To był taki dobry człowiek, prawdziwy bohater. Miał nawet zdrowe organy wewnętrzne (wątrobę, nerki), co oczywiście zostało wykorzystane w celu realizacji "szlachetnej misyjności" tvp; promowanie transplantologii. Sposób, w który nieskazitelny Ryszard zakończył swoją ziemską wędrówkę powinien być nieco bardziej wyrafinowany. Taka "KULTOWA" postać, o której będą opowiadali nasi prawnukowie, zakończyła swoją oszałamiającą karierę tak bezceremonialnie: uraz czaszkowo-mózgowy = śmierć na miejscu. Mogliby się bardziej wysilić: wprowadzić spektakularne efekty specjalne albo dać chłopowi odejść spokojnie, śmiercią naturalną. Scena, w której Rysiek "zwinął warsztat" - bezcenna: dawno nie miałem wątpliwej przyjemności podziwiania czegoś bardziej kuriozalnego...