Obejrzałem Hex: Klątwa umarłych poetów. W sumie nie nie wiem co mam o tym sądzić. Dużym plusem jest sceneria tradycyjna angielska stara posiadłość i miejsce w którym leży. Klimat 10/10. Także gra aktorska i dialogi nie najgorsze. Skupienie się praktycznie tylko na głównym wątku też jest mocną stroną tego serialu, gdyż nie ma w nim praktycznie innych, które mogły by odwracać naszą uwagę. Jednakże fabuła jest dziecinna, nieprzemyślana, mało zaskakująca. Azazel? Wielowiekowy upadły anioł tak by sie zachowywał? Nie sądzę. Daję kwiaty, wychodzi gdy się go o to porosi? Jakość mało azazelski jest. Pomysł na duchy lesbijek nawet, nawet. Tylko brak wyjaśnienia jak oddziałowują na świat. Thelma je i wyrzuca papierki grzebie w szafach i nie zostawia żadnego śladu? Rozmawia z Cassie, ale nikt nie się nie dziwi, że Cassie mówi do siebie. Ten serial coś jednak w sobie ma, ale dla mnie zbyt młodziwżoy charakter posiada.
Zgadzam się z tobą, po obejrzeniu obu sezonów mam wrażenie, że w sumie to całkiem fajny serial, ale jednak czegoś w nim brakowało. Może fabuła nie była zbytnio rozbudowana z faktu, że serial był raczej tworzony z myśla o natolatkach niż starszej publiczności. Mi zdecydowanie bardziej przypadł do gustu pierwszy sezon. Cassie miał do rozwiązania zagadkę własnego pochodzenia no i miło też było popatrzeć na intrygi Azazela, które miały go doprowadzić do jednego calu, ale nie napiszę o co chodzi aby nie zdradzić niespodzianki, ten kto oglądał będzie wiedzaił o co chodzi. Co do kolejnego sezonu to jestem nim bardzo rozczarowana, fabuła mocno uproszona i ogólnie wszytko sprowadzał się do utarczek między dobrem a złem, gdzie nie zawsze obie granice były tak wyraźnie zarysowane, jak np. postać Thelmy, niby po stronie dobra ale nie do końca ;)
Oto moje plusy i minusy:
Plusy:
- plan serialu- zamek ma swój niepowtarzalny urok,
- nareszcie jakiś serial spoza Kalifornii,
- postać Thelmy i Elli,
Minusy:
- dialogi na poziomie pięciolatków,
- wątki, które się nagle urywają,
- na maxa naciągana fabuła,
- źle rozpisane postacie (Azazeal, Ella, Cassie)
- straszne momenty, które śmieszą (prawdziwa postać Azazeala zwaliła mnie dosłownie z nóg, haha),
- wielka miłość po 5 minutach znajomości, nagle jedna z głównych postaci umiera i razem z nią wszelkie objawy miłości u drugiej osoby,
- wieeelkie zamczysko i uczy się tam z 10 uczniów i jest może 3 nauczycieli,
- ksiądz, który po 2 dniach pracy zostaje dyrektorem,
- ta 2 odcinkowa miłość, seks, ciąża, poród, 2latek-historia była już tak ewidentnie naciągana, że na tym poprzestałam dalszego oglądania i gdyby nie to, że gdzieś przez przypadek przeczytałam, że w serialu pojawia się całkowicie nowy wątek Elli-Malachi, to bym już do tej szmiry nie wróciła,
- non stop sceny jak Azazeal stoi pod tą szkołą i patrzy. I tak sobie patrzy i patrzy, od czasu do czasu popłacze, może nieraz zapali i tak przez kilka odcinków.
- stosunek Elli do Malachi zmienia się, ale tak naprawdę nie widzimy jako widzowie tej przemiany, widzimy już gotowy produkt- ona go kocha, on ją, koniec tematu.
Tak niespójnego i dziecinnego serialu już długo nie oglądałam, ma on pewien potencjał, ale został on wykorzystany może w 30%, ode mnie 3/10.