obejrzałam pierwszy sezon i muszę powiedzieć że wątek romantyczny między Brodym i Carrie jest wyssany z palca, pojawia się znikąd, jest nierealistyczny i męczący. Pierwsze odcinki super, a potem tylko gorzej i gorzej. Miał być dobry serial sensacyjny, a ostatnie odcinki pierwszego sezonu to już tylko agentka Carrie i targające nią kłopoty psychiczne - męczarnia.
Duży plus natomiast za przedstawienie punktu widzenia obydwu stron konfliktu - podejrzewam, że wzbudziło to ogromne kontrowersje w Stanach.
Drugi sezon to już chyba tylko jak mnie będzie nuda zżerać :)
Jak to znikąd, przecież ''chemia'' jest już przy pierwszym spotkaniu w biurze:D.
Mnie odcinek finałowy I sezonu tak wk***ił, że dałem sobie spokój z następnymi sezonami. Brody się wysadza, ale zapalnik szwankuje. Brody naprawia bombę i już ma się wysadzić, ale dzwoni jego córka. Autorów scenariusza to za takie numery powinno się normalnie rozstrzelać.
A co ciekawe w originale Izraelskim takich dylematów nie ma ponoć a jest bum:D.
Bo to jedyne sensowne zakończenie - no ale liczy się kasa, więc będą jeszcze ciągnąć przez kilka sezonów, aż wszystkim się znudzi.
Polecam drugi sezon, przy którym miejscami serce waliło mi jak młotem. Dużo się dowiadujemy i chyba lepszy od pierwszego. Wątek Brody - Carrie również mi się nie podoba i jest jakiś dziwny, szkoda bo żonka fajna :P ogólnie uważam, że jest to jedna z najlepszych produkcji serialowych ostatnich lat, chociaż ma faktycznie dużo głupich momentów.
Nie, nie jest taki dobry. Ma masę błędów logicznych w scenariuszu, jest sporo niedorzeczności. Niektórzy bohaterowie (głównie rodzina Brody'ego) to półgłówki, do tego wszystko jest popsute przez wątek miłosny Brody'ego i Carrie. Serial jest niezły, ale nie jest wart tych wszystkich nagród, które spadają. Względy polityczna, do tego Bunkier Obama powiedział, że to jego ulubiony serial, więc... No, można sobie dopowiedzieć.