Rozumiem że to serial.... ale na litość boską, te "przypadkowe" spotkania wcześniej rozdzielonych bohaterów to jakiś żart, naprawdę nie dało się tego inaczej rozwiązać? nie jakby londyn i okolice mieściły się na kilku km2?
niby tak, ale to było coś na zasadzie dużego obozu 'ocalałych'. Jako że chodzili do jednej szkoły to raczej nie byli za bardzo od siebie oddaleni