PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=833064}
6,9 9 936
ocen
6,9 10 1 9936
5,7 6
ocen krytyków
Hollywood
powrót do forum serialu Hollywood

Ten serial jest... kiepski. Chociaz mozna go bez przykrosci obejrzec. Przekoloryzowany, nierzeczywisty i byloby ok, gdyby taki mial byc, ale to bylo przypadkowe. Aktorzy od super kiepskich, jak ten ktory gral Rocka i dziewczyna od Camille do swietnych kreacji jak Ernie i Dick. Ale zaskoczona jestem czyms, co sie prawie nie zdarza. Parsonsem. Nie jest wybitny w tej roli, bo to generalnie kiepska postac, ale odskoczyl od Sheldona lata swietlne, nie widzialam juz go w Parsonsie, chociaz to jest bardzo trudna sztuka, przy rolach, ktore przyniosly taki sukces. Naprawde zaczelam wierzyc, ze on cos umie poza byciem zgarbionym nerdem i wyglaszaniem zabawnych kwestii takim samym zawsze tonem.

semira1

Parsons to właściwie jedyna dobra rzecz w tym serialu, zawiódł mnie Darren Criss, świetny w Crime Story Versace, tu jakiś płaski i bez ikry

ocenił(a) serial na 6
marckoza

Mam wrazenie, ze poza dwojgiem wymienionych przeze mnie, z aktorami bylo ok, usilowali poprawic mialkosc ich postaci, ale to latwe nie bylo, bo charaktery byly do kitu. Albo cukierkowo dobre albo zle jak cholera. I o ile zabieg pod tytulem jak historia powinna wygladac, chociaz historycznie nie wygladala, sprawdzil sie w Once upon time in Hollywood, to tutaj kompletnie nie. Po coz bylo w to wplatywac prawdziwe postaci?

użytkownik usunięty
semira1

Jak cos jest kiepskie to mu sie nie wystawia oceny 6 tylko 2

"kiepski. Chociaz mozna go bez przykrosci obejrzec" - to nie jest 2. to jest dokładnie 5, dla bardziej wyrozumiałych 6. A ten serial właśnie taki jest. Momentami cringe'owy ze swoimi ckliwymi monologami, ale ostatecznie sprawdza się jego entertainment. Chciałby powiedzieć coś mądrego, ale umyka to wraz z przesłodzoną konwencją, która mówi: Hollywood to ściek, ale matko, to przecież HOLLYWOOD!

ocenił(a) serial na 6
Dekadent

Ten punkt do 6 dodalam za Parsonsa :) Z sentymentu.

ocenił(a) serial na 9
semira1

Nie zrozumialeś seroalu, albo nie obejrzałeś do konca

ocenił(a) serial na 6
agata_banach_2

A to z powodu, ze co? Alez obejrzalam do ostatniej literki i zrozumialam, co najwazniejsze. Co by bylo, gdyby. Gdyby nie bylo, a tworcy pofantazjowali. Wyszedl kicz, czego tu mozna nie rozumiec. DiCaprio z tym swoim miotaczem i Pitt z puszka byli bardziej finezyjni niz to zakonczenie z happy endem. Swiat sie zmienil, kodeks Hayda wszyscy olali, czarny charakter sie nawrocil, a Hollywood zaczelo srac tecza. No faktycznie, gleboka przenosnia...

ocenił(a) serial na 9
semira1

Jeśli kiedyś uda Ci się obejrzeć KICZ, to wrócisz tu...i się zastanowisz nad tym, co napisałeś ;)

ocenił(a) serial na 6
savage

Od 25 lat zawodowo ogladam filmy. Czyli chce czy nie dziennie srednio ogladam 1,5 filmu (nie liczac seriali). Czyli w zyciu zawodowym li tylko widzialam 14 tys. filmow. A wczesniej ogladalam filmy na ochotnika. Maniacko i w duzych ilosciach. Czyli zgadnij, ile kiczow widzialam? Tysiace? Pewnie tak. Czyli co? Rozwiniesz nad czym sie mam zastanowic?

ocenił(a) serial na 9
semira1

Więc kiepski z Ciebie "zawodowiec" ;)

ocenił(a) serial na 6
savage

A zebys wiedziala ile mi za to placa, to bys sie kompletnie zalamala! Ja durna co dziela nie rozpoznaje, a oni mi za to zapelniaja konto, zamiast wziac do tego znawczynie z filmwebu :))))

semira1

...chociaż się zgadzam z Twoją opinią w sprawie serialu, chciałem powiedzieć, że argument dot. własnych kompetencji filmowych nigdy nie wygląda najlepiej w dyskusji. Tę rozmowę można i należałoby utrzymać na poziomie rozmowy o estetyce, bez uzasadniania, kto ma większe prawo do wypowiadania się w temacie: kultura popularna jest przecież siłą rzeczy popularna i demokratyczna. :)

ocenił(a) serial na 6
Dekadent

A czy ja mowie, ze mam kompetencje filmowe? Mowie, widzialam tomy kiczu, a to tylko odpowiedz na zarzut tej dziewczynki, ze kiczu nie widzialam. To tylko odpowiedz.

savage

Jak najbardziej serial jest kiczowaty, tylko że jest w tej kwestii samoświadomy: naśladuje konwencje filmów hollywoodzkich do budowania własnej historii (happy end, itd.). Problem polega na tym, że nie wystarczająco podkreśla swojego odrealnienia: w jakiś sposób pokazuje, jakim ściekiem etycznym Hollywood jest, ale ostatecznie zdaje się krzyczeć: ale można wszystko wybaczyć, bo to przecież Hollywood. Za grosz krytycznego podejścia do całego systemu zbudowanego na chociażby wykorzystywaniu seksualnym, ale za to jakieś nierealne peany na cześć progresywności wobec rasy i orientacji seksualnej.
To powinno wprowadzać w serial jakiś dysonans, ale tego zabrakło. I ostatecznie serial jest peanem na cześć tego rynsztoku. Mnie to zdecydowanie nie odpowiada.

ocenił(a) serial na 9
Dekadent

W taki kontekście mogę się z Tobą zgodzić, co do kiczowatości tego filmu, ale i tak wydaje mi się że to za mocne słowo. Nie odniosłam również wrażenia, że jest on peanem na cześć, a raczej że obnaża (może potwierdza) całą prawdę świata show biznesu. Co do "zawodowstwa"..to że obejrzałeś naście tysięcy filmów, na prawdę o niczym nie świadczy, nie będziemy się licytować w kwestii kompetencji ;)

savage

Ja się nie licytuję przecież :)

(spoiler alert)

Obnaża i potwierdza, ale sam fakt wpisania tego w nieco bajkową i odrealnioną konwencję sprawia, że ten aspekt krytyczny trochę nie wybrzmiewa: ostatecznie wszyscy bohaterowie odnieśli sukces, Hollywood okazało się miejscem spełnienia marzeń, "złe" osoby stały się dobre. Nie wiem, może miało to być ironiczne, ale w moim odczuciu ironia ta nie została jakoś filmowo podkreślona i ostatecznie pozostałem z wrażeniem, że okej, smrodki są i były, ale jednak Hollywood zmienia świat i ludzi, więc można wszystko wybaczyć.
Może w moim odbiorze filmu przewagę bierze osobista niechęć do amerykańskiej branży filmowej, nie przepadam za klasycznymi filmami Hollywoodzkimi, więc ten sposób obrazowania ostatecznie mnie rozczarował.

ocenił(a) serial na 6
Dekadent

Na poczatku tez myslalam, ze to zabawa konwencja i bylam zachwycona. Ale albo za bardzo ich ponioslo i za bardzo wykrzywili zwierciadlo albo to jednak nie byla zabawa, tylko cos w rodzaju holdu. Gdyby wprowadzic do tego wykorzystywanie seksualne, to by juz byla calkiem niestrawna papka. Mam troche ambiwalentny stosunek do ruchu me too. To jest poruszajace, ale po pierwsze za duzo ludzi probuje z tego zrobic odskocznie dla siebie, po drugie nagle caly swiat zaplonal, ale nikt nie zauwaza, ze to nie jest grzech tylko branzy filmowej. Ale do tematu. Wydaje mi sie, ze wiem co kierowalo Murphym. Z jednej strony chec pokazania co powinno byc inne i pokazanie grzechow glownych Hollywood, z drugiej zachwyt nad zlotym wiekiem kina. To troche tak jakby oskarzyc kogos o gwalt, ale mu zlagodzic kare, bo przeciez jest taki ladny. To pewnie mozna bylo pogodzic, to w koncu byla jedyna dobra strona np. Wielkiego Gatsby z DiCaprio, ale tu sie nie udalo. Pewnie przez formule. Mini serial jest latwiejszy w realizacji, bo mozna rozwinac temat, ale z kolei ciezko ukryc ze pod kupa pudru jest brzydka zgnilizna. To taka troche filmowa ekwilibrystyka. Jak sie czlowiekowi omsknie, to wyjdzie kicz.

ocenił(a) serial na 8
semira1

"Przekoloryzowany, nierzeczywisty i byloby ok, gdyby taki mial byc, ale to bylo przypadkowe." Ale.. to właśnie miało takie być. Polecam zapoznać się z innymi produkcjami Ryana Murphy'ego.

ocenił(a) serial na 6
Arual_2

Dlaczego za kazdym razem jak czlowiek ma inne zdanie, to ktos usiluje mu implikowac, ze nie wie o czym mowi? Kiedy nauczycie sie szanowac rozmowcow? Skad pomysl, ze nie znam innych produkcji Murphy'ego? To jest argument? Poza tym dobra sztuka broni sie sama, nie potrzebuje potwierdzenia pakietowego. Chocby to bylo jedyne co w zyciu zrobil, to powinno mi sie podobac, jezeli byloby dobre. Niemniej znam inne jego dokonania, ale ten jeden mnie nie przekonal. Znaczy oczywiscie nie jedyny, ktory uwazam za w pewnym sensie porazke Murphyego, ma wzloty i upadki, ale to oczywiscie kwestia gustu. Nie uwierzylam, ze ten serial taki ma byc. Pastiszem trzeba operowac super umiejetnie. A czasami sie przeszarzuje. Jestem jedna z nielicznych znanych mi osob, ktore uwazaja AHS: Hotel za absolutne dzielo wizualne, wlasnie dlatego, ze jest wysmakowany. Fabularnie to gniot, ale mam to gdzies. Chlonelam. I takiego Hollywood chcialam i czekalam. Wyszla kiszka.

semira1

dobrze, już się tak nie bulwersuj, wszyscy wiemy, że jesteś zawodową oglądaczką filmów i ci jeszcze za to płacą. szacun. dla mnie serial utrzymany w kiczowatym (z perspektywy czasu) klimacie lat 50-tych, zabawny, wzruszający i naiwny. przyjemnie się oglądało w tych smutnych czasach.

ocenił(a) serial na 6
imme3

Bo cysorz to ma klawe zycie! Jeszcze kilka wycieczek osobistych? Co to jest bulwersuj sie? Wydawalo mi sie, ze to jakas forma zdenerwowania. A czy ja wygladam na zdenerwowana? Odpowiadam rzeczowo na wspomniane wyzej wycieczki osobiste i protekcjonalne przysrywania, udowadniajac, ze owszem mam pelne prawo oceniac co widze, jak kazdy inny zreszta ma do tego prawo. Interlokutorzy natomiast, zamiast posluzyc sie argumentem informuja mnie, ze sie nie znam. Odpowiadam, bo grzeczna jestem.
I czy ja narzekam na przyjemnosc ogladania? To jest slodka opowiastka z milym odbiorem, tyle ze niepotrzebnie przerysowana, a moglaby opowiadac o czyms wiecej, gdyby nie przeszarzowanie tworcow.

Arual_2

Dokładnie tak jak semira1 prawi: ja sam jestem obrońcą i zwolennikiem Murphy'ego, mam wrażenie, że jedną z niewielu osób ze swojego otoczenia, które pełną piersią broni Glee przed tego typu zarzutami; ale w Hollywood po prostu coś nie pykło. Mam wrażenie, że film miał być ironiczną krytyką zamkniętą w schemacie hollywoodzkiego kiczu, ale ostatecznie tej krytyki zabrakło, a został film o Hollywood w konwencji Hollywood: i ja jestem święcie przekonany, że przez przypadek. Każdemu zdarzają się gorsze produkcje i porażki i moim zdaniem Hollywood należy do drugiej kategorii w dorobku Murphy'ego.

ocenił(a) serial na 8
Dekadent

ja to odbieram jako absolutnie zamierzone. dawno nic mnie tak nie rozgoryczyło i nie zmiażdżyło emocjonalnie, jak świadomość, jak bardzo to dobre zakończenie jest nierealistyczne, a jak bardzo potrzebne i jak wiele jedno takie dobre zakończenie mogłoby zmienić. nie jestem pewna intencji twórców, ale mnie to przygniotło z mocą tysiąca słońc, kompletnie z zaskoczenia.

ten niesamowity absurd takiej zwykłej, ludzkiej przyzwoitości, która tam ma miejsce.

ocenił(a) serial na 4
quietstarcollapse

To oczywiste że konwencja nierealnosci, w tym bajkowosci zakonczenia była zamierzona. Jednak w serialu coś bardzo nie zagrało. Była to opowieść o bandzie frajerów, sprzedających się za pieniądze i do tego przekonanych, że spełniają swoje marzenia. Rzeczywiste dramaty znikły w zalewie cukru pudru. Żaden z bohaterów nie angażowal, bo nie mieli w sobie niczego, co jest coś warte. Porównaj tylko ten serial z serialem Wielka o młodej Katarzynie Wielkiej. Jeden i drugi serial mija się z historią, ale różnią się od siebie jak dzień i noc. Różnią się w sposobie pokazywania uczuć ludzkich.

ocenił(a) serial na 8
nan_s

to jest oczywiste, ale mówię o innej warstwie tej konwencji, jeszcze nie widziałam w kinie użycia tego w ten sposób. a jeśli chodzi o tych "frajerów", to właśnie to jest interesujące, bo tak naprawdę większość ludzi ma wielkie marzenia, nie mając wiele do zaoferowania. ogólnie trochę taka antyteza do "la la landu". ale akurat w "hollywood" ci "frajerzy" byli dla mnie tylko pretekstem to pokazania alternatywnej wersji społeczeństwa, takiego "prawidłowego" świata, który powinien zaistnieć i nie zaistniał. a "wielką" cenię za humor, formę i parę innych rzeczy, ale kompletnie nie porównywałabym tych seriali na tle innym, niż ukazywanie skrzywionej wersji historii.

ocenił(a) serial na 4
quietstarcollapse

Dokładnie :). Serialowy świat powinien zaistnieć i powinien wypromować prawdziwe talenty, a nie bandę chłopaków, którzy sprzedawali się za pieniądze, bo innych talentów nie mieli, tj z serialu te talenty nie wynikały. I straszne jest to że prawdziwy świat, to prawdziwe Hollywood potrafi pogrzebać prawdziwe talenty, ale i potrafi te talenty czasem znaleźć. Ale tego nie ma w serialu. A epizody prawdziwych gwiazd w tym serialu tj np. Wygrana czarnej aktorki drugoplanowej, na tle strasznych uprzedzeń rasowych, w ogóle nie uderza. Jest w sumie przegraną, zwłaszcza, że w serialu fikcyjnie wygrywa ktoś zupełnie inny. Uważam że twórca scenariusza za bardzo zakrzywil rzeczywistość. To co małe, wyszło na wielkie i dobre, a to co naprawdę godne podziwu wyszło na przegrane. Nie tak opowiada się dobrą historię.

quietstarcollapse

Wtedy poniekąd stwierdzasz, że tym alternatywnym światem, który funkcjonuje prawidłowo jest to, że karierę robi się głównie dzięki wykorzystywaniu seksualnemu, bo jakby na to nie patrzeć, większość bohaterów właśnie tak ostatecznie trafia na ścieżkę sławy. Twórcom nie udało się oddzielić dwóch światów, nie wystarczająco podkręcili moment ironii, która odrywa się od brudnej (czy w ogóle można mówić o brudzie w tym wymuskanym i pełnym lalek Barbie i Kenów serialu) rzeczywistości, przez co wyszedł, niestety - w moim odczuciu - pean, a nie krytyka. Jakiś balans został zachwiany, a szkoda, bo zapowiadało się b. przyjemnie.

ocenił(a) serial na 4
Dekadent

Tak, mam bardzo podobne odczucia :). Zwłaszcza to określenie, że niewłaściwie oddzielono dwa światy, to w punkt:).
Bo na początku mamy grupę kobiet i mężczyzn, bardzo ładnych zresztą, którzy przez seks robią karierę i poznają ludzi z branży. I ok, to jest ja mogę to przyjąć za punkt wyjścia, bo przecież to też realne w prawdziwym Hoolywood. Ale chodzi o to że nie płacą oni za to absolutnie żadnej ceny, a wszyscy, dosłownie wszyscy wygrywają, choć to w sumie drewna aktorskie, przypadkowy reżyser i przypadkowy scenarzysta:). Nawet perwesyjny oprawca nawraca się bez powodu!! Nawet przespanie się z matką przyszłej żony jest spoko, zwłaszcza że to właścicielka studia:) i nie burzy szczęścia. Gdzieś zabrakło ironii, gdzie ona powinna być, a ta gala oskarowa to w moim odczuciu żenada do kwadratu.

ocenił(a) serial na 8
Dekadent

no tak jak mówiłam, dla mnie te płytkie postaci są pretekstem, muszą być płytkie, bo są tylko tłem. a to, że wszyscy wygrywają w tak groteskowy sposób jest właśnie najbardziej interesującą stroną tego serialu, bo przedstawia nierealny świat, na który tak naprawdę nikt nie zapracował, a o którym każdy (przynajmniej filmowiec) marzy, traktując tą obsesję i marzenie jako wartość samą w sobie. to, jak bardzo to jest odległe od rzeczywistości, podobnie jak w tej warstwie społecznej, wypada bardzo gorzko, nie pokazując absolutnie niczego gorzkiego. i to właśnie jest ten oryginalny koncept podważający wszystkie oczekiwania dotyczące hollywoodzkiego kina. moim zdaniem zdecydowanie zamierzony, Ryan Murphy poruszał już podobne tropy w the politician.

ocenił(a) serial na 4
quietstarcollapse

Ale właśnie problem polega na tym, że serial nie jest gorzki!! Absolutnie żaden z głównych bohaterów nie kosztuje goryczy. Żaden z nich nie ma nawet obsesji na punkcie swojego marzenia. Echa tej goryczy są w bohaterach drugoplanowych, tj. Np. w problemie starzenia się aktorek, w zakazie wejścia na scenę aktorce czarnoskórej itp. Natomiast sam serial i jego główni bohaterowie to nudne drewna.

ocenił(a) serial na 4
quietstarcollapse

I jeszcze jedno. Serial jest tak odległy od rzeczywistości, że nie odczuwa się ironii czy goryczy, ale raczej rozbawienie. To nie mogło być zamierzone.

ocenił(a) serial na 8
nan_s

no ja to odbieram inaczej c: ale zgadzam się z tym, że w tym, co się dzieje na ekranie serial nie jest gorzki. to my, jako widzki, mamy dojść same do tych gorzkich wniosków. patrząc na krytykę serialu, to pewnie twórcom nie wyszło idealnie przekazanie tego, skoro widzowie (nie tylko w tym wątku zresztą) mają problem z interpretacją w tym kierunku. do mnie trafiło.

ocenił(a) serial na 4
quietstarcollapse

Bardzo cenię Twoje zdanie:). Lubię dyskusje, zwłaszcza dotyczące interpretacji. Zresztą, bardzo lubię twórcę serialu, uważam że ma niesamowitą wyobraźnię, ale akurat ten serial to jego gorsze dzieło :).

ocenił(a) serial na 4
semira1

Uważam że Twoja opinia jest bardzo słuszna, a i tak łagodna dla tego serialu.Ja myślę, że serial jest ładny, ale głupi, i to głupotą nieswiadomą siebie, chyba :) . Gdyby wszyscy bohaterowie byli fikcyjni, jako tako znioslabym konwencję bajkowosci. Ale tu mamy postacie historyczne, konkretne ramy czasowe, i wyszedł bałagan . I mamy hołd złożony śmietnikowi, który ktoś nazwał krainą marzeń.

nan_s

Też mi się, niestety, wydaje, że nieświadomą.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones