby to jakoś w miarę domknąć :)

Myślicie, że Sean może działać na dwa fronty? Tak naprawdę chce raz na zawsze pozbyć się wszystkich grubych ryb z Black Claw. Ale jednak za nim to zrobi, musi zdobyć ich absolutne zaufanie, a co za tym idzie, mieć całkowitą władzę w mieście i aby być całkowicie wiarygodnym, polować na Nicka.

A może jednak faktycznie łyknął całą tą gadkę Black Claw?

Sądzę że masz rację w połowie i Sean chcę się pozbyć wszystkich z Black Claw ale tylko po to by samemu przejąć władzę i zostać Królem/Dyktatorem, tak jak to widział w swoim śnie który miał po dotknięciu tych przeklętych monet "Coins of Zakynthos", kiedy pozdrawiał tłumy z balkonu i teraz che ten sen spełnić

Przy poprzednim sezonie dumałem, że może faktycznie Sean gra na dwa fronty i nawet cliffhanger sezonu 5 dawał takie pole do popisu, że mu się 'upiecze' dzięki Dianie ale w tym sezonie jednak mam wrażenie, że robią z niego osobę, jaką go przedstawiali na początku 1 serii. Moja ulubiona postać było nie było ale nie chce mi się wierzyć, że będzie inaczej. Inna sprawa: drugi odcinek a on dalej ma 'wizje' związane ze śmiercią Meisnera - może jeszcze mu się odwidzi? Sam już nie wiem co o tym myśleć.. :D

I tak najlepsza była Diana :) niech Nick lepiej uważa żeby nie stanęła po stronie Sean/a bo będzie miał kłopoty :) Miny Monroe w odcinku mnie całkowicie rozwaliły . 6 sezon na prawdę mocny