Dorwać i skazać byle kogo. Jest skazany sprawiedliwości stało się zadość. Nawet gdy żadnego przestępstwa mogło nie być. Opinia publiczna, gazety, TV stają się zachwycone.
O twojej winie lub niewinie decyduje jakaś zgraja 12 ludzi wziętych z łapanki na ulicy, gdzie pewnie połowa z nich oprócz modlitewnika żadnej książki nie miała w rękach,
Po amerykańsku to się nazywa sprawiedliwość ludu.
I zaczyna się gra, kto taką bandę ćwoków przekona do swoich racji: oskarżenie, czy obrona.