Mówi się, żeby wierzyć ofiarom i słuchać świadków mówiących o Holocauście. Istnieje pewna teoria psychologiczna o "fałszywych wspomnieniach". Że ludzie tworzą sobie wspomnienia, dalekie od prawdy. Wziąć można pod uwagę czas, który zmienia i postarza ludzi, u których szwankuje pamięć.Świadkowie na procesie byli pewni, że oto siedzi przed nimi ich obozowy kat. Jeden ze świadków, który był w partyzantce i napisał wspomnienia, na wzmiankę adwokata, że opisał w swojej książce, że zabili "Iwana Groźnego" stwierdza "widocznie się pomyliłem". To jak wierzyć im, skoro udowodnili na podstawie różnych dokumentów, że niemożliwe..Już nie mówiąc o tym, że serial woda na młyn tzw. negacjonalistów. We mnie wygrany proces pozostawia wątpliwości. Może ten Ukrainiec był w nazistowskim wojsku, nawet może w obozie, ale nie był tym Iwanem Groźnym.
Ale był w Sobiborze jako strażnik, zauważ kilka spraw jego butę, arogancje kiedy już się odezwał i udawanie nawet po 60latach, jak ciężko mu się poruszać... Miałem wątpliwości ale są dowody, że ten facet był w Sobiborze i mordował ludzi. I wbrew temu co mówi, wnuczek itp że nie miał wyboru i że każdy z nas by tak zrobił podczas wojny, nie zgadzam się... Sami się zgłaszali na Komando/strażników, żeby przeżyć i jak całe komanda szkoleni byli Ukraińcy, żeby gnoic zydow i Polaków. Znam tą historię od dziadka, który dwa razy pod c logiem leżał i brał czynny udział w walkach w trakcie wojny. Jeszcze na początku lat 80tych, dziadek opowiadał mi bardzo spokojnie, wiele historii, ale z taką, no nie wiem, iskra w oku, jakby to było rok wcześniej. Oprócz dowodów na to, że był morderca, przeraża mnie jego cynizm. Kazał sobie spojrzeć w oczy, bo wiedział, że nie był tym Iwanem z Treblinki, ale był Tym, który znał swoją robote i mordował oraz znęcał się w innych obozach... Tak to widzę i...
Na kapo zgłaszali się też Polacy, to nie kwestia narodowości tylko charakteru.
Ja mam teorię (wyłącznie na podstawie serialu oraz tego, co sobie wygooglałam), że Iwan był Iwanem Groźnym, bo to sowieckie dokumenty były sfałszowane lub źle zinterpretowane. Najdziwniejszym "zbiegiem okoliczności" jest panieńskie nazwisko Demjanjuka jako nazwisko tego nowego Iwana Groźnego. Nie wierzę w takie przypadki.
Tak czy inaczej, gdyby już na procesie w Izraelu inaczej sformułować oskarżenie (nie, że jest konkretną osobą, ale zbrodniarzem wojennym) to facet pewnie dawno by wisiał, a nie cieszył się przyjemną emeryturką.
Patrząc na niego, na jego zachowanie, mowę ciała, okropne uśmieszki w trakcie zaznań świadków, noi wygląd twarzy-to nie mógł być przypadekm Wg mnie on był zbrodniarzem Iwanem Groźnym! Wiem, że to nie są dowody dla sądu, ale tak on był zbrodniarzem.
Poważnie myślę że to był on, jakim cudem miał tatuaż z grupą krwi? Jakim cudem nazywał się tak samo, był w tym samym miejscu, wyglądał tak samo, był arogancki w trakcie procesu? A co do niewiarygodności świadków polecam zapoznać się z literaturą z tamtego okresu np. Inny świat Grudzińskiego. To był Inny Świat którego nikt kto w nim nie był go nie zrozumie.
Zeznania świadków zawsze są wypaczone. A tu sprawa jest z przed 40 lat. To absurd, że dopuszczono w ogóle takie zeznania jako dowód.
Jako osoba głęboko wierząca w praworządność, demokrację i prawa człowieka powiem tak – ścierwo należało zutylizować w więzieniu jak śmiecia, nie certolić się w rozprawy sądowe. Dla zbrodniarzy wojennych 0 litości.
Za respektowanie praw człowieka Żydzi (i nie tylko, bo w końcu wiele mniejszości ginęło w obozach) zapłacili wysoką cenę. Większość zbrodniarzy wojennych żyło sobie spokojnie do późnych lat starości i nigdy ich sprawiedliwość nie dopadła za zbrodnie na ludzkości.
W zbiegi okoliczności można oczywiście wierzyć. Można spotkać kogoś w podobnych spodniach na ulicy, albo mieć podobną sukienkę do kogoś na ślubie. Tutaj?! Ta sama twarz, te samie miejsca, dane, wspomnienia świadków, opisy...