Dokładnie tyle wytrzymałem, zanim nie wytrzymałem. I wyłączyłem.
Przypomniałem sobie dlaczego polskie kino wciąż leży i kwiczy.
Przez te 23 minuty czułem się zażenowany tym co się dzieje na ekranie, grą aktorska lub raczej brakiem jakiejkolwiek gry, fabułą, przaśnymi odzywkami i oczywiście castingiem.
W pierwszej scenie w barze 17 letni kuba wyglądający jak 40 letni żul dostaje swoje pierwsze piwo. Chwali się też orłem wydziaranym na klacie. Niech mi ktoś powie, że gość od castingu stracił pracę, proszę.
Zachowanie pozostalych "aktorów" to jest jakiś nieśmieszny żart. Ta cała Żmuda Trzebiatowska sprawia, że moje oczy krwawią, ale jest jeszcze gorzej kiedy ona w ogóle otwiera swoje usta. To co się z nich wydobywa jest tak sztuczne i amatorskie, że naprawdę żal nazywać tych ludzi aktorami.
Wszystkie te idiotyczne, patologiczne odzywki i sytuacje są tak przerysowane jak w tworach Vegi i mogą zaimponować chyba tylko pięciolatkowi. Niestety nie udźwignąłem tego obciążenia psychicznego i poddałem się, znowu, kolejny raz widząc jak tragiczne i nijakie robi się u nas filmy.