Jestem po piątym odcinku i naprawdę o ile pierwszy zapowiadał naprawdę udaną ekranizację i mocne podstawy do tego, że w końcu ktoś się weźmie za serię główną (czyli z Myronem) o tyle im dalej w las tym gorzej. Po co dwa wątki lesbijskie? Po co romans między matką i ciotką? Czy dziewczyny ze szkoły nie mogą być po prostu przyjaciółkami? W pewnym momencie to się zacząłem zastanawiać czy Mike i Spoon nie pójdą w ślinę.
Całą trylogię z Mike'm czytało się naprawdę przyjemnie i uważam, że gdyby poszli śladami książkowymi spokojnie mogliby zrobić serial 5-6 odcinkowy i byłoby ok. Co więcej gdyby nie zapchajdziury to na luzie dostaliby zielone światło na ekranizację kolejnych dwóch tomów. Tutaj wrzucili wątki, których w książce w ogóle nie było. Po co? Czemu ma to służyć?
I od razu powiem, że kolor skóry Mike się broni. To mi nie przeszkadza bo jest to akurat najmniejszy aspekt. Ale wątki z romansami - już tak. Bo nic nie wnoszą.