Serial na serio wart uwagi w porównaniu do innych tworów Netflixa.
Ogólnie oprawa wizualno-dźwiękowa jest idealna, wszystko w niej gra. Zachowanie postaci mnie irytowało, ale to dobrze, bo znaczy, że twórcy spełnili swoje zadanie i ich los dla mnie nie był obojętny. Niestety tutaj zaczynają się schody, urwane wątki, niewyjaśnione sytuacje, nielogiczne decyzje bohaterów psują odbiór.
Najgorzej wypadają same demony, które wykonują wyroki. Wyglądają cudnie, ale o co im chodzi. Niby przychodzą po skazanych przez "anioła", a "posilają się pierwszą lepszą ofiarą, jaka im stanęła na drodze do dzieciaka. Czyli wniosek, gdyby ktoś skutecznie obronił tę kobietę (np. jej syn) to nie byłoby sprawy, bo pocieszyliby się jego ciałkiem i nie byłoby problemu z nowym trendem w religii.
Druga sprawa, że według mnie większość ofiar przed objawieniem nie popełniła ciężkich grzechów, dopiero po nim ich decyzje sprawiły, że zasłużyli na karę, np. prezes - bo stworzył nową sektę, kobieta - bo była ogniwem, która podpaliła świat, nawet ten łajdak od grota - bo uwierzył, że jest mesjaszem i chciał zabić niewinne dziecko. Wydaje mi się, że gdyby olali wyrok i dalej żyli po swojemu to pewnie nikt po nich by nie przyszedł.
Wniosek przepowiednia "anioła" to taka samo napędzające się proroctwo, a egzekutorzy to zapewne demony, które potrzebowali rozgłosu, aby ludzie uwierzyli im i mieli czym się pożywić. Dlatego zapewne odrodziła się tamta kobieta, bo zrozumiała, że nie jest winna. Bo gdyby tak było, to nowy prezesik jako pierwszy poszedłby do piekła.