Ep. I - Mark of the Devil
Uwikłany w długi hazardzista szuka sposobu na spłacenie niebezpiecznego wierzyciela. Obarczony dwudziestoczterogodzinnym terminem, swe kroki kieruje do chińskiego lichwiarza, o którym krążą pogłoski, iż para się czarną magią. W trakcie wizyty, przyparty do muru mężczyzna, postanawia obrobić właściciela szemranego lombardu. Wywiązuje się szarpanina, w wyniku której Chińczyk ginie. Morderca ucieka z miejsca zbrodni, nieświadom tego, że naznaczony został potwornym brzemieniem...
"Zbrodnia i kara" spotyka siły nadprzyrodzone. Historia należy do wciągających, potrafi utrzymać widza w napięciu, choć rozwój wydarzeń jest dość łatwy do przewidzenia. W roli głównej Dirk Benedict, czyli pamiętny "Buźka" z "Drużyny A", partneruje mu zaś Jenny Seagrove, aktorka z telewizyjnych romansów, która zaliczyła jednak swego czasu także występ u Williama Friedkina w "The Guardian". Nie są to może hammerowskie wyżyny, ale jako odcinek serii "z dreszczykiem" sprawdza się przyzwoicie.
Ep. II - Last Video and Testament
Dyrektor firmy elektronicznej cierpi na poważną chorobę serca. Jego młoda żona postanawia wykorzystać wspólnie z kochankiem dolegliwość męża i wpędzić go do grobu...
Fabuła, przynajmniej do pewnego momentu, jak żywo przypomina historię znaną z "Les Diaboliques" Clouzota". Na szczęście twórcy nie do końca poszli tym tropem i zachowali w zanadrzu kilka całkiem pomysłowych innowacji. Ciekawie robi się zwłaszcza w drugiej połowie , kiedy to zdradzany mąż zaczyna wprowadzać w życie swój misterny plan zemsty.
Ep. III - Czech Mate
Vicky daje się namówić byłemu mężowi na wspólną wyprawę do Pragi. Mężczyzna pragnie odbudować zepsute relacje, wkrótce jednak po przybyciu do czeskiej stolicy, znika bez śladu. Vicky znajduje się w sytuacji nie do pozazdroszczenia, gdy odkrywa, że wraz z ex-małżonkiem zaginął również jej paszport...
Odcinek w klimatach szpiegowskich. Susan George wciela się w pozostawioną samej sobie, "kobietę, która wiedziała za mało". Jest też Peter Vaughan w roli milczącego oprawcy. Wysoki poziom realizacyjny zapewnia z kolei stojący za kamerą John Hough. Póki co, najbardziej emocjonujący, najciekawszy epizod w serii, z zaskakującymi zwrotami akcji i kapitalnym zakończeniem. Jedyne co zastanawia, to fakt, że po drugiej stronie żelaznej kurtyny praktycznie wszyscy mówią biegle po angielsku. Szczegółów jednak się czepiać nie będę, ponieważ seans "Czech Mate" sprawił mi naprawdę wiele satysfakcji.
Ep. IV - A Distant Scream
Zamężna kobieta wypływa ze swym kochankiem na małą wyspę. Wkrótce po przybyciu na miejsce, zaczyna ją prześladować emanacja podstarzałego mężczyzny, której nikt oprócz niej nie zauważa...
Tym razem kiepsko i to pomimo udziału Davida Carradine'a (za kamerą ponownie John Hough). Problem w tym przypadku stanowi nieciekawa i zgoła naiwna fabuła: twórcy już na wstępie podsuwają znaczące tropy odnośnie rozwoju wypadków, zwroty akcji są więc zarazem łatwe do przewidzenia, jak i rozczarowujące. Co może się podobać, to niezły klimat (sceneria!), mała to jednak pociecha, gdy z ekranu wieje nudą.
Ep. V - The Late Nancy Irving
Chora na cukrzycę golfistka traci przytomność w trakcie jednej z rozgrywek. Za radą lekarza, kobieta udaje się na wypoczynek na wieś. Jadąc samochodem przez angielską prowincję, bierze udział w wypadku, po którym budzi się w małym szpitalu na odludziu...
Historia sprawia wrażenie cokolwiek znajomej. I im dalej w las, tym bardziej jasne staje się, że na wielkie zaskoczenia nie możemy w tym przypadku liczyć. Rozwiązanie "zagadki" wydało mi się zgoła rozczarowujące, a napięcie pojawia się w dawkach znikomych. Na osłodę pozostaje buzia Cristiny Raines (m.in. "The Sentinel" Michaela Winnera). Za kamerą ponownie Peter Sasdy (pracował już przy "Last Video and Testament").
Ep. VI - In Possession
Para małżonków zaczyna doświadczać niezwykłych wizji, które dotyczą nieznanego im, starszego małżeństwa. Świat rzeczywisty i "wyimaginowany" zaczynają się przeplatać z coraz większą częstotliwością...
Znów niewypał. Odcinek w reżyserii Vala Questa intryguje jedynie na samym początku, potem zaczyna zwyczajnie nużyć. Historii brakuje nie tylko napięcia, ale też konsekwencji, a ta cała nerwowa "bieganina" w drugiej połowie (ujęcia w zwolnionym tempie!) jest jest już nieskończenie irytująca. Wyjątkowo słaby epizod, z mizernym pomysłem, a na domiar złego - przesadnie rozciągnięty w czasie. W roli głównej: Christopher Cazenove.
Ep. VII - Black Carrion
Naczelny magazynu muzycznego pragnie opublikować artykuł na temat duetu braci, którzy w latach 60. święcili triumfy na brytyjskich listach przebojów. Błyskotliwa kariera zakończyła się nagle, w tajemniczych okolicznościach, a o braciach słuch zaginął. Redaktor wynajmuje parę niezależnych dziennikarzy, aby ci zbadali dalsze losy niegdysiejszych gwiazdorów. Trop prowadzi do małej mieściny, której nie ma na żadnej mapie...
Intrygujący odcinek. Fabuła miejscami przywodziła mi na myśl "Samochody, które zjadły Paryż", klimat "zdziwaczenia" z kolei budzi lekkie skojarzenia z "Rocky Horror Picture Show". Bardzo też przypadł mi do gustu pomysł ze śledztwem w sprawie zapomnianych bożyszczy (motyw wykorzystany później chociażby w "Velvet Goldmine"). Wprawdzie mógł on być wyeksploatowany nieco lepiej - pierwsze czterdzieści minut nie jest specjalnie emocjonujące, sama końcówka potrafi jednak wiele wynagrodzić.
Ep. VIII - Paint Me a Murder
Malarz nazwiskiem Lorenz upozorowuje swoją śmierć, w nadziei iż nagły zgon przyniesie rozgłos jego twórczości. W plan wtajemniczona jest jego żona, która szybko traci zainteresowanie "nieboszczykiem" i wdaje się w romans z jego agentem...
W roli głównej Michelle Phillips z The Mamas and the Papas. "Paint Me a Murder" to kolejna opowieść o zbrodni i zdradzie. Niezły jest punkt wyjścia, ale dalszy rozwój wypadków dość łatwo przewidzieć. "Żywotność" rzecz odzyskuje w partiach końcowych, osadzonych w sielskiej scenerii szkockiego wybrzeża. Motyw "proroczych" obrazów wydał mi się z kolei całkowicie zbędny, tym bardziej, że twórcy nie pokusili się o rozbudowanie tego wątku.
Ep. IX - The Corvini Inheritance
Bohaterem odcinka jest szef ochrony w domu aukcyjnym. Samotnik, błyskawicznie zwraca uwagę na młodą kobietę, która wprowadza się do mieszkania naprzeciwko. Nowa lokatorka uskarża się na zamaskowanego osobnika, który nocami ją podgląda. Ochroniarz oferuje swą pomoc i instaluje system kamer przed drzwiami sąsiadki...
Historia o tyle ciekawa, że przez długi czas twórcom udaje się zwodzić widza, co do jej charakteru. Przez pierwszą połowę oglądałem z żywym zainteresowaniem, później niestety cała tajemnica zaczyna być nadto oczywista. Miejscami kuleje też aktorstwo, typowe dla ówczesnej produkcji telewizyjnej. Na pewno jednak nie nazwałbym tego odcinka złym: napięcia wiele nie ma, ale rzecz nadrabia ciekawą atmosferą, która skutecznie przykuwa uwagę.
Ep. X - And the Wall Came Tumbling Down
Podczas przygotowań do rozbiórki średniowiecznego kościoła, dochodzi do śmiertelnego wypadku. Na miejsce przybywa pani naukowiec, która stara się dowieść, że śmierć jednego z robotników ma związek z okultystycznymi rytuałami, jakie niegdyś odbywały się na terenie świątyni...
W roli głównej Barbi Benton, ale nawet udział (ubranego) króliczka Playboya nie jest w stanie uatrakcyjnić miałkiej i nieciekawej fabuły, w której dostajemy szereg ogranych schematów. Wątki satanistyczne idą tutaj w parze z reinkarnacyjną naturą zła. Naiwna historia wlecze się przy wtórze kiepskiego aktorstwa (i bynajmniej nie mam tu na myśli byłej Hefnera, bo niektórzy wypadają od niej znacznie gorzej) aż do tandetnego finału, który najprościej można by skwitować olewczym "yeah, well, whatever..."
Ep. XI - Child's Play
Pewne małżeństwo budzi się w nocy i odkrywa, że ich dom otoczony jest przez mur wykonany z nieznanej im substancji. Kolejne próby wydostania się na zewnątrz nie przynoszą rezultatów, a tymczasem w środku temperatura sukcesywnie wzrasta...
Początek jest obiecujący, z miejsca intryguje, w miarę rozwoju akcji robi się jednak coraz mniej ciekawie. Opowieść z czasem zaczyna krążyć w kółko: postaci narzekają na ciepło, debatują nad tajemniczym symbolem znajdującym się na wszelkiego rodzaju produktach i wymyślają coraz bardziej absurdalne sposoby ucieczki ze swojego więzienia. Sprawdza się także odwieczna reguła, zgodnie z którą w przypadku najbardziej niezwykłych fabularnych punktów wyjściowych, rozwiązanie zagadki musi być rozczarowaniem: tutaj finał to jakiś kiepski żart i chyba nawet sami twórcy byli tego świadomi, starając się na koniec puścić do widza oko. Ja się bynajmniej nie uśmiałem, jedynie zirytowałem.
Ep. XII - Tennis Court
Kobieta wprowadza się wraz z mężem do rodzinnej posiadłości, która stoi opustoszała od czasu, gdy umarł jej ojciec. Niepokój lokatorki wzbudza sąsiadujący z rezydencją, kryty kort tenisowy, gdzie dochodzi do niezwykłych zdarzeń, które mogą być dowodem obecności sił nadprzyrodzonych...
Z reguły jestem negatywnie nastawiony do wszelkich historii o nawiedzonych miejscach, ale w tym przypadku historia jest intrygująca i ciekawie poprowadzona. Emanacje "złego" ukazane zostały w efektowny - jak na standardy produkcji telewizyjnych z tego okresu - sposób, a zagadka kortu potrafi naprawdę wciągnąć. Miła odmiana po serii kiepskich lub co najwyżej przeciętnych odcinków serii.
nie opisałeś 8 odcinka:
8 - The Sweet Scent of Death :)
a może wiesz coś na temat: Hammer Journey To The Unknown (1968-69)?
https://www.filmweb.pl/serial/Journey+To+The+Unknown-1968-616591