...w którym będę Was zadręczał moją tfórczością, tak jak zadręczam np. znajomych na Facebooku ;) Bo czemu nie ;) Oczywiście serdecznie zapraszam także innych do publikowania tu swoich wierszyków o klanie Lubiczów, ich znajomych, kochankach, wrogach itd. Komenty mile widziane ;) Na początek oczywiście coś okolicznościowego:
Nie ma Ciebie więc Ryszardzie,
Już od roku wśród nas, ludzi,
I tęsknimy coraz bardziej,
Ciało Twoje się gdzieś się studzi,
Ale mamy wciąż nadzieję,
Że nad nami duch Twój świeci,
Czy to słonko, czy tam leje,
Chroni nas, dorosłych, dzieci,
Przed złem, bo ty zawsze przecie,
Kiedy jeszcze żyłeś wśród nas,
Nas chroniłeś, zimą, w lecie,
Taki to był z Ciebie As,
Wyciągałeś nas z burdelu,
I uczyłeś też higieny,
Takich jak Ty nie ma wielu,
Ale tacy właśnie chcemy,
Być – jak Ty, nasz panie Lubicz,
Wielki, super nasz taksiarzu,
Na złych tyś jak boży bicz,
Byłeś, każdy widział zrazu.
Chroń więc naród nasz po wieki,
Prowadź go ku lepszym losom,
Aby nie był już kaleki,
Moje prośby właśnie to są.
Norbert to jest psychopata,
"Schizofrenik", mówią w „Klanie”
Co z kuchennym nożem lata,
Niejednemu chce dać lanie.
I wykłada na uczelni,
Którą skończył nie bez trudu,
Tak to życiu są też wierni,
Scenarzyści tego cudu,
"Klanu".
Bardzo go kochała Ruda,
Być z nim chciała, wbrew rodzicom,
Chyba też wierzyła w cuda,
Na co tacy ludzie liczą,
Nie wiem. Teraz chce Rafała,
Co pracuje z nią w terenie,
W sumie go od dawna chciała,
Takie mamy przedstawienie,
W "Klanie".
Pozna w końcu jej uczucia,
Nasz nieszczęsny wykładowca,
Czy przystąpi wnet do prucia,
Ciała jej? Czy niczym owca,
Na rzeź grzecznie pójdzie Ola?
Takie teraz to pytania,
Na odpowiedź przyjdzie pora,
Kiedyś, w trakcie oglądania,
"Klanu".
;D Więc masz na zamówienie:
Ela, rodziny podpora,
Matrona, "strażniczka ogniska",
Choć miała też amatora,
Zdrady była nieraz bliska,
"Bliska" mówię? To za mało,
Z Malickim się wprost pieprzyła,
Kiedy to się właśnie stało?
Drugi sezon, gdy to była,
Porzucona przez mężusia,
Co zamieszkał sam z kochanką,
Więc Malicki już nie musiał,
Zadowalać się wybranką,
Inną.
To wszystko są stare dzieje,
Dawno czas ów przeminięty ,
Teraz miód na serca leje,
Wszystkim Ela niczym święty,
Jakiś, Nie ma w niej już nawet cienia,
Dawnej histeryczki taniej,
Tak to nieraz się nam zmienia,
Radykalnie postać w "Klanie".
Córka co prawda uciekła,
Synek się na lewo puszcza,
Ela jednak nie jest wściekła,
Wszystko to sobie odpuszcza,
Lekko.
Hahahaha super ;)
Najbardziej sposobał mi się ten fragment :
"Wyciągałeś nas z burdelu,
I uczyłeś też higieny,
Takich jak Ty nie ma wielu,
Ale tacy właśnie chcemy,
Być"
Ty powinieneś jakiś tomik wierszy wydać. Nagroda Nobla gwarantowana
Wygląda na to, że na nas czeka,
Wkrótce odcinków czas bez Norberta,
Szkoda, przyznacie, szkoda człowieka,
Bo niby innych tematów sterta,
Ale, przyznacie, że bez wariata,
Co to krzesłami i talerzami,
Czasem wokoło siebie pomiata,
To nie to sami, przyznacie sami,
Bez psychopaty, co do nauki,
Poszedł i robi doktorat teraz,
I jeśli nawet ma jakieś luki,
W wiedzy, to przecież mężnie go wspiera,
Cała uczelnia, Psycholu drogi,
Będziemy tęsknić co dzień za Tobą,
Od głowy Twojej, aż po Twe nogi,
No tak, za całą Twoją osobą ;)
Cudne :) ale tak po prawdzie to bez Norbiego będziemy mieć doła od pięty do czoła
Ja nadal szlocham po Norbercie. Chyba też zacznę zamęczać Olkę głuchymi telefonami, coby się dziewczynina opamiętała :(
Brawo Brawo Adwar! Hm...... coś mnie zaczęło zastanawiać. Znasz takie szczegóły scenariusza, nawet z najstarszych odcinków, a w twojej poezji czuć umiłowanie dla bohaterów naszej krajowej epopei.... czy ty czasem nie jesteś jednym ze scenarzystów??:DDDD
Nie jestem, choć czuję, że nie byłbym gorszy od tych obecnych ;) Jak i praktycznie każdy z nas ;) Załatw mi, a chętnie się podejmę.
W tekście o rozstaniu z Norbi oczywiście powinno być "To nie to samo, przyznacie sami", a nie "To nie to sami, przyznacie sami".
Zamówiony poemat o Felim, starałem się uchwycić węzłowe fakty z tego życiorysu ;)
Feli, grabarz nas wesoły,
Czy też „laudator”- tak zwany,
Ogrodnicze kończył szkoły,
Ale teraz już peany,
Na cmentarzach opowiada,
W temacie grzebanych ludzi,
Taka tu to jest zasada,
Radość w sercach rodzin budzi.
Wcześniej robił różne rzeczy,
Różne dziwne miał biznesy,
Nikt z nas temu nie zaprzeczy,
Napchać łatwo sobie kiesy,
Każdy pragnie, Miał więc Feli,
Firmy różne, Tę od wody,
Komiwojażerzy śmieli,
Filtry, które niby smrody,
Likwidują sprzedawali,
W tym i Jurek, ten od Eli,
Takie wątki, gdyśmy mali,
Byli właśnie w „Klanie” mieli.
W budowlankę też z kolei,
Poszedł, tak, w remonty czyli,
Odbudować pośród kniei,
Miał, tak sobie zażyczyli,
Nasz nieszczęśnik Topolino,
Chcieli tego Lubiczowie,
Coś nie wyszło mu z tym ino,
Coś nie wyszło w tej odnowie,
Co on winny? Surmaczowej,
Dom też dla samotnych kobiet,
Remontował – i tu klęska,
Klęski te zaliczył obie,
Rzadko kiedy więc zwycięska,
Inwestycja, Szczęścia nie ma,
Feli, w licznych spółkach swoich,
Albo jedna wielka ściema,
To jest – też się wniosek kroi.
Także hazardowy rozdział,
Tu w tym życiorysie mamy,
Szczęścia tyle samo miał,
Co zazwyczaj nasz wybrany,
Do opisu, I w kasynie,
Stracił resztki oszczędności,
Niejednemu się rozpłynie,
W ten to sposób do radości,
Powód jakim forsa jest,
Został więc w końcu bez grosza,
Ostatecznie, pośród fiest,
Dała mu Fortuna kosza.
Feli – Moni to niezwykły,
Rozdział jest tej opowieści,
Kiedy firmy już mu znikły,
Takie były później wieści:
Nawet gdzie zamieszkać nie miał,
Tak, bezdomny był dokładnie,
Cała forsa jak na przemiał,
Poszła – czasem tak wypadnie,
W życiu, Toteż go przyjęła,
Pod swój dach ta ex-kochanka,
Tak to potem się zaczęła,
Farsa ta, co od poranka,
Aż po noc w tym „związku” trwa,
On się zwykle do niej łasi,
A Monika? Ona ma,
Gdzieś go, Tak to drodzy nasi,
Kochankowie żyją sobie,
Ona wzniosła, on służalczy,
Ona skupiona na sobie,
A on? Niby o nią walczy.
Nadeszła pora rozstania,
Kolejna już w tym Klanie,
Jakby zniszczona jest Ania,
Jakby dostała lanie,
Bo to od życia jest lanie,
Z Tropkiem być rozłączonym,
Widać to na ekranie,
Przykre to życia szpony...
To teraz poprosimy o cioci Stasi, Jeremiaszku i tym cukierniku.
A potem o Grażynce i dzieciach oraz Arkadiuszu.
No i oczywiście o Pawle i Krystynie.
Ej, a jakieś wzmianki o tym, że jestem genialny albo coś? Na zachętę?
;)))))))
Przecież to wiadomo ;p
A pewnie nie oglądasz Pierwszej miłości, bo fajnie by było jakby i o tym serialu powstały jakieś wiersze.
Sorry, nie oglądam ;) Tu wierszyk o Stasi i jej mężczyznach:
Mamy więc wątek o Stasi,
O którą dwaj emeryci,
Walczą, Na wdzięki jej łasi,
Taki to wątek jest tyci.
Jeden – właściciel cukierni,
Jej mężem zaś jest ten drugi,
Tacy amanci to dzielni,
I chętni do jej „obsługi”.
Mąż robi jej dzikie sceny,
Cukiernik słodki i miły,
Takie miłości są ceny,
Kosztuje to wiele siły.
Jeremiasz, czyli ów mąż,
Cechy ma psychopaty,
I dzikie kłótnie wciąż,
Rozpala jej na raty.
Przecież niewinna ona,
I się nie puszcza wcale,
To bardzo wierna żona,
Nie ma tu żadnych ale.
Tak to nam często mija,
Klanowy czas gorący,
I nie ma jakoś kija,
Na sceny te piszących.
Robię to już od kilku lat, więc nie wiem, czy mam talent, ale na pewno sporo rutyny ;)
A ja nieśmiało poproszę coś a panu Grzesiu z ASP... niby nowa postać, a już ma sporo "fanów" ;)
Grzechu wielki to artysta,
Z jednej z warszawskich uczelni,
Bije odeń męskość czysta,
Nie są też zazwyczaj wierni,
Ludzie typu właśnie tego,
Raczej wolą wolne ruje,
Bije od nich wielkie ego,
Tak też się nam zachowuje,
Malarz nasz w wielkiej peruce,
I z brzuszkiem nader obfitym,
Z miną, jaką miewał Duce,
No i z rują, także i tym.
Ma ochotę na Bogusie,
Co pozować tylko miała,
Chyba całkiem jest na musie,
Myśląc o wdziękach jej ciała,
Ona się dość dzielnie broni,
Nie chcąc zdradzić swego męża,
Skończą w łóżku w końcu oni,
No, bo już się nadwyręża,
Ta jej chęć by bronić się wciąż,
I by odpór dawać mu,
Wiele wszak się wzięło ciąż,
Przez brak taki właśnie snu.
O matko i córko!!! Boskie, dziękuję bardzo ;) cały Grzechu tak pięknie ujęty w kilku strofach, jestem pod wrażeniem :)
Teraz sobie tylko wyobrażam jakby to recytował np. bo ja wiem Olbrychski...
Syndrom odstawienia,
Co dzień mną potrząsa,
Moje życie zmienia,
Brak pięknego wąsa,
Na Koziełły twarzy,
I brak jego żony,
Klan tak mi się marzy,
A tymczasem szpony,
Depresji mnie gonią,
Bo nie ma ich, Tropka,
Też już nie widuję,
Nie ma – no i kropka,
Z Woronicza ch*je,
Serial nam zabrały,
Decyzja to głupia,
No i moje gały,
Nic już nie ogłupia.
Heh, sama nie potrafiłabym lepiej wyrazić swojego żalu... jak tu żyć do września...
Jak żyć, jak żyć do września?
Jak żyć, jak żyć bez Klanu?
Tak to się ucieleśnia,
Mój ból, gdy to z ekranu,
Nie patrzy na mnie Ola,
I nie ma też Norberta,
Okropna przyszła pora,
Jakby kamieni sterta,
Leciała na mnie z góry,
I już by mnie przygniatała,
Jak żyć bez tego który,
Jest jak po bitwie chwała?
Powróciła Beata,
Powróciła na chwilę,
Znikła na ze dwa lata,
A jej powrót niemile,
Wypadł widać to chyba,
Ona nic nie pamięta,
Jest i z miejsca się zmywa,
Jej rodzina to pęta.
Powróciła też Krysia,
A jej buźka zmieniona,
Wiemy to nie od dzisiaj,
Że problemy ma ona,
Ona czyli aktorka,
Co gra naszą tą chorą,
Chowa skutki do worka,
A alkohol jej zmorą.
Tęsknisz Olu za Norbertem,
Choć nie przyznasz się do tego,
I przed sobą, taką stertę,
Masz problemów ze swym ego,
Żyć nie możesz już bez szaleńca,
Bez myślenia co dzień o nim,
Co cię przecież wiąż zadręcza,
Puszcza esy jak anonim,
Prawda? Myślisz, że on ciebie,
Chce, że tylko ciebie pragnie,
Tylko z tobą jest on w Niebie,
Zaś bez ciebie niczym w bagnie.
Może to on ci je puszcza,
Może nie, no, nie wiadomo,
Wiemy, że to cię nie opuszcza,
Myśl o nim, bez niego stromo.
Bożenka straciła cnotę,
Bożenka straciła wianek,
Już nie wiem, co będzie potem,
Już dość mam tych niespodzianek.
Bożenka już nie dziewica,
Bożenka już nie jest czysta,
Całe czerwone jej lica,
Ja nie wiem, czy na tym skorzysta.
Już Miłosz zaspokojony,
Już uspokoił swe żądze,
Czy dalej szuka on żony,
Ja nie wiem czy ja nie sądzę.
Julia psychopatka,
Cyrkowca pobiła,
Także i jej gadka,
Nie jest już dlań miła,
Krzyczy nań wciąż, wrzeszczy,
Bije czym się trafi,
A on z tych jej kleszczy,
Uciec nie potrafi,
Uciekaj Cyrkowce,
Nie bierz jej za żonę,
Nie bądź jak te owce,
Na rzeź prowadzone.
Uważaj na Ramonę,
Uważaj Jasiu na nią,
Ja wiem jakie są one,
Ja wiem jak one ranią,
Uważaj Jasiu drogi,
Ona wykiwa Ciebie,
Przez nią będziesz ubogi,
Wcale nie będziesz w niebie.
Uważaj na kobiety,
Uważaj Jasiu na nie,
Źródło to jest podniety,
Zwłaszcza zaś ich j*banie,
Lecz często potem skutki,
Niedobre są podniety,
Jakby pod wpływem trutki,
Chodzi człowiek, o rety.
Uważaj na Ramonę,
Uważaj, Tyś jest młody,
Lekcje masz odrobione?
Lepsze to jest niż lody,
Uważaj, ach, chłopku,
Tak źle jej patrzy z oczu,
Nie tylko kwestia smaku,
To jest, to co masz w kroczu.
Wczorajszy powrót Norberta,
Dał nam radości tak wiele,
Był nam jak z forsą koperta,
Tak, moi klan-przyjaciele.
Wszak drogi nasz psychopata,
Rozkręcić akcję potrafi,
Może on z nożem polata,
Może i kogoś nim trafi.
Może podręczy nam Olę,
Może pobije Rafała,
I Rozłuckiemu da szkołę,
I za to będzie mu chwała.
Może oleje Kamilę,
A może razem pobędą,
Tak - zawsze piękne z nim chwile,
Zawsze miał minę obłędną.
Czekamy, nasz psychopato,
Czym nas zaskoczysz tym razem,
Ty jesteś dla nas jak lato,
Jedynym takim okazem ;)
Monolog Rozłuckiego ;)
Olu, moja Ty ruda,
Mój Ty ideale kobiety,
Razem moglibyśmy cuda,
Zdziałać, ale niestety,
Ty wolisz tego gogusia,
P**rdolonego Rafała,
Co pewnie nawet nie siusia,
Jak facet, a ja mu wała,
Pokaże, że się nie podniesie,
Znajdą go wkrótce, oj znajdą,
Znajdą go wkrótce gdzieś w lesie,
Zawsze już będzie ciamajdą...