Sezon 1
Długo zabierałam się za ten tytuł. I teraz żałuję, że nie zrobiłam tego wcześniej. Inuysha jest w mojej głowie dobre kilka lat, bo chyba nie sposób o nim nie usłyszeć, jeśli choć otarło się o świat anime. Mimo to przymierzałam się do serialu dość długo. Nie lubię seriali i jeśli historia nie uwiedzie mnie w pierwszym odcinku to rezygnuję. Głównym powodem tego zwlekania były moje obawy - różnie widziałam to anime. Z jednej strony obawiałam się, że główny bohater i "dziewczyna superbohatera" będą strasznie wyidealizowani: on sztywny jak kołek, a ona wrażliwa niczym Mary Sue, którzy padają sobie w ramiona z miłości po 2 odcinkach. Na całe szczęście okazuje się, że Inuysha pomimo poważnego wyglądu jest cwaniaczkowo-sympatyczny i nie żałuję, ani jednego odcinka obejrzanego. Historia, te 27 odcinków po prostu mnie uwiodło - historia, która nie do końca jest jasna, duchy, demony. Co mogę zarzucić opowieści? Trochę brakuje mi atmosfery tamtych czasów. Jest trochę za mało jakichś wyróżników kulturowych tzn. Nie ma miejsc, rzeczy, które mogłyby się utożsamiać z serialem.
Momentami miałam problem z odróżnieniem od siebie postaci - Inuyasha, jego brat, lisi demon - ok, ale co do reszty czasami musiałam się poważnie zastanowić, kto jest kim. Mam nadzieję, że przeciwnik zmieni się za jakiś czas i dojdą kolejne wątki na tło poszukiwania kolejnych fragmentów klejnotu.