Co sądzicie o miłosnych perypetiach Maćka i Martynki? Mają szansę żyć w
szczęściu i miłości? Czy w ich uczucie zaowocuje małymi Lubiczami? Czy
może przeszkodzi im straszna mama Martynki niezgadzająca się na
świntuszenia córki z latoroślą Lubiczów, lub może Srogi Ritchie, który
zjada na śniadanie liberałów? Albo przeszkodzi im inwazja obcych, która
zniszczy sadybę, lub atak zmutowanych...