Wygląda na to ,że przygotowali im na razie oddzielny wątek. Adorator moze mieć różne śmieszne
przypadki i przypomina mi jakiegoś agenta albo detektywa.:)
Tytułuje go "panem docentem", czyli znajomy z pracy. On na nią leci i wszyscy to widzą - nawet Marczyński to zauważył od pierwszej chwili - ona chyba widzi w nim tylko znajomego, powiernika.
Bo oczywiście musi być ,, pan docent'' . Nie może być pan Stanisław albo Staś-pewnie jeszcze nie przeszli na ty -znajać te konwenanse klanowe , pewnie się to zdarzy po zbliżeniu , ha ha - jak było z Arkadiuszem -choć do Arka Graża już nie doszła.
No, skoro mówi mu na pan, to owszem, to znaczy, że jeszcze nie przeszli na ty.
To to wiem , ale można mówić bez używania takich tytułów, choćby w czasie wolnym , ale to by było pewnie dla tego towarzystwa nie taktowne.
Też mnie drażni to tytułowanie, ale w sumie w warunkach uczelnianych wszyscy pracownicy naukowi tak się do siebie zwracają, przynajmniej przy studentach. Natomiast na gruncie prywatnym to jest miazga :) Alicja zwierza się człowiekowi ze swoich trosk, opowiada o osobistych sprawach, zwracając się per "panie docencie".
Do kogoś, kto chciałby wyrwać jej torebkę pewnie zwróciłaby się "Panie Złodzieju".
Ciekawe jakby to było, gdyby Graża w łóżku, w miłosnym uniesieniu nazwała Arka "Panem Arkadiuszem" :)
Ja tam słyszałam jak moi wykładowcy mówili do siebie na "ty" przy studentach :)
A do wykładowcy, w tym wieku już zapewne doktora, Grzegorza wszyscy zwracają się per "Grzechu" ;)
No bo jest to dość naturalne, ale ja miałam często starszą kadrę i zauważyłam, że bardzo pilnowano tych tytułów (szczególnie jeśli ktoś miał wyższy stopień naukowy). A w rozmowach prywatnych pewnie też zwracali się do siebie na "ty":)
Za to docenta żadnego nie poznałam :)
U mnie, pisaliśmy już trochę o tym, nie było docentów. Byli doktorzy, a jak ktoś zrobił habilitację, to był profesorem. Tzn. tak naprawdę nie nie był, ale wszyscy tak się doń zwracali. I chyba w całej Wawce tak to jest.
Tak, a praktyczna różnica?:
1) Profesor może prowadzić wykłady (doktor tylko ćwiczenia i konwersatoria).
2) Profesor może mieć magistrantów.
3) Profesor może być szefem Instytutu lub katedry.
Dwa pierwsze może też doktor, jak dostanie dodatkowe zezwolenie.
A docent obecnie? Pytam, bo może się orientujesz, a ja żadnego docenta na swojej drodze nie spotkałam, myślałam, że to taki relikt czasów komunizmu :) Chyba muszę zapytać wuja google.
(PS: U mnie chyba wszyscy doktorzy mieli taki "dodatkowe zezwolenia" :) )
I oczywiście zanudza biednego faceta opowieściami o swoim BYŁYM mężu, który był niezłym łajdakiem, ale Alicja zachowuje się jakby był cudownym i wiernym mężulkiem. Niech się wreszcie ta kobieta ogarnie.
Może jeszcze jest w szoku po "śmierci" :) I nie kontaktuje . Ale dziś w sekundę wyskrobała pisemko , przeczytała i wydrukowała. Moze chce wysiudać Krysię i zająć jej miejsce ? Pewnie nie , ale byłoby ciekawie jakby Krysia wróciła ,a tu klops.
A Krysia rok bezpłatnego urlopu dostała!!! Przecież ona jest cudowną panią dziekan, wielką translatorką i w ogóle! Jak to tak bezpłatnie ma chorować? Jak jakiś plebs? Spryciulka z tej Alicji, spryciulka!
Prawdziwy kozak z tego docenta. Przy nim Koziełło to dla kobiet 100% meżczyzna :)