Naprawdę nieczęsto zdarza mi się oglądać dramy, tym bardziej koreańskie, ale nawet sam
opis mówi, że to jest coś innego. Nie zawiodłam się.
Podobają mi się bohaterowie i sposób, w jaki główna postać ewoluuje z każdym
odcinkiem. Widać, że coś się w nim zmienia i jest to prawdziwa huśtawka, od dna po szczyt.
W "Holy Land" występują też walki, w których udział biorą osoby posługujące się zupełnie
różnymi technikami, a ja osobiście rzadko spotykam się z czymś takim, więc pod tym
względem serial zarobił u mnie plusa.
Jest kilka minusów. Pauzy w trakcie walk są według mnie przydługie, zdarzają się
nieciekawe dialogi, a i są momenty (momenty!), gdzie sztywna gra aż razi po oczach. Poza
tym nie pojęłam w pełni głównego pytania, które niemal od początku występuje w myślach
bohaterów, tej całej idei z końcem. Może to mój brak inteligencji, więc nie czepiam się
zbytnio.
Jednak zdecydowanie polecam tę dramę. Pozwoliła mi się wczuć w swój specyficzny klimat,
przez co sobotni wieczór nabrał kolorów. Dała mi pewnego rodzaju "emocjonalnego kopa".