Ród smoka
powrót do forum 1 sezonu

Po pierwszych odcinkach mam kilka wrażeń:

1) Dialogi - zbyt formalne, sztuczne, nadęte (rozumiem, że niektóre sytuacje tego wymagają, ale bohaterowie porozumiewają się ze sobą niemal cały czas w ten sposób). Brakuje w nich luzu, dowcipu czy ironii oraz takiej zwyczajności, czegoś co sprawia, że wierzy się w autentyczność oglądanych postaci (mimo, że to archaiczny świat fantasy), tak, jak to było w GoT, gdzie dzięki dialogom niejednokrotnie można było odczuć podobieństwo do prawdziwych życiowych sytuacji - gdzie ludzie mierzą się z problemami różnego kalibru, różnej maści i REAGUJĄ na nie jak zwykli ludzie, którymi ostatecznie są Z postaciami z GoT niejednokrotnie można było się utożsamiać albo widzieć w nich podobieństwo do ludzi, których znamy z rzeczywistości...

2) Przewidywalność i powierzchowność - być może zbyt wcześnie na takie wnioski, ale jak wspomniałem, piszę o wrażeniach. Mam trochę odczucie jakbym oglądał baśń Disneya, w której brakuje złożoności świata, wątków. W której wszystko jest raczej czarne lub białe aniżeli intrygujące i tajemniczce, budzące fascynację, wzbudzające chęć poznawania historii i losów bohaterów. To po prostu wieje nudą i ma się wrażenie jakby wiele kwestii istniało BO TAK, a nie dzięki historii i ciągu przyczynowo-skutkowemu.

3) Postacie, aktorzy - już abstrahując wyglądu, od kolorów skóry czy włosów bohaterów, razi mnie "bylejakość" i szarość postaci/aktorów. M.in. król Targeryan - brak mu jakiejkolwiek charyzmy, spolegliwości, majestatu. Rozumiem, że nie było celem przedstawienie go jako dobrego władcy, ale ten gość raczej jest wykreowany (lub też gra) jak jakiś statysta, a nie jeden z głównych bohaterów. W GoT Martina nawet słabi władcy, przywdócy powodowali u mnie odczucie, że wierzę i rozumiem, że ktoś taki mógłby istnieć i znaleźć się w miejscu, sytuacji w jakiej obsadził go scenariusz. Tutaj to jest sztuczne.

Draay

Oczywiście zgadzam się z tym, że pierwsze sezony "Gra o tron" są lepsze od pierwszych dwóch odcinków "Ród smoka".

Ale z drugiej strony "Gra o tron" też została mocno spłycona w sezonach 5-8, gdzie nastąpił drastyczny regres jakości scenariusza, dialogów, spójności postaci, intryg, sceny politycznej.

Dialogi w pierwszych sezonach GOT w wielu miejscach były książkowe więc prezentowały się wybornie. Gdy w późniejszych sezonach bazowali na własnej kreatywności to były sztywne jak kij od miotły :)

ocenił(a) serial na 7
Draay

Ad 1) Dialogi, niestety, odzwierciedlają tu książki, z których zostały zaczerpnięte i ogólny ich styl. Są to kroniki, a właściwie kompilacja kronik historycznych Westeros. I to żywsze raczej nie będzie. Te opowieści takie są - drętwe i napisane archaizującym językiem. Mimo to na tych kościach jest sporo "mięsa" - to jest wiele naprawdę dramatycznych wydarzeń.

Ad 2) Baśń Disneya?! O nie, zupełnie nie! Problemem nie jest tu czarno-biały świat, tylko niewiarygodnie ciemna sfera szarości wpadająca w całkowitą otchłań mroku. Nawet nie jestem pewna, czy obecna publika karmiona girl-power/woke culture/diversity empowerment jest gotowa na to, co ta historia ze sobą niesie. I nie sądzę, bym spojlerowała, jeśli powiem, że to będzie rzeźnia. Jak dotąd, przedstawione postacie są całkiem miłe - i to w sumie dobrze, że zaczynamy od tego poziomu, bo będzie tylko gorzej. I tak, tutaj nie ma strachu - wszystkie akcje mają konsekwencje.

Ad 3) Serialowy Viserys jest o wiele lepszy niż książkowy. Naprawdę! Dowiadujemy się więcej o jego motywacjach, rozterkach, o jego charakterze, o jego pasji związanej z Valyrią, o jego uczuciu do Alicent. To może się wydawać dziwne, ale w serialu Viserys błyszczy - scenarzyści i aktor wykonali tu monumentalną robotę, aby tę postać zbudować. Jest też od początku jasne, że Viserys kompletnie nie nadaje się do swojej roli - dlatego też, zresztą, posadzono go na tronie. Jest człowiekiem niezdecydowanym, słabym, niepewnym, pozwalającym sobą manipulować. Największą jego wadą jest chęć uniknięcia sytuacji trudnych, To coś, z czym wielu z nas może się identyfikować.

Jeśli chodzi o porównanie z GOT, to Viserysowi najbliżej chyba do Tommena. Obaj nie byli przeznaczeni do rządzenia od początku, obydwu zależało na tym, by wszyscy byli szczęśliwi, obaj nie potrafili przewidzieć konsekwencji własnej słabości i niezdecydowania.

W moim ulubionym serialu House of Cards (UK) Francis Urquhart stwierdza, że chęć bycia lubianym to cecha godna podziwu u dziwki lub spaniela, ale nie u rządzących krajem. Viserys bardzo chce być lubiany.

ocenił(a) serial na 8
Daikte

Nie bardzo, tylko pierwsza część jest kroniką i wątki są w niej opowiedziane krótko i powierzchownie. Druga część skupia się na wydarzeniach z serialu i tylko na wątku tańca smoków.

ocenił(a) serial na 10
Daikte

Heh, też to wyczuwam że Viserys to taki stary Tommen - miękkie jajo. xd

ocenił(a) serial na 7
Draay

Zgadzam sie, moim zdaniem tylko Deamon i Rheynera daja rade. Za to najwiekszym beztalenciem jest Alice Hightower czy jakos tak, potrafi tylko ślepiami przewracać.

ocenił(a) serial na 7
Cox_92

A Tommen byl tak niewyrazny ze musiałem w google sprawdzić kto to byl, bo calkiem o nim zapomnialem.

ocenił(a) serial na 8
Draay

1. odpal sobie 3 pierwsze odcinki Gry o Tron (oglądałem całość 2 miesiące temu żeby odświeżyć sobie lekko pod porównania a nie pleść kocopoły na temat tego co pamietam z 2012 roku).

2. wtedy pisz

3. nie porównuj 3 odcinków do 4 sezonów