Ja czasem odnoszę wrażenie, że w tym serialu w ogóle jakiegoś specjalnego scenariusza nie ma :) Tak zwana akcja toczy się przez ileś odcinków, a tak zwani bohaterowie tylko chodzą w kółko i gadają(mistrzami bezsensownych, nic nie wnoszących rozmów o absolutnie niczym są Elżunia z Jureczkiem, Elżunia z cyrkowcem, ciocią Stasią, w ogóle Elżunia daje radę ;) ). Mnie się wydaje, że oni dostają taką ogólną rozpiskę, co się ma wydarzyć i jak mniej więcej ma się rozwinąć, a oni przychodzą na plan i improwizują :)
Elżbieta mnie zainspirowała jakiś czas temu do pomykania po domu z filiżanką. Bo ona ciągle łazi z filiżanką kawy/herbaty/pustą, ale łazi i jęczy "Jerzy..." i jeszcze ten grymas na twarzy ^^
Swego czasu, jak jeszcze miała aptekę, to zawsze chodziła z takim plikiem dokumentów pod pachą, co zapewne miało symbolizować wielkie zapracowanie
Grymas na twarzy i wieczne niezadowolenie. Do tego hostel na Sadybie, mieszkanie dla Kamilki, która nie wiadomo do końca skąd się tam wzięła, dla bęsiów Michała i jego byłej niedoszłej w późniejszym czasie prostytutki, przytułek dla Kazachów i takie tam.. :)
W sumie nie rozumiem, czemu Kinga tam mieszka. Tylko dlatego, że jest matką dzieci Michała ? Z resztą i tak niedługo zapewne zamieszka z Mariuszem ;)
Chyba nikt tego nie rozumie, o ile obecność Kamili mogę pojąć, o tyle poniewieranie się tam Kingi, która przecież miałaby gdzie mieszkać, ma własnych rodziców i na pewno krocie zarabia w klinice Lubicza, jest dla mnie kolejną Wielką Zagadką Klanu. No ale, jak już zostało powiedziane, dom na Sadybie to przytułek, a Elżbieta to chodząca cnota, więc dlaczegóż nie pomóc zresocjalizowanej ćpunce-prostytutce ?
A właśnie, a propos Kamili, ona przecież ma spadek po mamie, nie? Nie chciała się wyprowadzić z domu miłosierdzia? Był taki motyw?
Tak, ale Jurek z Elżunią postanowili się nią zaopiekować.
W ogóle wydaje mi się, że ona chciała się kiedyś wyprowadzić i zamieszkać z Błażejem, ale państwo Chojniccy się nie zgodzili.
Bo od czasu do czasu Elżbieta sobie przypomina, że poza nią istnieją inni ludzie i wtedy swoje umartwianie przenosi na innych ;)
Z filiżanką, równie często co Elżbieta, chodzi Krystyna.
Filiżanki + jałowa rozmowa prowadzona oczywiście poprawną polszczyzną = tak przeważnie wyglądają sceny u koniaczków
Krysia pęta się z filiżanką po mieszkaniu lub coś pisze na komputerze i popija z filiżanki. Jednocześnie dyskutuje z Pawłem o ważnych sprawach.
Gdy przychodzą goście to w ruch znów idą ... filiżanki. Goście siadają w salonie, Krysia nalewa im czegoś do filiżanek i gadają.
Kiedyś nawet Krysia poszła z filiżanką otworzyć drzwi. Komedia.
Te filiżanki powinny znaleźć się w obsadzie Klanu
Filiżanki świetnie grają ^^ Krystyna jeszcze często ma takie spojrzenie znad okularów :D Przeszywające spojrzenie.