Czy tylko ja uważam, że scenarzyści popełnili błąd w tym odcinku? Przecież Dr Rush cofnął się w czasie o 12 godzin więc był w linii czasowej, w której nie doszło do przejścia pułkownika Telforda na ziemie więc jakim cudem Telford chciał połączyć się z ziemi sam ze sobą?
Mimo tego moim zdaniem jeden z lepszych odcinków.
Wydaje mi się, że te perturbacje i zawirowania z czasem zaczęły się w momencie otworzenia wrót, także Telford przechodząc przez wrota był już w innej linii czasowej...
Zresztą niezależnie od tłumaczenia, skoro scenarzyści zafundowali takie rozwiązanie, że Rush i sam statek zostali w tej samej linii czasowej, to równie dobrze Telford też mógł się w niej znaleźć (jak i cała załoga, jeśliby przeżyli)