Jedna z osób kiedyś oszukanych przez Feliego miała teraz współpracować z Ratuszem w jakiejś tam sprawie i rozpoznała go jako znanego krętacza. Burmistrz zaczął coś węszyć. W tej sytuacji Feli postanowił zablefować i sam przyniósł mu podanie w sprawie rozwiązania stosunku pracy. To, że blefuje nie zostało jasno powiedziane, ale dla mnie było oczywiste, Feli pomyślał, że jak nic nie zrobi, to jego przeszłość wyjdzie w końcu na jaw i wyleci, a jak sam przyniesie pismo, to ma 80% szans, że Burmistrz machnie ręką, powie "panie, co pan mi tu w ogóle przynosi" i tyle. Niewykluczone zresztą, że na miejscu Feliego sam bym tak postąpił. Tak czy owak Burmistrz, o dziwo, podpisał podanie, komentując tylko, że jego współpracownik ma klasę.
Feli nie powiedział o tym Moni, nie chcąc informować ją o życiowej porażce praktycznie w przeddzień ślubu. Przez kilka dni ją zwodził, np. powiedział, że muszą się umówić na mieście a nie w jego gabinecie, bo w urzędzie jest deratyzacja itd. W końcu ona postanowiła złożyć mu w pracy niezapowiedzianą wizytę i prawda wyszła na jaw. Po powrocie do domu opieprzyła narzeczonego równo ;]
Następnego dnia on usiłował przepraszać, ale bezskutecznie. Na pytanie co ma teraz zrobić usłyszał tylko "już to to sam powinnieneś wiedzieć". Po powrocie z Rosso Moni zastała w domu tylko liścik z przeprosinami i pożegnaniem. W sumie nie chciała tego rozstanie ("teraz już wiem, że zestarzeję się w samotności"), no ale stało się ono faktem.
a widzieliście jak Feli wysłał się do Moni w paczce? To było takie piękkne, romantyczne i wzruszająceeeee:( :P
Właśnie k*rwa nie w paczce - tego się spodziewałem - tylko jako paczka. Myślałem, że będzie w środku, że wyskoczy z opakowania a tu po prostu przyszedł opakowany.