No właśnie, jak to w tradycyjnej polskiej rodzinie bywa na śniadanie je się jajka elegancko
położone na talerzach i przykryte wykwintną serwetką misternie złożoną.
"elyty" dają przykład nam maluczkim, że można spokojnie, że nie trzeba tak gonić za każdym groszem, itp.
No ale jak się do "pracy" chodzi na 11 to jest czas i na jajeczka po wiedeńsku :D
No właśnie, na którą oni do pracy chodzą? Bo raczej śniadań to się rodzinnie nie jada, prędzej obiady. A tu nie, wszyscy razem jedzą śniadania, razem wychodzą do pracy, szkoły i na uczelnie. To jeśli wszyscy szliby na 8 rano, to muszą wstawać chyba o 5, żeby jeszcze po świeże bułeczki wyskoczyć, przygotować śniadanie, zjeść i dojechać do pracy.
a PAni dziekan to szłaby na 11, a śniadanie zeżarła w uczelnianych barku, a co do parku to Pawełek senior dawniej jadał niezdrowe i tłuste pączki w El-Medzie.
Jeszcze niezła jest ta sekretarka Krystyny. Ciągle goście wpadają do pani dziekan, a ta musi kawkę podawać. Masakra.
tak, nawet gdzies tu zakladalam temat ze w klanie wszyscy maja nadcisnienie od żłopania takich ilosci kawek. nawet olka dzis przyznala ze chlapnęła w ciagu dnia pięć!
Czy to ma jakieś znaczenie? To doktor i pani dziekan, więc muszą pokazać ich pozycję. Niezbyt udanie, ale na poziom Klanu akurat.
Tak, tak pani doktorowa najlepsza jest jak poleca starej, po wylewie, schorowanej i wymagającej opieki Pani Steni zrobienie obiadku i kolacyjki dla nich (3 osoby) plus Kozziełłów, którzy wpadną ...i pewnie te porcelany poranne też musi Steńka wypucować bo pani dooktorowa przecież wykremowanych, dziekańskich rączek nie uwala, przez co zabroniła też hodowli, jednego, małego, wytresowanego pieska - z litości dla Steni, co by z workiem na kupy po Sadybie na zażylakowanych nogach nie latała, w czasie kiedy doktorostwo będą oddawać się koniaczką oraz dysputą z nad wiek dojrzałym dziedzicem.
z nad wiek dojrzałym dziedzicem Pawełkiem juniorem, który czasem zachowuje się jak debil - wtedy gdy 3 razy próbował się wygadać przed Koziełłami o zaginięciu Tropka.
Mimo, że jego szanowni rodzice gorąco go prosili, żeby trzymał mordę na kłódkę
tylko w klanie rano stoi porcelana na spodeczkach do picia herbaty zamiast zwykłych kolorowych kubków..
oczywiście made by ciocia Stasia, małe kazachskie rączki osładzają podniebienia wszystkich członków rodu.
Elżbieta to ma w kuchni całą wystawę filiżanek :) Mój niedościgniony wzór. Ech, ja mam tylko mnóstwo kubków dla plebsu i dwie filiżanki. Kiepsko ze mną.
No, ba, jak w "Nad Niemnem", apropos co z ich 'dworkiem' w Topolinie? Czy tak sobie stoi, samotny, pusty, wystygły i opuszczony? A nie zainteresują się nim ani szabrownicy ani menele?
eeeej a nie bylo kiedys takiego wątku o Topolinie ze wlasnie jacys szabrownicy i łupieżcy tam sie ostrzyli na kradzież?
A oni o tym Topolinie to chyba zapomnieli, tak jak Monika o Liskowie. Poza tym, Topolin to chyba Pawłom się za bardzo z Edytą kojarzył.