Pierwszy sezon był zrobiony na dobrej fazie... Ani widzowi, ani twórcy ta odrobina szaleństwa nie zaszkodziła, a wręcz przeciwnie. Było bardzo dużo błyskotliwego humoru, nawiązań do popkultury, klasyki filmu i świetny (jak to ktoś na forum określił) noir'owy, ciężki klimat z odrobiną świątecznej słodyczy. Ale jak to w życiu bywa... Co za dużo to nie zdrowo.
W drugim sezonie wpada się w uzależnienie. Toksyczne uzależnienie, które zamiast trzymać widza przed ekranami telewizorów, to zaczyna szkodzić zarówno twórcy, jak i metaforycznemu "otoczeniu", czyli widzowi właśnie. Fabuła staje się bełkotliwa, niespójna, przekoloryzowana i już tak nie bryluje w towarzystwie. Z czasem wręcz ciężko wytrzymać, choć zdarzają się jej przebłyski minionego geniuszu.