...przynajmniej spróbować. Ja ci pomogę!"
Tak oto mówi 18-letnia Kamila do 50-letniej zapłakanej Grażyny dzień po śmierci jej męża, uśmiechając się przy tym.
Elżunia dodaje: "Kamila ma rację, Grażynko, musimy coś robić, wtedy będzie łatwiej". Grażynka odwraca się i kwituje: "Dobrze".
Nie wiem, kto układał scenariusz do tej telenoweli, ale niewiele jest w niej z prawdziwego życia. Dzień po śmierci męża, brata, syna, wuja nie myśli się o praniu, gotowaniu, sprzątaniu tylko jest się w żałobie. Ale - scenariusz życia klanu Lubiczów przewiduje nawet... rozmowę o organach Ryśka przeznaczonych do transplantacji! Hahahahaha
Mnie rowniez rozbroila ta scena...Ilez taktu okazala Kamilka.... Na miejscu Grazyny zwyczajnie bym sie wkurzyla;]
Tu nie idzie o przeżywanie żałoby, tylko o nietakt Kamili. Każdy mniej-więcej wie, że ten tekst z tytułu to byłby na miejscu za 4-5 tygodni, nie teraz. Zwłaszcza, że zginął młody facet (52 to dziś na pewno nie starość) i zostawił 3 dzieci, które jeszcze długo będą potrzebować ojca.
A ja nie widzę niczego nietaktownego w zachowaniu Kamili. Sama przeżyła śmierć matki i właściwie, gdyby nie Jurek, pewnie bujałaby się po bidulach. Przeżyła już dużo cierpienia i otrząsnęła się po tym. Poza tym, miała rację, że zajęcie się czymkolwiek jest lepsze niż myślenie o stracie i trzeba przejść do normalnego porządku dziennego... Widziała, że "ciotka" jest w rozsypce i chciała też odciążyć ją od myślenia o mężu. Jedyne, co było nie na miejscu to taki wymuszony, nerwowy uśmieszek Kamili. Ale rację miała, bo jako jedna mogła trzeźwo spojrzeć z boku na sprawę.
No owszem, to, że przeżyła dużo cierpienia to racja, ale takie "pocieszanie", dzień po śmierci męża jest bezsensowne, bo jak tu zacząć od razu normalnie funkcjonować, gdy straciło się dopiero co tak ważną osobę. Każdy ma prawo do własnego odbioru, ale dla mnie to było nie ma miejscu.
Camilla, moja mama zmarła miesiąc przed moją maturą, miała 53 lata. Na początku byłam w takim szoku, że nawet do mnie nie dotarłoby, że ktoś mówi takie rzeczy jak Kamila. I szczęście w nieszczęściu, że miałam maturę i musiałam się uczyć do niej. Na myślenie o tragedii czasu było niewiele... I podejrzewam, że tylko przez ten natłok codziennych zadań przeszłam przez to wszystko bez poważniejszego uszczerbku na psychice... Inna sprawa, jeśli ktoś przeżyje taką tragedię, inaczej podchodzi do kolejnych. Przynajmniej ja tak mam. Może i postać Kamilki też...
Współczuję Ci... Owszem, masz rację, zajęcia pozwalają zapomnieć i jakoś przeżyć takie przykre momenty, jednak nie każdy bierze na to siłę, ale też postać Kamili sama w sobie jest dla mnie trochę fałszywa, przez inne zdarzenia to zauważyłam, może dlatego jakoś nie potrafię jej szczerze odebrać, takie jakieś mam odczucia.
>Widziała, że "ciotka" jest w rozsypce i chciała też odciążyć ją od myślenia o mężu.
>Jedyne, co było nie na miejscu to taki wymuszony, nerwowy uśmieszek Kamili.
>Ale rację miała, bo jako jedna mogła trzeźwo spojrzeć z boku na sprawę.
Ciotka była w rozsypce, bo 12 h wcześniej dowiedziała się o śmierci męża, a ona nadal nie wiedziała w jaki sposób zginął. Powinna być w fazie histerii, żałoby, szoku, ale scenariusz tego nie przewidywał. Na wszelkie oferty pomocy powinna reagować agresywnie. Ale to jest KLAN, tu wszyscy przechodzą przez sytuacje kryzysowe tak, jakby byli tytanami, a nie ludźmi. Tym bardziej jest to śmieszne, że telenowela jest promowana jako serial o prawdziwym życiu, a życia w nim tyle co nic.
Niekoniecznie powinna reagować agresywnie. Być może była na silnych lekach uspokajających. Omamiły ją i była spokojna. Może psychika sama działała przez wyparcie i jeszcze nie dopuszczała do świadomości śmierci męża.
Jasne, ale nawet jeśli to było wyparcie lub leki uspokajające to ostatnią rzeczą o jakiej się wtedy myśli jest obieranie kartofli na stypę w ramach "normalnego funkcjonowania".
nie... ludziom wtedy przychodzą różne pomysły, byle nie myśleć o cierpieniu...
Nie zgodzimy się. Ja również mam w tej kwestii "doświadczenie". Śmierć bliskiej osoby wzmaga emocje, te emocje trzeba z siebie wyrzucić. Żałoba, histeria, płacz, krzyk to normalne reakcje które do tego służą. Nawet agresja. "Klan" pokazał, że można przejść przez śmierć męża bez jakichkolwiek emocji, planując stypę i ciesząc się wygranej. No, tak to nie działa.
Naprawdę nie ma reguły, działa to różnie. W mojej licznej rodzinie bliższej i dalszej sporo ostatnio pogrzebów więc mam rozeznanie.
To, że Kamila nie umie się zachować wiadomo nie od dziś. Zawsze jak jest jakiś problem i ktoś cierpi to ona z tym swoim dennym uśmieszkiem daje "dobre rady". Pozjadała dziewczyna wszystkie rozumy, a jak na swoje 18 lat, to ma zerowe wyczucie. To samo jak we wczorajszym odcinku wyjechała z tym artukułem na necie, i brzmiało to tak jakby dla niej największą radochą było to, że na pogrzebie będzie dużo ludzi... Żenada.
No proszę Cię. To dorosła dziewczyna, wychowywana w dobrej rodzinie, pomimo braku rodziców, powinna mieć takie rzeczy wpojone. To po prostu wynika z jej bezmyślnego charakteru.
Szczerze mówiąc gdyby np. mnie w podobnej sytuacji zaczęła dalsza i bliższa rodzina nachodzić z ofertami pomocy to pogoniłbym ich wszystkich w cholerę ;)
Każdy przeżywa żałobę na swój sposób, to prawda. Ale ci ludzie nie dają bohaterce Grażynie przejść przez żałobę. To żałosne, że ktoś każe jej "normalnie funkcjonować" 12 h po niewyjaśnionej śmierci męża. A nad tym wszystkim czuwa scenarzysta.
Żałoba jest strasznie ważnym etapem po śmierci bliskiej osoby. Źle przeżyta lub pominięta skutkuje problemami w przyszłości. Scenarzyści powinni to wiedzieć. A mogę sie założyć, że w przyszłym tygodniu do akcji ruszy Mariusz, który nie tylko zastąpi ojca nastoletnim dzieciom, ale i męża samotnej wdowie.
Gdzie tu normalne życie?
No dokładnie. Co to w ogóle za podejście ? Po takiej tragedii nie da się ot, tak pstryk i już.
też to zauważyłem i uznałem tą wypowiedź za nonsens...dokładnie, jak można zacząć w takiej sytuacji i po takim czasie normalnie funkcjonować...i jeszcze Elżunia przytakuje na to razem z Grażynką wstawiając kartofle na obiad. W ogóle tam trochę było mało łez, Monika chodzi po ryśkowej kuchni zadowolona i kur...zaprasza wszystkich do stołu jakby jakieś chrzciny były, a w poniedziałkowym odcinku powie,że Rysiek najbardziej ją kochał, ona najwidoczniej chyba jego nie. tylko czego możemy spodziewać się po postaci granej przez amatorkę. Koniaczek jeszcze zaszlochał coś tam o poranku, a potem wpada wieczorem zupełnie wyluzowany jak po grze w golfa i oznajmia rodzinie, iż Rysio zginął w bohaterskich okolicznościach. Widać tam już chyba zmęczenie materiału w tym serialu, zarówno wśród aktorów jaki scenarzystów i reżyserów. Inna kwestą jest też ich warsztat, umiejętności i talent.
haha jakie powazne rozkminy na temat klanu :D
a co do: "Każdy przeżywa żałobę na swój sposób, to prawda. Ale ci ludzie nie dają bohaterce Grażynie przejść przez żałobę. To żałosne, że ktoś każe jej "normalnie funkcjonować" 12 h po niewyjaśnionej śmierci męża. A nad tym wszystkim czuwa scenarzysta."
Co ty synku wiesz o zyciu ;) uslyszalem podobny tekst na drugi dzien po smierci mojego ojca, wiec tu scenerzysci az tak bardzo niezafantazjowali ;)
Dziubasku, dajesz 10/10 i "serduszko" nieżyciowemu KLANOWI, wiec nie nauczaj mnie życia.
Moja rodzina była w identycznej sytuacji, i pamiętam jak moja matka reagowała na wszelkie oferty pomocy. Teksty typu "weź się w garść, funkcjonuj normalnie" pojawiają się po kilku miesiącach. Nie 12 h po śmierci. Do tego niewyjaśnionej hahahhaha
Ocena i serduszka, to moja czysto subiektywna sprawa, troche dla jaj oczywiscie ale jednak ostatnio nie przepuszczam zadnego odnicka:)
no u mnie "oferty" pojawily sie bardzo szybko, wiec klan nie jest taki niezyciowy haha
Mnie też to zdziwiło. Na podobną wypowiedź mogłaby pozwolić sobie po kilku miesiącach, a nie godzinach. Myślałam, że zostanie nieźle opieprzona za taki tekst, a tu jej jeszcze Elżunia przytakuje.
Popieram w 200% Zresztą cały scenariusz Klanu nijak się ma do prawdziwego życia. Inaczej było jak się dopiero zaczynał a to co teraz się dzieje w tym serialu- koszmar jednym słowem. To że Kamila straciła oboje rodziców to jeszcze nie świadczy że ma jakieś pojęcie na ten temat, a to co powiedziała do Grażyny to tylko świadczy o braku wyczucia i wyobraźni. Ciekawa jestem czy ona tak szybko by zaczęła normalnie funkcjonować gdyby teraz straciła kogoś najbliższego. Może i tak z tym jej charakterkiem. A na to by normalnie funkcjonować potrzeba czasu