Daje ostatnio popis swojej głupoty, lekcje francuskiego dziecka które jeszcze nie mówi, rozdzielnosc majatkowa ,wielka działka na dom ,oczywiscie ta co pokazywał Michał była za mała dla pani burzujki, jest mega wkurzajaca i ani patrzec ani słuchac nie mozna.
Z tym francuskim, to akurat ma rację, jeśli dziecko "osłucha" się za młodu nie jednego, a dwóch języków, to istnieje spora szansa na to, że będzie dwujęzyczne i potem w przyszłości będzie mu po prostu lepiej. Chociaż francuski? Lepiej jakby załatwiła mu angielski (no, ale to fe bo wszyscy znają), albo chiński. W końcu to najtrudniejszy i ostatnio także jeden z najbardziej przydatnych języków świata i chyba lepiej, żeby jego naukę zaczynać w bardzo młodym wieku im wcześniej, tym lepiej. A i przecież ojczystego języka człowiek uczy się przez osłuchanie, potem zaczyna mówić.
Co się tyczy całej reszty wybryków pani Zyty, to jednocześnie bawią mnie te wątki i wkurzają. Chociaż trzeba przyznać, że ambitna z niej osóbka.
Nie wystarczy "osłuchać" się za młodu. Bilingwizm wymaga wieloletniego, ciągłego kontaktu z "żywym" językiem, a ta korepetytorka to przecież tylko kaprys Zyty. Oczywiście, że sam pomysł jest świetny, jeżeli dziecko dopiero uczy się mówić, to jest to dobra pora, aby zacząć z drugim językiem. Ale Stefanek musiałby widywać się z tą panią przez kilka lat, najlepiej codziennie, żeby zacząć mówić po francusku, a ona chyba przychodzi do niego tylko na "lekcje".
Btw. francuski to nadal dość "chodliwy" język :) Jest zapotrzebowanie na rynku, chociaż o wiele mniejsze niż na niemiecki czy nawet czeski (wiadomo, sąsiedzi).
Michał powinien ją wykopać jak rozłożyła nogi Rudce, ona i Rudka do siebie pasują :)
wnerwia mnie Zyta, słuchać za bardzo jej nie mogę, ale popatrzeć mogę bo jest ładna. Tylko niech znowu nie ma jakiś przygłupich pomysłów bo zniszczy swoje małżeństwo po raz drugi, zachciało się jej luksusów, gdyby była aktorką to te jej luksusy bym zniosła a ona pracuje za biurkiem. Nie każdemu w życiu wychodzi luksus, naczytała się gazet Małpa