nawet w porównaniu z tym, czym był kiedyś. Obejrzałem w ostatnich tygodniach kilka odcinków i nie mogę wyjść z "podziwu". Czy to już trwa od dawna? Wielbłądy w ogrodzie, Pawełek-Kaszpirowski, Żółkowska-Monroe bez głosu, szalejący z miłości Maciuś (ktoś z twórców chyba bardzo nie lubi ludzi z zespołem Downa) i jakby tego było mało Olbrychski - zgroza. Idiotyzm i sztuczność wątków, dialogów, oraz postaci wprost przeraża, podobnie jak gra aktorów i to nawet tych uznanych (być może na poważnie nie da się tego grać, żeby wypaść autentycznie), więcej autentyzmu jest w przedszkolnych teatrzykach. Najwyraźniej działa typowy dla takich produkcji mechanizm, tzn. im dłużej serial się przeciąga, tym bardziej - razem z nim - głupieją twórcy.
I pomyśleć, że kiedyś Polska śmiała się z poziomu "W labiryncie". Przy obecnym "Klanie" to niemal arcydzieło...
No kolego taka farsa trwa od wielu miesięcy. A dzisiejszy odcinek - Ania w salonie straszy klientów brakiem głosu. Potem z wanny dzwoni do sapiącego męża - a ten nie ma zapisanej żony w telefonie i znowu siedzi w tych swoich monetach starych, potem w końcu do niej poszedł. Farsa, porażka!