Jedna rzecz razi mnie zarówno w Daredevilu jak i w tym serialu, sceny walki.
W Daredevilu były powtarzalne do bólu i w pewnym momencie bójki z randomami zaczęły po prostu nudzić.
Tutaj natomiast główna bohaterka wydaje mi się strasznym nieudacznikiem, mając do dyspozycji taką moc powinna większość ludzi pozbawiać przytomności jednym ciosem.
Czasami tak jest a czasami - szczególnie w kluczowych momentach - zachowuje się jak kompletna sierota.
Jestem w chwili obecnej po 5 odcinku serialu i zniesmaczyło mnie to jak odbili Killgrave.
Jessica początkowo standardowo - biła na oślep i rzucała przeciwnikami zamiast sensownie atakować w celu unieszkodliwienia przeciwnika.
Robiła to na kompletnym luzie, od niechcenia i co najgorsze - powoli.
Ze swoimi mocami powinna ich poskładać w pół minuty a ona bawiła się i w pewnym momencie jak amatorka dała się otoczyć i przytrzymać przy ziemi przez paralizatory.
I to ma być superbohaterka? Wystarczy kilku byczków z paralizatorami i jest bezbronna.
To już Daredevil bez wysiłku by ich rozłożył chociaż powinien być słabszy od nadludzko silnej Jessici.
Jak na razie to jestem bardzo rozczarowany, sceny akcji bardzo kuleją.
Serial jest bliźniaczo podobny do Daredevila, podobieństwo czuć na każdym kroku i niestety powiela te same błędy.
Jak dla mnie główna bohaterka to jak na razie porażka.