Naprawde nie rozumiem jak z tak dobrej osoby mozna stac sie taka małpa .Rozumiem ze to porzucenie przed ołtarzem było okropne ale mogła miec po tym wydarzeniu ograniczone zaufanie do ludzi, nawet twardy charakter bardziej ale stała sie zła osoba nawet jezeli to poza ja tego nie rozumiem.Odnosic sie arogancko do Benity ,Isabel ,dzieci oni jej nic nie zrobili.A potym jak Jose Migel ja uratował powinna podziekowac a nie pyskowac.Ale ja jestem i tak happy bo jest Colunga wyczekany i pare innych ciekawych postaci ,jakos zniose ta Valentine i jej humory.
Valentina była na początku miła i uprzejma dla każdego, a teraz musi grać twardą babkę oschłą i nie miłą. Mi sie taka Val trochę podoba, a nie żeby zawsze każdemu słodziła i była miła. Potem sie wszystko zmieni jak sie przekona sie do Jose Migela i inaczej bedzie postępować wobec ludzi a zwłaszcza JM.
A wg mnie to jest nawet zrozumiałe. Jedyne, czego nie rozumiem to postawa Valentiny wobec Ivany, czy ona nie widzi jaka jest ta jej kuzyneczka?!:/
Jak przyjaciółka chciała ją ostrzec przed Alonsem że sa kochankami to ta uwierzyła Iwanie.
Cieszę się, że Valentina stała się taka. Jej postać z początku była przesłodzona, mdła i dobra aż do bólu. Zdecydowanie wolę ją w roli kobiety z charakterem.
Zgadzam się w 100%. Wcześniej słabo się robiło tak słodziła. A co do Benity...jak słyszę te jej " Valentinaaaaa, mi niñaaaaa" mam ochotę wyskoczyć przez okno, koszmar, nie znoszę baby, jej i jeszcze tej córeczki dyrektora z banku do spółki z mamusią.
też wolę "nową" Valentinę. Prawdziwa kobieta, zresztą musi taka być prowadząc hacjendę. Na jej miejscu posłałabym ciotkę i Benitę z powrotem do miasta. Benita traktuje ją jak małą dziewczynkę. W dodatku razem z ciotką wymagają od niej, że będzie taka milutka jak kiedyś i to po tym co jej się przydarzyło.
A córka i żona dyrektora banku to jakaś żenada - szkoda słów.