Pilotażowy odcinek Kamen Ridera Kabuto - Po prostu jedno wielkie WOW :) . Wszystko jest tu fajne i klimatyczne. Fajne i bardzo przyjemne dla oka efekty specjalne, fajny HD obraz, który naprawdę cieszy oczy, fajne zbroje żołnierzy ZECT-u, fajne widowiskowe sceny jak np. walka Ridera w slo mo z potworem. No i jakby tego było mało to cały czas mamy akcję na ekranie, cały czas coś się dzieje. W Riderach niespotykane, bo piloty zazwyczaj opowiadają wątek obyczajowy a akcja jest dopiero na końcu vide np. Blade i Hibiki. Pierwszy odcinek kończy się BARDZO MOCNYM akcentem, a mianowicie Rider zostaje złapany przez ZECT. No chyba nie dało się już lepiej zachęcić do obejrzenia kolejnego epizodu :D . Główny bohater jak na razie wygląda na kozaka. Kroczy ścieżką nieba i nie bał się zranienia nożem, bo wiedział, że nie jest mu przeznaczone umrzeć w taki sposób :D . Wątek tego wymoczka z ZECT też ciekawi. Interesuje mnie bardzo jaką rolę ta postać odegra w fabule. i sama wielokrotnie wspominana przeze mnie organizacja oczywiście też. Ciekawe jak wiele namieszają.
Takie są moje wrażenia po obejrzeniu pierwszego odcinka. Kiedy zobaczę całość to naturalnie napiszę jak prezentuje się cały serial ;) .
I cały serial już za mną oto co mogę powiedzieć po obejrzeniu całości.
Ja już jakiś czas temu obejrzałem całego Kabuto. I werdykt jest taki, że to chyba moja ulubiona seria. Chyba. Bo tak jak już wcześniej pisałem, wszystkie KR-y Heisei do roku 2007 są dla mnie niemal na tym samym bardzo wysokim poziomie i wszystkie mi się ogromnie podobają.
W Kabuto świetny był główny bohater. Lubię takich kozaków, którzy zawsze potrafią zachować zimną krew w każdej sytuacji i zawsze udowadniają wszystkim, że to oni stoją na szczycie. Tendou jest w moim top 3 ulubionych Riderów. Poza nim są w nim jeszcze Takumi z Faiza i Tsukasa z Decade’a. Jakby się przyjrzeć to wszyscy mają podobną osobowość. Aroganckie dupki, którzy mają o sobie bardzo wysokie mniemanie i rzeczywiście są najlepsi w tym co robią. Po prostu ideał. Ale nie ideał kto powiedział, że taki ideał musi być postacią do końca pozytywną? Chyba większość facetów chciałaby właśnie takimi być Wink.
Jeśli chodzi o resztę Riderów to:
Kagami miał fajną zbroję, ale jego postać jakoś nie zapadła mi szczególnie w pamięć. Ot, pomagał Tendou i tyle w sumie można by o nim powiedzieć. Dobry wątek miał w trzecim odcinku, o tym zmarłym bracie.Kagami ciekawy był jeszcze jak stał się The Bee. Jakby nie patrzeć to na chwilę przeszedł na złą stronę.
Skoro już przy The Bee jestem - pierwszy The Bee był wg mnie najlepszy. Kiedy się pojawił był niezłym wymiataczem. Kiedy rolę tego Ridera przejął ten chłopak z ZECT to nie było już to samo. Pierwszy miał dużo charyzmy i był badassem. Nieźle zalazł Kabuto za skórę. Ten nowy tylko walczył z Wormami i to wszystko.
Sasword Rider z początku zrobił na mnie wrażenie. Rider do wynajęcia pomagający ZECT tylko dla pieniędzy to bardzo ciekawy i oryginalny pomysł. I wszystko byłoby ok gdyby go ciągnięto, ale niestety twórcy potem zrezygnowali z tego wątku. Dalej to już w ogóle ze Sasworda zrobili błazna. Byłaby to postać kompletnie skopana gdyby nie ta wiadoma tajemnica jaką skrywał i ostatnie odcinki z jego udziałem. Ich fabuła naprawdę była zakręcona za co należą się wielkie brawa.
Byli jeszcze Kick Hopper i Jump Hopper. Pierwszy dał niesamowitego czadu kiedy się pojawił. Naprawdę dowalił wtedy Kabuto! I ten jego wyrąbisty temat muzyczny! Plus też za to że twórcy nie zapomnieli o postaci pierwszego The Bee i w tak ciekawy sposób poprowadzili jego wątek. Chociaż dziwi mnie, że on ,,przygarnął''. tego chłopaka kiedy i jego wykopano z posady The Bee. Ja na jego miejscu skopałbym mu dupsko za to jak go wykiwał i zniszczył mu życie
Ale nawet tacy bohaterowie mają swoje minusy. A mianowicie kiedy Kick Hopper i Jump Hopper połączyli siły to twórcy nie mieli pomysłu co z nimi dalej robić. Wydurniali się tylko, a to wg mnie nie był temat, z którego można sobie jaja robić. Można od czasu do czasu pożartować, ale nie z ludzi, których życie legło w gruzach i którzy znaleźli się na samym dnie. Oni opisywali swoje obecne życie tak ,,Tylko my wiemy jak wygląda piekło''. Bardzo ciekawy motyw i można go było lepiej wyeksploatować miast robić sobie z tego żarty Confused . Poza niezbyt śmiesznymi gagami ich postaci właściwie nic więcej nie wnosiły. A ja chciałbym zobaczyć więcej ich pojedynków z Kabuto i resztą dobrych herosów, tak epickich jak ich pierwszy pojedynek. Niestety, ta pierwsza potyczka jest zarazem ich jedyną. Oni powinni cyklicznie atakować Kabuto! Ale z pomocą na szczęście przychodzi zakończenie ich wątku. Bardzo smutne. Pięknie pokazana przyjaźń dwojga ludzi, która trwa aż do samej śmierci. Niby to zachowanie Kick Hoppera względem dawnego rywala mało realistyczne, ale z drugiej strony ma to swoje przesłanie. Uczy że warto wybaczać choćbyśmy nie wiadomo jak zostali skrzywdzeni, bo nasz największy wróg może w pewnym momencie stać się naszym jedynym przyjacielem.
Ciekawy był jeszcze wątek z Dark Kabuto. Tak, dobrze przeczytaliście. W tej serii pojawia się Dark Rider. Oczywiście sami Dark Riderzy nie są nowością, bo w każdej serii tacy byli, ale występowali w kinówkach. A tutaj mamy Mrocznego Ridera także w serialu! Dark Kabuto chciał za wszelką cenę zatrzymać Hiyori dla siebie, a kiedy ta odmówiła zdecydował, ze zniszczy nasz świat. Wtedy dziewczyna nie będzie miała wyboru i będzie zmuszona zamieszkać z nim w jego wymiarze. Nie ukrywajmy, że ten wątek jest nam, ludziom wyjątkowo bliski. Ileż to razy każdy z nas chciał samolubnie za wszelką cenę zatrzymać wyłącznie dla siebie coś (rzecz, osobę etc.) nie zważając na konsekwencje, czy chociażby ludzką przyzwoitość i moralność.
I tym sposobem dochodzę do zakończenia serii. Finałowy pojedynek mało widowiskowy. Dla porównania, ostatnia potyczka z Boukenger z Gają była zrobiona z dużo większą pompą i rozmachem. I nie odczułem też by ostatni boss był jakimś dużym zagrożeniem. Niby pokonał Kagami'ego i Tendou, ale to tyle. Chciałbym czegoś więcej. Nie wiem tak na prawdę do końca czego konkretnie bym oczekiwał, ale nie byłem w pełni usatysfakcjonowany. W przeciwieństwie do Boukenger wspomnianego już wyżej. Ostatnia walka tego show naprawdę była wspaniała i pełna emocji. Ale na szczęście wszystko ratuje Dark Kabuto i jego poświęcenie. Naprawdę pomógł Hiyori i oddał za nią życie. Nie spodziewałem się takiego zakończenia! Myślałem, że on po prostu polegnie pokonany przez Tendou, a tu znowu niespodzianka.
+9/10
Piękna seryjka. Sporo pięknych walk, praktycznie zero nudy, wspaniały główny bohater plus ciekawe postaci poboczne no i oczywiście genialna fabuła. Czyli wszystko co potrzeba. Kabuto to Rider Idealny! I za pomniałbym wymienić największego minusa serialu. Tylko 50 odcinków!!! Zawsze uważałem, że 50 epizodów to ta idealna liczba jaką serial powinien posiadać tak aby twórcy mogli wszystko odpowiednio rozwinąć, a także by nie stał się na siłę ciągniętym tasiemcem, ale kurde! W tym wypadku ta formuła nie działa! Chciałbym obejrzeć jeszcze przynajmniej drugie tyle odcinków Kabuto. 50 to dla mnie za mało!