Jedną z najbardziej radzących i denerwujących rzeczy w tym jakże uroczym serialu, jest fakt, że wszelkie wyjazdy, wycieczki itp, są w fabule jedynie wspominane, nigdy nie pokazuje się ich widzowi, wszystko dzieje się "off sceren". I to nie ważne, czy bohaterowie akurat udają się na egzotyczną wyprawę do Indii, czy na narty do szczyrku. W tym serialu nie pokazują niczego po za Warszawą i od biedy doktorowym Topolinem. Wszystkie inne wycieczki, są po prostu pustymi wspominkami, ubranymi w ładniejsze, lub brzydsze, niemal całkowicie otarte z emocji słowa. W efekcie całość jest do bólu statyczna i monotonna niczym linia prosta.