PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=433143}

Internat

El Internado
2007 - 2010
7,9 5,4 tys. ocen
7,9 10 1 5415
Internat
powrót do forum serialu Internat

Jestem świeżo po obejrzeniu ostatniego odcinka i muszę powiedzieć że serial jest
świetny. Po zakończeniu serialu „Paco i jego ludzie” chciałem obejrzeć coś dobrego z
Hiszpanii i trafiłem na Internat. Wg mnie Paco jest dużo lepszy ale Internat też jest bardzo
dobry.

Ogólnie podobała mi się atmosfera, fabuła, zwroty akcji postacie. Ale serial ma jednak
kilka wad i rzeczy które mi się nie podobały.

Natłok tajemnic i wolne ich rozwiązywanie są jedna z nich. Dla niektórych to zaleta ale
gdzieś tak w okolicach 4-5 sezonu zaczęli przeginać. W sumie nikt nie był tym za kogo
się podawał, co drugi nauczyciel to psychol z Ottoxu no i w sumie nigdy do końca nie
wyjaśniono czym był Projekt Geminis. Zwroty akcji na początku szokowaly ale potem to
już było strasznie wymuszone. Niby 30+ postaci a tajemnic i sekretów tyle że starczyło by
dla 60-ciu. Wkurzało mnie, że często postacie celowo ukrywały prawdę nawet wtedy gdy
odkrycie prawdy wyszło by wszystkim na dobre. Strasznie tam dużo było tchórzy po
prostu… W ogóle do końca 6-ego sezonu było ok ale w 7-mym zrobili z tego jakiś
straszny łzawy dramat. Cały sezon był ciężki i taki klaustrofobiczny… Po za tym wbili pół
obsady w tym 3 moje ulubione postacie (Amelię, Elsę i Fermina).

Jeśli chodzi o postacie które lubię:

- Fermin był oczywiście the Best. Jego śmierć na końcu KOMPLETNIE mnie rozwaliła
emocjonalnie. To było po prostu głupie i zbędne, że po tylu akcjach zginął taką śmiercią.
Nawet nikogo nie uratował ginąc (co byłbym w stanie zaakceptować). W zasadzie twórcy
przez cały 7 sezon nie dawali mu odetchnąć i zrobili z niego jakiegoś Supermana,
którego nic się nie ima a na koniec takie coś. Mogli zabić każdego np. Vicky lub Rebecę.
On nie zasłużył na to by zginąć dosłownie na sam koniec. Ale scena śmierci genialna.
Chwyta za gardło jak cholera, a scena z duchem to już w ogóle masakra… Ci Hiszpanie
to umieją tworzyć dramy na maksa….

- Niezły był też Ivan, choć na początku niezły był z niego dupek a i później zdarzało mu się
zachowywać jak kompletny kretyn, szczególnie z Julią i jego zanikami pamięci. Po za tym
jego sceny z Paula zawsze mnie bardzo bawiły, jak na początku jej nie cierpiał a potem
ja polubił.

- Elsa, której nie cierpiałem bardzo długo, przeszła niesamowita przemianę po „
domniemanej” śmierci Hektora i także bardzo mi się podobała. Nie zasłużyła na taki
koniec. Niby chciano zrobić dramat ale to była taka bezsensowna śmierć. Jeszcze gdyby
się za kogoś poświęciła to byłoby ok…

- Amelia też mi się podobała, głównie ze względu na aktorkę, która była wg mnie super.
Do samego końca kibicowałem jej związkowi z Marcosem i choć w 7 sezonie robiła za
tło to mogli jej nie uśmiercać. Niby dzięki jej śmierci wyszedł wątek z Hugo, ale i tak
sądzę że zabicie jej było niepotrzebne….

- Julia była ciekawa postacią i bardzo polubiłem aktorkę co ją grała. Nie mogę się
doczekać jak zaczne oglądać El Barco z nią, Rebecą i Ritą oraz Aitorem z „Paco i jego
ludzie”. Całe te jej akcje z duchami i wątek z Ivanem były super.

- Jaques Noiret. Na początku mnie irytował ale w 5-6 sezonie aktor co go grał ewidentnie
rozwinął skrzydła. Jedna czarna postać, która nie była schematyczna i miała jakieś
ludzkie odruchy. Strasznie mnie ujęła jego rozmowa z synem (tym małym) na końcu i
scena gdy nie mógł zabić Ivana. Zdecydowanie jest to jedna z najbardziej
skomplikowanych wewnętrznie postaci w serialu no i jak zagrana. Mam nadzieje że
jeszcze kiedyś spotkam tego aktora co go grał bo jest zajebisty.

- Paula. Być może tu was zaskoczę ale lubiłem Paulę. Przez większość czasu ona i
Evelyn bardzo mnie irytowały, ale były momenty gdy nieźle się uśmiałem np. gdy Evelyn
myślała, że jest w ciąży albo gdy szukali Jacincie narzeczonego. Ogólnie aktorka co ja
grała była świetna. W końcu zrobiono postać prawdziwego dziecka, a nie dziecka co
udaje dorosłego jak w innych filmach. Wiadomo, ze dzieci w wieku 6-8 lat bywają
kłopotliwe i ona właśnie taka była, jak to dziecko, naiwna do bulu, psotna, szczera i
czasami rozczulająca.

Postacie co do których mam zastrzeżenia:

- Hector. Postać ciekawa ale nie wykorzystano w pełni jej potencjalu. Za długo zwlekali z
wyjaśnieniem jego tożsamości a gdy się to w końcu stało to umarł, a potem go
wskrzesili. Nie żebym miał cos przeciwko ale skoro mogli go wskrzesić to mogli też nie
zabijać Fermina… Mam wrażenie ze twórcy nie wiedzieli do końca co z nim zrobić, bo
najpierw zakopali wątek miłosny miedzy nim a Marią, potem bywały momenty gdy jego
postać nie odgrywała żadnej roli . Wątek z choroba tez był średni a romans z Lucią
jeszcze gorszy… Ale samą postać lubię bardzo. Luis Merlo świetnie go zagrał.

- Maria. Twórcy chcieli z niej chyba zrobić główna bohaterkę ale im nie wyszło. Na
początku ją lubiłem i jej współczułem, ale gdzieś w okolicy 3-ego sezonu miałem dosyć
jej płaczów, narzekań jaka to ona biedna i nieszczęśliwa. To jest normalnie wstyd, że tak
długo nic nie mówiła Ivanowi, aż do tego stopnia ze powiedział mu ktoś inny. Może i się
wstydziła tego co zrobiła ale to mnie nie przekonuje. Na szczęście potem jej postać
nabrała trochę barw gdy prawda o Ivanie w końcu się wydała.

- Marcos. W 1 sezonie bardzo go lubiłem, bo było widać ze stara się zajmować siostrą,
być odpowiedzialny i się jakoś trzymać. Niestety potem ilość ich wspólnych scen zmalała
drastycznie i koleś wolal się zajmować miłostkami zamiast siostrą. Aktorsko też dzieciak
gorzej grał… Z ciekawej postaci zrobił się typowy nastolatek. No i te jego teksty o
Carolinie były cholernie irytujące, szczególnie po jej śmierci…

- Rebeca. Postać i aktorka ciekawe, dobrze zagrana z pomysłem, ale potem wątek jej
mocy zanikł zupełnie a szkoda. Romans z Martinem też nużył czasami jak się ciągle
kłócili i wracali do siebie… Mogli ją zabić zamiast Fermina.

- Lucas. Ze wszystkich postaci to właśnie jemu musieli dać sny prorocze… Było to
ciekawe ale po raz kolejny potem ten wątek zanikł i tylko na końcu coś było. Ponadto
później już nie widzieliśmy jego snów a szkoda. Jedynie jego akcje z Paulą i Evelyn były
czasem niezłe…

Postacie, których nie cierpię:

- Amaia. Normalnie rzygać mi się chciało jak się kleiła do Marcosa. Nie dość że aktorka
co ją grała była brzydka to jeszcze słabo grała. Wątek z nią jako zdrajcą był zaskakujący
ale to było żałosne jak dziewczyna grała Amaie jako tą złą. Kompletnie
nieprzekonywująca, nudna, nic nie wnosząca postać.

- Carolina. Typowa dziewuszka której w głowie tylko chłopaki. Aktorka, która ja grała była
ładna i nawet dobrze ją grała ale scenarzyści w ogóle nie umieli tej postaci prowadzić.
Zrobili z niej pannicę, która wikła się w trójkąty. Często mnie irytowała swoim
zachowaniem i naiwnością. Współczułem jej gdy umierała, al. To była jedyna konieczna
śmierć w serialu bo stworzyła ciekawy wątek na potem. Szkoda tylko że wszyscy robili
potem z niej taką świętą, szczególnie Marcos…

Zastrzeżenia do fabuły oraz niewyjaśnione i niedopowiedziane wątki:

- Nie wytłumaczono czemu Ottox zabił Christine Palasios. Coś im ukradła ale co to było
to już nie wyjaśniono…

- Wiek dyrektora szkoły i Wulfa się nie zgadzał. W retrospekcji Jacinty z lat 70-tych
Joaquin ma ok 25-30 lat, wtedy też rodzi się Elsa. Ale potem w retrospekcji z 1945 roku
widzimy Joaquina jako 20-letniego chłopaka. Gdyby ta druga opcja była prawdziwa to w
chwili gdy urodziła się Elsa miałby pod 60-tkę. To Samo z Wulfem. W 1945 roku miał 35-
40 lat, wiec jakim cudem w 2010 roku wygląda na 60-70 lat skoro powinien mieć ponad
90-tkę ? Jedynym wytłumaczeniem w przypadku Joaquina wydaje się fakt, że w czasie
gdy powstawały retrospekcje Jacinty, twórcy nie planowali wątku nazistowskiego, ani
tego, że Joaquin będzie jednym z nich… Zresztą myślę że gdyby Wulfa grał aktor który
grał Joaquinna to by było do przełknięcia, bo wygląda dużo starzej…

- Nie wyjaśniono do końca czym był Projekt Geminis. Na pewno dotyczył klonowania,
nawet nazwa „Bliźnięta” to nam mówi. Wulf, chcąc wyleczyć córkę sklonował ja by być
może mieć „części zamienne” gdyby jej oryginalne ciało wysiadło po wyleczeniu z wirusa.
Ale klonem była chyba tylko Paula (co potwierdza na końcu ta babka i pułkownik) bo
gdyby Irene Espi była kopią Evy, to nie mogłaby być genetycznie spokrewniona z bratem,
a przecież Lucia zrobiła test, z którego wyszło ze Irene i Hector są rodzeństwem. Być
może Irene była pierwszym etapem, może w czasie zapłodnienia dodał do niej część
DNA Evy. Ale jeśli Paula była kopia Evy to oznacza, że Paula i Marcos nie byli być może
wcale ze sobą spokrewnieni…

- Nie wyjaśniono jaka role w tym wszystkim odgrywał mały Samuel. Po co go stworzono
? Nie wiadomo. Może był kolejna kopią zmarłego syna tego porucznika z 7-ego sezonu ?

- Nie rozumiem co twórcy chcieli osiągnąć z wątkiem Camilo w 7-ym sezonie. To że
chciał pomóc Irene i odkupić swoje winy mnie nie przekonuje. Bo niby po co ja więził ?

- Myślę, że twórcy przegięli z tym, że Irene była cały czas więziona. Bardzo długo
budowano watek Samuela i Irene, wiec gdy Hector odszedł z serialu pewnie namówiono
gdy by wrócił na koniec. Tych scen z nim było bardzo mało, zresztą, założę się, że Luis
Merlo nie dogadał się z producentami w sprawie kasy bo pod koniec 4 sezonu nic nie
wskazywało, że odchodzi z Internatu. Jego odejście musiało być niespodziewane bo
twórcy nie zakończyli by tak sezonu wiedząc, ze ma odejść. Po za tym myślę, że była duża
presja na to by połączyć Samuela i Irene stąd wskrzeszenie Hectora.

- Wątek porucznika był strasznie słaby, jeszcze ten jego romans z Elsą... Szkoda, że sie
nie dowiedział, o sprawie z dzieckiem Amelii, chciałbym zobaczyć wtedy jego minę. No i
to własnie taki leszcze musial zabić Fermina...

- Samo zakończenie było ok, po za śmiercią Fermina, ale zabrakło mi sceny, gdzie jest
przeskok w czasie i ukazanie jak postacie sobie radzą po tym wszystkim, tak jak to
zrobiono w „Paco i jego ludzie”. Sam fakt wydostania z Internatu mnie nie zadowala.
Chciałbym wiedzieć co było dalej, czy postacie utrzymywały ze sobą kontakt itp… To by
na pewno podniosło jakość zakończenia…

To chyba wszystko, Mam nadzieję, ze ktoś z was się tu wpisze i odpowie na moje zarzuty
bo chętnie bym podyskutował o serialu, ale wiecie tak na poziomie. Chciałbym poczytać
co sadzicie o moich spostrzeżeniach wiec piszcie.

Podsumowując, serial był świetny ale wiadomo ze im bardziej skomplikowana jest
historia, tym trudniej ustrzec się w niej błędów a w Internacie trochę ich było… Będę go
jeszcze długo wspominać, a teraz czas zabrać się za „El Barco” :D

Ocena 8/10

ocenił(a) serial na 10
Jarek Bachanek

Projekt Bliznięta - został stworzony do dwóch celów....Pierwszy - Wulf chciał odzyskać córkę, a drugi głównie dla zarobienia kasy.... Wykorzystali stworzony wirus ale nie mogli znaleźć lekarstwa.... Chcieli to sprzedać jako broń biologiczną jak już je mieli. Dzięki temu mogli władać światem... Śmierć tych ludzi była bardzo ważna... BYłoby bardzo źle gdyby wszyscy przeżyli.... Zginęli dla większego dobra... Widać, że masz pretensje do Rebeki, że to nie ona zginęła tylko Fermin, lecz tak musiało być. Zgodnie z zasadą - uśmiercamy te postacie, które najbardziej lubimy.... Poza tym Rebeca uratowała mu życie.... Jego śmierć miała wzruszyć ale nie być ogromną stratą dla reszty postaci.... Według mnie choroba zakaźna przez powietrze musiała zostać i kiedyś powinna zaatakować...

Co do postaci:
Fermin - musiał zginąć. Taka piękna scena... Nie mogli przeżyć wszyscy...

Ivan - trochę jak Blanca grająca aynhoę (sory za niepoprawną pisownię) w El Barco... Nic do niego nie mam, ale nie jest też moim ulubionym bohaterem...

Elsa - oddała życie za uczniów... Wspaniała osoba, która przez chwilę była zagubiona w życiu... Jej śmierć wzruszająca...

Amelia - była niezbędna po śmierci dziecka, wręcz przeszkadzała, bo pomagała uczniom....

Julia - polubiłam ją w El Internado, lecz w El Barco trochę kiepska postać.... Tylko wątki miłosne...

Noiret - Lubiłam go jako czarny charakter...

Evelyn była fajna, ale Paula nie... Niestety Paula zagarnęła najfajniejszego chłopaka, a Evelyn (może nie była ładniejsza od Pauli) dostała głupiego Javiera...

Hektor - Te wątki które wymieniłaś akurat lubię lecz nie lubię tego z Marią...

Rebeca - Bardzo ją lubię i nie mam zastrzeżeń.

Camilo - jedna z moich ulubionych postaci. Po oparzeniach zrozumiał jacy są ci dranie i chciał się zemścić.... Dlatego też pomógł Irene, ale więził ją bo pewnie ją kochał...

Marcos nie miał rodzeństwa. Samuel był synem Garrido..

Garrido lubiłam... Całkiem fajna postać, a zwłaszcza jak zabił Roque...

-Ja też chciałam taki wątek o dalszych losach...

El Barco - według mnie jeszcze lepszy...

ocenił(a) serial na 8
Ellen Page

No cóż dla mnie śmierć Fermina była niesprawiedliwa, zwaszcza przez to, że zginął pod sam koniec. Gdyby zginął wcześniej może by nie było by to takie złe. Wiem że chciano wzruszyć widzow i im sie udao, ale źle to wygląda po tym jak przeżywał gorsze sytuacje. No i był moja ulubiioną postacia więc nie dziw się że mam pretensje.

Garrido byl w/g mnie troche słabą postacią. Ciężko bylo go rozgryźć bo nie wiadomo do końca czy pomagał bohaterom bo chciał czy raczej po to by zyskać ich zaufanie. Zapewne to drugie... Co do Camilo pewnie masz rację, nie wpadlem na to, że mógł kochać Irene. Jak dla mnie Paula byla epicką postacia bo była takim prawdziwym dzieckiem, pełnym naturalności. Carlota zagrała świetnie.Noireta uwielbiałem, ale wkurzyło mnie, że tak skonczył. W ogóle mogli go zostawić na 7 sezon. Może aktor mial dosyć... Ale w sumie jego pobyt w psychiatryku ma sens. Po tym wszystkim co zrobił to w sumie najgorsza kara.... Elsa miała chyba najgorzej przez swoja nieświadomość. Sądzę że po odejsciu Hectora, scenarzyści chcieli go zastapic wlaśnie nia i dlatego ocieplili ta postać. Szkoda, że zmarła, ale scena z Jacinta byla świetna. Ta z Paulą i Marcosem była juz troche zbyt łzawa...

Po za tym wychodze z zalozenia, że jak już kogosś zabijać to po to by popchnąć fabułę do przodu tak jak to zrobili z Caroliną. Zabijanie na koniec niby wywołuje porządaną reakcje emocjonalną ale jednak jest to policzek w stronę widza. Człowiek ogląda czasami serial cale lata zżywa sie z postaciami i na koniec ich zabijają. Rozumiem powody ale nie potrafie ich zaakceptować, głównie w przypadku Fermina

Zapomniałem wspomniec o Roque. Postac dobra, ale moim zdaniem aktor nie do końca dał radę zagrać bycia zdrajca i bycia skruszonym. Scenarzyści tak go napisali, żebyśmy w pewnym sensie mu współczuli ale jakoś nie mogłem. Uważam że gdyby jakis lepszy ktor to zagrał to mogla by być jedna z lepszych postaci w serialu.

ocenił(a) serial na 10
Jarek Bachanek

Rozumiem z Ferminem, ale według mnie nadal Rebeca nie jest niczemu winna...

Zgadzam się co do sceny z Jacintą...

Nie wiem czy oglądałeś lub czytałeś Harrego Pottera. Nie jestem jakąś fanką ale samej tej postaci nie lubię a Rowling go zostawiła... :(((

Akurat postać ze zdrajcą była dobra. Według mnie to było dość oczywiste.... Myślałam, że był zły, bo kochał Julię a tu nagle się okazało, że miał umrzeć... Ale po co i na jakiej zasadzie ich wybierali? To pozostało nie wyjaśnione. Postać fajna, może dlatego nie było lepszego aktora, ponieważ scenarzyści nie zamierzali z niego robić nikogo większego ale w końcu dali mu sekret.... Co do Cristiny Palacios to też trochę naciągane z tym, że Wiki udało się uciec z tego domu z jej pamiętnikiem, bo przecież wokół niej byli rodzice i jedynie, gdzie mogła schować to w spodniach jak Fermin to robił ale że rodzice jej nie przeszukali? Jeśli weszła na teren prywatny i przeszukiwała rzeczy to mogła coś ukraść...

ocenił(a) serial na 8
Ellen Page

Nigdy nie twierdziłem, że Rebeca byla winna śmierci Fermina. Lubiłem ja ale w 7-sezonie jej wątek troche podupadł i gdyby zginęła to bym się nie przejął. Chodziło mi o to że mogli ja zabić albo kogoś innego np Jacinte. Wyjaśnilem zreszta czemu uważam że zabijanie postaci na koniec to zły pomysł.

Harrego Pottera czytałem i nie mam pretensji, ze przeżył. Gdyby umarł to by bylo bardzo dziwne.... Cóż widać ze scenarzyści nie zawsze mieli rozplanowane co bedzie dalej, bo gdyby planowali zrobić z Roque zdrajcę od początku to by jego watek był zupełnie inny. Dla mnie wyjscie z pamiętnikiem bylo ok, Rodzicę chcieli się pozbyć intruza więc w pośpiechu i przez emocje mogli nie pomyśleć, ze Vicky mogła coś zabrać.

ocenił(a) serial na 10
Jarek Bachanek

Zawsze zabija się postacie pod koniec... Według mnie moje pytanie jakby nikt nie umarł byłobyt takie: "I co nikt nie umarł?? Taki finał to niech sobie wsadzą... Wirus - nieszkodliwy...". Według mnie to pozytyw, że umarli ale to kwestia gustu...

Ja mam pretensje o uśmiercenie osób (też czytałam ale połowę książek) w Potterze np. Thonk, Lupina, Syriusza, Snape'a, Moodiego a przeżycie tego durnego Pottera... Prawie nic nie stracił poza tym pokonał Voldka bez większego wysiłku. No nie ważne w końcu to forum o Internacie :PP...
Co do Roque to masz rację. Było to dość dla mnie przewidywalne. On nie miał tylko tajemnicy... Vicky - Cristina Palacios i Komputery, Ivan miłostki i syn zwyrodnialca, Marcos - siostra, śmierć rodziców, Amelia i Carol... Julia - duchy i Ivan, Carol - miłość do Marcosa i ewentualnie ona mogła zdradzić ale trochę zbyt przejmowała się tą sprawą, a Roque - karzełek z którego się nabija Ivan i zabrał mu dziewczynę...
Co do Uczniów zabijanych - Dlaczego właśnie oni?? Rozumiem Susanę bo się coś domyślała, ale bratanek/siostrzeniec (nie pamiętam już) ogrodnika ??

Jarek Bachanek

Zgadzam się co do tego natłoku tajemnic. Miałam wrażenie, że na początku powymyślali wiele wątków, żeby coraz bardziej budować napięcie. Potem gdy wszystkich tajemnic i historii trochę się nazbierało mieli problem, żeby wszystko wyjaśnić (stąd tyle niedokończonych wątków), zebrać w całość. Dlatego jest wiele błędów np. związanych z wiekiem bohaterów.

Fermin był jedną z moich ulubionych postaci, aczkolwiek trochę przesadzili z jego bohaterstwem. Zawsze wychodził z kłopotów, ratował świat, był niezniszczalny. A jego śmierć bezsensowna. Powinien przeżyć i być z Marią. Po co ten cały ślub, skoro na koniec zostawili ją samą, bo wątpię, by się zeszła z Hectorem.

Ivana lubiłam, choć był dupkiem. Może miało to swój urok taki niedobry chłopak, który popala fajki po kątach. Poza tym wiadomo, że był dobry, wrażliwy, a jedynie udawał twardziela i duży wpływ na jego zachowanie miał jego ojciec. Ale jednak pod koniec denerwowało mnie jego zachowanie. Pomijając, że niby kochał Julię i wszystko to co robił, robił dla jej dobra. Tak naprawdę ciągle ją ranił, nie szanował jej. Sceny między nimi to albo sceny jak się kłócą czyli Ivan ją obraża i zostawia, ona obraża jego i płacze. Potem go błaga, by do niej wrócił. Albo sceny, że obściskują się i idą do łóżka. Także jak dla mnie ta miłość była niedojrzała ze strony Ivana.

Z Elsy na początku zrobili zołzę, która zdradza Hectora i niewiadomo w sumie dlaczego. Jest zimna, ambitna i marzy o stanowisku. Pod koniec z kolei chcieli pokazać, że się zmieniła, że jest wrażliwa i dobra. W sumie polubiłam ją pod koniec. Szkoda, że ją uśmiercili, też niepotrzebnie. Nie rozumiem kogo ona niby uratowała nie przyjmując leku. Wszystkim udało się przeżyć do czasu wynalezienia maszyny, więc mogła wziąć np. mniejszą ilość leku, a resztę dać komuś innemu. Ogólnie Elsa często sama wplątywała się w kłopoty typu romans z Pedrem, związek z Noiretem. Ale też nie miała w życiu łatwo. Straciła tyle osób, które kochała. Matkę, ojca, brata, Pedra, dzieci, potem myślała, że też Samuela i Hectora.

Amelii nie lubiłam. Raz robili z niej dobrą, raz złą. Rozumiem, że musiała pomagać Ottoxowi, by uratować brata i dziecko, ale denerwowało mnie to. I jescze ten jej niby romans z Marcosem. I tak nie miało to przyszłości.

Noiret - ciekawa postać. Niby miał ludzkie odruchy, ale miał też sporo nieludzkich - zabicie żony. Jak dla mnie miał problemy psychiczne i tyle.

Paula mnie drażniła. Niby jej postać jest wiarygodna, bo tak się zachowują dzieci. Ale co odcinek to kolejny durnowaty pomysł. I jeszcze ten kit o jej IQ.

Hector - lubiłam go, ale jego pobyt w podziemiach to trochę przesada. Był tam uwięziony tyle czasu, nie jadł tyle czasu, nie mył się, a po wyjściu stamtąd piękny i elegancki idzie z Irene do internatu. W ogóle jak on się stamtąd niby wydostał?!

Maria - lubiłam ją, ale za późno wyznała prawdę synowi. Na początku trudno mi było uwierzyć w tą ciążę w wieku 13 lat, ale i tak się zdarza w życiu.

Marcos - rzeczywiście na początku bardziej się opiekował siostrą i był dojrzały (choć na początku Paula ciągle za nim chodziła, była zagubiona, a potem zaprzyjaźniła się z Evelyn, Jacintą, Lucasem i już nie potrzebowała ciągłej opieki Marcosa). Potem zajmował się głównie romansem z Amelią. W dodatku był jakiś zaślepiony, wierzył jej całkowicie, a na każde zarzuty Caroliny odpierał jej atak i ją obrażał. Natomiast potem uświadomił sobie nagle, że jednak kocha Carolinę. Jak dla mnie nie był stały w uczuciach, bo najpierw kochał Carolinę, potem Amelię i znowu Carolinę.

Amaia - kompletna porażka. Aktorka brzydka, ciągle ta sama mina, nieprzekonała mnie. W dodatku to, że najpierw taka dobra i miła (albo raczej jak pijawka się przyczepiała do Marcosa, tu lubiłam komnetarze Vicki), a potem niby zła. Mogła chociaż zmienić minę. Nie rozumiem też wątku z tym kolesiem, który chciał ją zgwałcić, czy tam zgwałcił (pogłubiłam się, czy doszło między nimi do czegoś czy nie). Po co ten wątek? Widz miał jej współczuć czy co?

Carolina - na początku wkurzało mnie jej niezdecydowanie między Marcosem a Ivanem, ale potem była ok.

Też do końca nie zrozumiałam, czym był projekt geminis. Wulf na pewno chciał przywrócić życie Evie, ale po co mu jej klony? Przecież chodziło o zbudowanie maszyny i wyleczenie zamarzniętej Evy. Więc do czego mu Paula i jej super odporność? Co do tego porucznika, któremu zmarł syn (nie pamiętam imienia) to zrozumiałam, że w projekcie chodziło chyba o to by ludziom, którzy stracili np. dziecko dać możliwość "ożywienia" za pomocą stworzenia idealnej kopii DNA i wszczepieniu zarodka by urodziła je kobieta.

Samuel chyba był synem Wulfa. Była jakaś scena, że ktoś powiedział Wulfowi, że teraz będzie miał syna. Dziecko porucznika chyba miała urodzić Amelia.

ocenił(a) serial na 8
sylwia_to_ja

Co do Fermina, zgadzam się całkowicie. Zalożę się że wątek ze ślubem zrobili po to by jeszcze bardziej udramatyzować jego śmierć. Tak czy siak nie zasłużył na to jak skończył. Niby zrobili z niego super bohatera a zginął od ciosu nożem jak jakis amator. No litości...

Ivan byl bardzo skonfliktowaną wewnętrznie postacią. Jak mu kiedyś Maria powiedziała, nie mial dobrego modelu ojca i dlatego był taki popieprzony i niedojrzały.

Noireta lubiłem bo nie byl schemstyczny i znakomicie zagrany. W sumie z aktorow to tylko kilka gralo na pozoimie tzn Noiret, Hector, Fermin, Rebeca Paula, Elsa, Julia i może Amelia. reszta to byli przeciętniacy.

Co do hectora i Marii zgadzam się pisalem zresztą o tym w pierwszym poście.

Codo Marcosa masz zupełna racje. Może to i fakt, ze potem Paula sobie dawała radę sama ale ten jej związek z bratem był juz taki zbyt luźny. Marcos w ogóle zawsze byl ślepy jeśli chodzi o kobiety. Najpierw bronił Amelii do samego konca, potem oskarżał caroline choć byla niewinna, Roque nawet nie podejrzewał (zresztą nie tylko on), a potem jeszcze romansowal z amaia, która przecież tez byla zdrajczynią...

W pierwszym poście wyjasnilem niejako o co chodziło w projekcie. Wulf zamroził córke ale istnialo ryzyko że po tylu latach jej cialo nie bedzie funkcjonować jak należy ponadto chcial jej zapewnić odporność na choroby, stąd stworzenie jej bliźniaczych klonów których móglby użyć do przeszczepów albo transfuzji, Jest jescze troche naciagana teoria w/g, ktorej chcial po prostu mieć przy sobie żywy wizerunek córki do czasu aż będzie mógł ją wyleczyć. Dla Ottoxu natomiast korzyść byla taka że chcieli mieć antidotum na wirusa, po za tym technologia klonowania ludzi na pewno by im sie przydała...

ocenił(a) serial na 8
Jarek Bachanek

Drobna uwaga - akcja serialu nie dzieje się w 2010 roku, tylko wcześniej. Pierwszy odcinek to na pewno sierpień albo wrzesień (nie wiem dokładnie w którym miesiącu zaczyna się rok szkolny w Hiszpanii) 2007 roku. Obserwujemy bohaterów przez cały rok szkolny 2007/08. Kończy się on śmiercią Hectora (ostatni odcinek 5 sezonu). Potem widzimy jak bohaterowie wracają do Internatu po wakacjach i zaczyna się nowy rok nauki. Sezon 6 i 7 rozgrywają się prawdopodobnie w ciągu kilku tygodni tak więc ostatni odcinek to pewnie jesień 2008 roku.

Jeżeli chodzi o wiek nazistów to zwróciłem na to uwagę w sąsiednim wątku (który założyłem dawno temu) i całkowicie się z tobą zgadzam. Wullf w 2008 roku musi mieć ponad 90 lat, bo w scenach z 1943 roku jest oficerem SS, czyli miał wtedy co najmniej ok. 30stki. Joaquien jest trochę młodszy, ale też musiałby mieć przekroczoną 80tkę. Obaj na tak zaawansowany wiek nie wyglądają. Jak dla mnie to ten serial powinny umieścić w innych ramach czasowych, najlepiej na początku lat 90-tych wtedy wiek nazistów by pasował. No i przy okazji bohaterowie nie mieliby komórek i internetu, co by bardziej uwiarygodniło to, że nie udało im się powiadomić im się ukryć dowodów i wezwać policji.

Jarek Bachanek

Niedawno skończyłem oglądać wszystkie sezony. Cały serial obejrzałem w około 3 tygodnie i na chwilę obecną jest to najlepszy serial jaki widziałem (potem są Gotowe na Wszystko) i z wieeeeelką chęcią i zaciekawieniem obejrzę go p oraz drugi. Nieścisłości są w każdym serialu / filmie więc wybaczam, tym bardziej, że to hiszpański serial, który pewnie nie miał zbyt dużego budżetu a i tak wyszedł genialny, lepszy od tej całej amerykańskiej szmiry serwowanej nam na co dzień, liczę że TVP wykupi prawa do transmisji bo oglądanie w internecie jest męczące i po raz 2 wolałbym oglądać w TV, ale na to pewnie są małe szanse :(

Z postaci najbardziej polubiłem zdecydowanie Amelię i Evelyn.

Amelia - w sumie nie wiem czemu tę postać tak bardzo polubiłem, dla mnie była świetna, taka ciepła i opiekuńcza, też uwielbiam dzieci. Najlepsze sceny z nią to jak przeciwstawiała się Hugo'owi i Noirette'owi, jej śmierć była smutaśna i jak ginął jej brat Fernando. Zdecydowanie jedne z lepszych scen w serialu.

Evelyn - po prostu genialna aktorka, jej miny i komentarze, styl mówienia wszystko była prześwietne. Zawsze mnie rozśmieszała i te jej "matko boska" Jak dla mnie zapowiada się świetna aktorka.

Lubiłem też Julię ( jej odzywki do Ivana megaaaa i w 2 sezonie była genialna" nie patrz się na moje cycki"), Victorię (bo rozważna) i Jacitnę (fajne teksty i zabawna była), no i potem Elsę (mega się zmieniła z zimnej s*ki w laskę której współczułem i nawet przemiana charakteru sprawiła, że stała się ładniejsza z wyglądu), ale to dopiero jak stała się opiekuńcza. Z facetów w sumie spoko był Fermin (ogólnie pozytywny bohater) i w późniejszych sezonach Ivan.

Zdecydowanie wkurzali mnie Paula, Marcos, początkowo Carolina i Maria, Amaia, Ruben, Clara no i trochę Alicia.

Paula - czasem była zabawna, ale to jej filozofowanie mnie wkurzało, niby mądra niby głupia, w sumie takie nie wiadomo co, wolałem "głupotę" Evelyn. Uwielbiam akcję jak Paula próbuje schudnąć i tym trochę nadrabia.

Marcos - aż tak mocno mnie nie wkurzał, ale jak nie chciał by pobrali krew od Pauli to było na maxa egoistyczne.. Przecież przy pobieraniu krwi się nie umiera, no ludzie dajcie spokój...

Caroliny początkowo nie lubiłem za to, ze zachowywała się jak typowa lasia z telenoweli, przeskakiwała z kwiatka na kwiatek.

Maria mnie wkurzała w 1,2 i może 3 sezonie.. Ona to by była miła dla Ivana nawet jakby ją ćwiartkował..

Amaia bo aktorka grała jak kawał drewna i miała brzydkiego pryszczola / pieprzyka.

Ruben bo kartonowa twarzyczka.

Clara bo była naiwna, zepsuta i tępa.

Alicia bo bardziej dla niej liczyło się prawo niż ludzkie dramaty.

odcinki 8-15 7 sezonu nie są już takie fajne, bo Amelia już nie grała :<
A 7 był jeszcze fajny bo było dużo o Amelii i fajnie ją opłakiwali, smutnisto było :<