Witam!
Właśnie zakończyłem oglądanie 21 odcinków Korony królów
Serial nie cieszy się zbyt wysoka notą wśród użytkowników portalu - 3,9 to raczej nie jest zachęcający wynik.
Sam oceniłem go na pięć. Skąd taka ocena? Przede wszystkim należy zapytać się czym ten serial jest. Jakieś oczekiwania w stylu Gry o Tron były nierealne - jednak sam spodziewałem się czegoś chociaż próbującego nawiązywać do Wikingów. Jednak Ilona Łebkowska szybko mnie z tego błędu wyprowadziła - gdyż KK nie jest serialem historycznym - a telenowelą historyczną co niestety dość mocno widać. Gdybym oceniał KK jako serial - zapewne dostałby dwójkę, jako telenowela piątka wydaje mi się dość uczciwą oceną (ogląda się to moim zdaniem lepiej niż wszelkie Z jak zdrady i barwy nieszczęścia) Niestety jednak wieeeeeele możnaby poprawić (nawet gdy robimy telenowelę)
Jakie są więc plusy tego serialu?
Przede wszystkim tematyka Piastowska. To nasza pierwsza dynastia. Telenowela trzyma się z grubsza faktów - co daje jej wartości edukacyjne.
Hmm to by było chyba na tyle z plusów...
Co więc zaliczę do minusów?
- Sztywne dialogi. Wielu użytkowników rozpisywało się już o tym, więc nie będę wchodził w szczegóły.
- Stroje - tam jest po prostu zdecydowanie za czysto (juz w Belle Epoque było czysto - a mimo wszystko brudniej niż w XIV wieku. Jednak czepianie się, że dany kolor wynaleziono ileś tam set lat później to kpina. Kogo to obchodzi? :D
- Akcja jak dla mnie toczy się zdecydowanie za wolno. Za dużo nic nie wnoszącej paplaniny (więc patrz punkt pierwszy)
- Nijakie wątki poboczne - garncarz itd
- Źle dobrani aktorzy + ciągle te same twarze. Co patrze na KK to tylko myślę: ten z M jak milosc, ten z Barw Szczescia, ten z Pierwszej miłości... Co roku X ludzi kończy studia aktorskie. Naprawdę nie ma z kogo wybierać? I jeszcze ten Niemierza, nie mam nic do tego aktora ale on mi po prostu nie wygląda na jednego z najlepszych rycerzy w królestwie Polskim. Bardziej by mi pasował na jakiegos medyka/duchownego
- Za duzo akcji w kosciele. Ciagle modlitwy. Ja chce akcji Pani Łebkowska! Zdrad, sojuszy, intryg. Jak bede chciał posłuchac mszy to wybiore sie w niedziele do kosciła.
- Realia - brak dworskiej etykiety. Zona truciciela moze sobie przyjśc na zamek, wprost do królowej (a co gdyby miała sztylet przy sobie) i rozmawiac z nia niemal jak rowna z rowna. Truciciel (glodujacy od jakiegos czasu) ucieka jak gdyby nigdy nic z lochu (taki sprytny a to zwykły pijaczyna był. Brak wszechobecnego błocka na ulicach. Brak mieszczan - albo mamy dwór (ubogi) albo chłopów. Gdzie kupcy? Psiarczyk spi sobie jak gdyby nigdy nic na korytarzach razem z 1 z 2 najwierniejszych rycerzy króla. Co to ma byc?
- Miejsce - to ma byc Wawel? Siedziba Króla? Litości... Kazdy pokoj z jednego ujecia
- Za mało statystów!!!
- Krol kompletny maminsynek. TO ma byc Kazimierz WIELKI? On czeka na koronacje - a wszyscy z waznymi sprawami zwracaja sie do jego matki a nie do przyszłego króla! Tak sie zachowuje Krol? Ktory jeszcze stara zjednac sobie moznych? To kpina. Od razu powinien zaznaczyc kto tu jest KROLEM a kto tylko krolowa wdową. Nikt go nie szanuje (na nadaniu Niemierzy godnosci ochmistrza - Spytek zaczyna sobie w trakcie wychodzic bo jest urazony ze jego syn nim nie został)
- Brak ochrony!! Kazdy moze sobie podejsc do drzwi królewskiej i podsłuchiwać (nie martwiac sie ze ktos inny go zobaczy) - ludzie przecież podsłuchiwanie króla czy królowej to zdrada i szafot! NIkt nie chroni ani Króla, ani Królowej, ani królewskich dzieci!! Na wawelu truciciele,a do ochrony dziewcznyek przeznaczone są 3 dwórki!! Litosci...
Szkoda mi czasu pisac kolejne błedy tego serialu, ktory mimo wszyscy - gdy lubimy historie - oglada sie go jako dosc przyjemna telenowele.
Co by nalezało zrobic zeby ta telenowele uratowac?
- Nowych aktorow!
- Duzo wiecej statystow (zołnierzy, mieszczan, kupcow)
- Dac w koncu rodzinie królewskiej jakas ochrona - moze nawet najemnikow wikingow - albo jakichs typow spod ciemnej gwiazdy ktorzy na pierwszy rzut oka znaja sie na swojej robocie
- Mniej kosciola, wiecej ikry w dialogach. Wiecej inryg, przekupstw, zdrad! Moze jakichs posłów w koncu pokazac (i to nie na 5 sekund jak krzyzakow)
- Przydałaby sie zmiana miejsca krecenia, jakis porzadny turniej, bitwa - ale raczej nie mamy co tego oczekiwac
Pozostanie mi tylko liczyc ze zrobia porzadny serial (najlepiej za granica) z ksiazek Cherezinskiej o Piastach w okresie rozbicia. Tam po prostu się dzieje!
Szkoda, że nie ponumerowałeś swoich uwag. Łatwiej byłoby się odnieść.
1."Dialogi." Zdarzają się sztywne i nienaturalne, ale w sumie nie jest tak źle.
2. "Stroje." Są OK. Ci co się znają potwierdzają, że odpowiadają epoce. Wyobrażenie, że w średniowieczu wszyscy, szczególnie na dworze królewskim, chodzili brudni i zaniedbani jest niepoważne.
3. "Tempo akcji." Jak na telenowelę jest OK. To nie jest serial sensacyjny.
4. "Wątki poboczne." Jak dla mnie są fajne. Szczególnie narzekania na polską postną kuchni były zabawne. Aż żałuję, że się ten post skończył.
5. "Aktorzy." Za wyjątkiem roli Łokietka (który został przez scenarzystę jednak wycofany z serialu ;-)) aktorzy są plusem. Oczywiście pamiętajmy wciąż, że jest to lekki serial telewizyjny a nie wielka hollywoodzka produkcja. Niestety dochodzą mnie słuchy, że twórcy w pewnym momencie wycofają z serialu ;) postacie królowej Jadwigi i królowej Aldony (Anny). Martwi mnie to bo są one ozdobami Korony Królów.
6. "Dużo Kościoła." Myślę, że to oddaje realia epoki. Dużo by o tym pisać, ale takie po prostu było średniowiecze.
7. "Brak dworskiej etykiety." Pełna zgoda. Też mnie to drażni.
8. "Psiarczyk śpi z rycerzami." No nie każdy psiarczyk Kogoś tam sobie przygarnęli bo się zlitowali, polubili itp Może być.
9. "Ucieczka z lochu." Prawda. To był koszmar.
10 "To ma być Wawel?" No brakuje mu tu rozmachu, to prawda. ale ja to generalnie kupuję. Wnętrza nie są złe. Skromnie to wygląda, ale daje radę.
11. "Brak ochrony". 100% racji. Też mnie to drażni. Każdy tam włazi z ulicy jak mu sie podoba. Idiotyczne.
12. "Cherezińska". Chodzą słuchy, że Cherezińska spotyka się z Palkowskim. I coś tam piszą. Podobno scenariusz na serial piastowski. Ale na razie "cicho sza".
Hehehe, Cherezińska. Przecież te książki to poziom dokładnie tego serialu, tylko pomaga tu wyobraźnia - nie widać tej kiepścizny na ekranie, a czytelnik produkuje własne wyobrażenie, więc nie ma tak "spektakularnego" efektu. Zachowania i dialogi zupełnie nie w duchu epoki, sceny pisane pod serial, wtręty z języków obcych tak samo wybitne, przekłamania historyczne w stronę jednej słusznej ideologii (książki, czego nikt nie ukrywa, są pisane na zamówienie działacza partii). A do tego skupienie niemal wyłącznie na samych postaciach historycznych czyli przepisywanie podręczników zamiast kreacji autorskiej.
Materiałem na dobry serial historyczny o Piastach, jeśli szukamy powieści, są albo niektóre powieści Bunscha albo cykl Gołubiewa o Chrobrym. To zupełnie inna liga.
Dokładnie. Cherezińska to jakaś grafomania. Niestety aktualnie właśnie to się sprzedaje, byle co, szybko, póki jest moda.
Ekranizacja Bunscha marzy mi się od lat, ale kto (i za co) umiałby to sensownie zrobić?
Gołubiew wymagałby sporych przeróbek bo dość rozwlekły ma styl. Ale materiał na film też dałoby się z tego wykroić.
No właśnie wykreowano Cherezińską na jedyną pisarkę historyczną, a ona zazwyczaj odgrzewa kotleta i to jeszcze na miernym poziomie. Jest też całkiem znośna powieść Grabskiego "Saga o jarlu Broniszu" - o Świętosławie, Piastach i wikingach, ale skoro obecnie nie jest reklamowana, to nikt sam nie pogrzebie. To też niezły materiał na film przygodowy, ale oczywiście mają ekranizować "Hardą", która nieudolnie plagiatuje niektóre wątki.
Podobno Smarzowski ma kręcić serial o początkach państwa. On zazwyczaj pisze własne scenariusze, ale może się czymś zainspiruje, kto wie. Przy "Wołyniu" korzystał z opowiadań. Mam nadzieję, że nie zrezygnował (przez kwestię "za co"), bo mógłby to zrobić sensownie.
Tylko nie Smarzowski. On już zjada własny ogon.
A krytyki Cherezińskiej nie rozumiem. Jej cykl piastowski jest naprawdę dobry. Harda mi się mniej podobała, ale "Turniej cieni" jest świetny.
Wybacz, ale ktoś komu podoba się Korona królów, literacko będzie celował w grafomańską kiszkę. Bo tym własnie jest pisarczykowstwo ECh.
"Turnieju" nie czytałam, wypowiadam się o książkach o Piastach. I tutaj wydaje mi się są 2 czynniki, które wpływają na ocenę jej książek:
1) znajomość innych powieści historycznych (zarówno bardziej rozrywkowych, jak Bunsch, jak i ambitniejszych, jak Gołubiew czy Parnicki),
2) znajomość historii - realiów (nie chodzi o daty i nazwiska, przedmioty i stroje, a o obyczajowość i mentalność).
No niestety, ale jeśli postacie żyjące w średniowieczu zachowują się jak współcześni ludzie, posługują się współczesnymi frazeologizmami, posiadają wiedzę, której nie mogli posiadać - to są to książki, których nie da się nazwać historycznymi. Teoretyczne osadzenie akcji w konkretnym czasie i nazwanie bohatera po postaci historycznej to tylko powierzchnia, trzeba jeszcze tę kreację uprawdopodobnić. Tego Cherezińska nie umie i nie chce się nauczyć, skoro się sprzedaje. ;)
To tak z grubsza.
Aha, bo zapomniałam. :P
Najgorsze jest jednak pisanie pod tezę. Ona nieprawdopodobnie wybiela Piastów (szczególnie Chrobrego), natomiast "wrogów ojczyzny" czyli chyba wszystkich poza Węgrami - przedstawia jako karykatury. Strasznie to niskie.
Nie pasuje do wszczepianej Polakom ideologii wstydu. Dobrze o sobie i swojej historii mogą pisać książki i kręcić filmy wszyscy, od Amerykanów, przez Niemców, Włochów czy Szkotów. Tylko nie Polacy.
Patrz niżej. Wstydem jest to, że chwali się takie kiepskie książki i seriale tylko dlatego, że są polskie. Niech będą dobre i polskie.
Na pewno nie tylko za to, że polskie, ale to, że polskie na pewno jest plusem. Ile, do cholery, można oglądać nawet świetnych filmów o Henryku VIII i jego chuci? Chyba co roku coś kręcą.
Ależ ja się zgadzam, że jest to plusem i fajnie byłoby obejrzeć/czytać coś o polskiej historii. Po to czytam i oglądam - mimo ciągłych rozczarowań. Nie wolałbyś, aby te produkcje stały jednak na wyższym poziomie? Jest oczywiście kwestia budżetu, ale raczej nie o to tu chodzi. Po co robić coś lepszego, skoro ludzie zadowolą się kiepskim?
1.Jak się pewnie domyślasz, chciałbym aby powstawały coraz gorsze produkcje. To jest oczywiste.
2. Pieniądze mają bardzo duże znaczenie. Często decydujące.
3. Wychodzisz z błędnego założenia, że jeśli KK poniesie porażkę, to będzie to impulsem do powstania lepszych produkcji historycznych. Absurd.
Podstawowe znaczenie ma scenariusz, co widać po starszych produkcjach.
I nie wychodzę z takiego założenia, odwróciłeś kota ogonem, jesteś bardzo konfrontacyjny, chociaż to anonimowym "innym" coś podobnego zarzucasz. To poklepywanie twórców KK po głowie sprawi, że poziom nie wzrośnie, bo oczekiwania widzów zostały spełnione. Ale skoro widzów zadowala disco polo, to jest i histo polo.
Dobry scenariusz to też pieniądze. Jest wiele znanych przykładów, że dopracowane scenariusze powstawały latami, były wielokrotnie poprawiane, recenzowane, przechodziły z rąk do rąk. To wszystko oznacza koszty. Tak jest z każdym oryginalnym projektem, nie tylko artystycznym. KK to lekkie telewizyjne "oglądadło", rodzaj telenoweli. Trudno tu wymagać cudów. Nie wiem czego oczekiwałaś. Uważam, że w tej kategorii twórcy się sprawili dobrze. Możesz przylepiać łatki typu "histo polo". Rozumiem, że ma to zdeprecjonować KK. Dość to słabe. Uważam, że jest miejsce na telenowele jak i na dramaty. I nie mam pretensji, że telenowela nie jest dramatem.
Napisałaś " Po co robić coś lepszego, skoro ludzie zadowolą się kiepskim?". Co oznacza, że w/g Ciebie jeśli KK się spodoba, to już nic lepszego (ambitniejszego) nie powstanie. Naprawdę trudno się z tym zgodzić (delikatnie mówiąc). Jedynie jeśli temat historyczny "chwyci", to pojawi się szansa na pieniądze na inne produkcje historyczne.
No chyba faktycznie oczekiwałam "cudu" czyli tego, aby polska produkcja nie była robiona na kolanie (prędkie poprawki w wykonaniu pani Łepkowskiej czyli pisanie nowego scenariusza bez konsultantów i wiedzy historycznej). Skoro to, jak pięknie sam zdeprecjonowałeś tę produkcję, "oglądadło" ma rzekomą misję edukacyjną, to właśnie przynajmniej pod tym kątem powinno być dopieszczone - telenowela dociera przecież do większej publiki niż produkcja ambitna. Chciałabym, aby było, jak uważasz - że pojawią się lepsze produkcje, ale szczerze w to wątpię.
Owszem to jest oglądadło i nie ma się co tego wstydzić. Wszystko jest dla ludzi.
Takie seriale przewidziane są na wiele sezonów w trakcie których często ewoluują. Nawet po kilkunastu odcinkach widać zmiany (myślę, że aktorzy się trochę "rozgrzali"). Nie jestem snobem. Mnie się KK spodobała.
Cherezińska jest po prostu słaba, przeciętniutka. Ale tak to już jest że najwięcej sprzedaje się właśnie takiej masowo produkowanej literatury, na zasadzie "jedna książka wyszła, kupili, no to w tym samym stylu piszemy dalej". I szybko, szybciutko, póki jest moda.
Może i dzieli, ale np. Sienkiewicz przedstawiał Krzyżaków jak imperium zła, co oczywiście z polskiego punktu widzenia było zrozumiałe, ale z obiektywną prawdą historyczną, o którą tak zabiegasz, niewiele miało wspólnego.
I dlatego nie jestem wielką fanką Sienkiewicza - Prus miał ogrom racji w jego merytorycznej krytyce na bieżąco, żeby nie wikłać późniejszych głosów krytycznych. Nie można mu jednak odmówić ani stworzenia własnej fabuły i wyrazistych postaci, ani posługiwania się świetną frazą - plus próby (jednak udanej) archaizacji języka, dzięki czemu stworzył pewien dystans do opisywanych wydarzeń. No i, last but not least, on miał prawo pisać ku pokrzepieniu serc - Polska nie istniała. Dzisiaj nie widzę potrzeby tego typu podrasowywania historii innej niż leczenie kompleksów czyimś kosztem. A to naprawdę jest niskie.
Nie dam się wciągnąć w porównania Cherezińskiej z Sienkiewiczem.
Jednak z tym co napisałaś na końcu nie zgadzam się. Uważam, że jako społeczeństwo potrzebujemy bardzo historii budujących naszą wspólnotę. Możesz sobie z tego kpić ale Polacy należą do najbardziej zakompleksionych i mających nikłe poczucie własnej wartości nacji. To temat na inną rozmowę, ale uważam, że strzelanie do takiego społeczeństwa zakłamanym Pokłosiem jest już jakąś zbrodnią. Potrzebujemy zupełnie innych narracji.
Nie kpię z tego - uważam, że to prawda, jako społeczeństwo jesteśmy zakompleksieni. Tylko nie tędy droga - budowaniem lukrowanych narracji o tym, jacy kiedyś byliśmy rzekomo lepsi od innych. To ten stan pogłębia. Najlepszym lekarstwem na kompleksy jest prawda, a prawda jest wielowymiarowa. Podobnie jak "wspólnota" - na kłamstwie nie powinno się jej budować. :-)
Dlaczego od razu "rzekomo"? Czy nigdy nie spisaliśmy się wspaniale, lepiej o innych? Nigdy? Dlaczego każda pozytywna opowieść jest odrzucana jako lukrowana? Lukrować to swoje opowieści muszą Niemcy, Rosjanie i parę innych nacji. My mieliśmy taką historię, że nie musimy jej przesadnie koloryzować, żeby wypaść dobrze. Wystarczy uczciwa opowieść. I wcale się nie cieszę z tego. Wolałbym żeby nasza historia była jednak inna.
Nie wiem co jest z Polakami nie tak. To jest jakieś chore. Inni starają się przedstawiać samych siebie w dobrym świetle, nawet gdy fakty są przeciwko nim (-> "nasze matki nasi ojcowie" i wiele innych). Nasi twórcy z rozkoszą przeinaczają fakty aby dokopać własnej ojczyźnie (o matko, co za słowo: ojczyzna... a fe!). Najnowszy przykład to film Szumowskiej. Wszystko wskazuje na to, że jest w niej tyle prawdy co w Pokłosiu. Cała okolica współczuje i wspiera osobę po przeszczepie, od wójta po proboszcza. Sąsiedzi pomagają. Świetny materiał na pozytywną opowieść! Ale nie! To jest nie do pomyślenia! Autorka "Twarzy" musi dokopać Polsce i Polakom. Wbrew faktom. I nawet deklaruje to otwartym tekstem. To jest chore! To jest patologia!
Przecież to zupełnie inne pokolenie pisarzy. Takie porównania nie mają sensu. To tak jakby porównywać kino przedwojenne do dzisiejszego.
Wybiela Piastów? Nie żartuj. Ona ich, co najwyżej, lubi. A to nie to samo. Myślę, że CIebie, tak jak i wielu innych, drażni to, że ona patrzy na historię z polskiej perspektywy. A to już czysty faszyzm, nazizm i antysemityzm w jednym, prawda?
Pardon le mot, ale co Ty chrzanisz?:D
Po takich tekstach za bardzo nie ma o czym dyskutować - faktycznie jesteś modelowym odbiorcą jej twórczości (i serialu)... Ale niech tam:
Jeśli coś (książka, film) mówi o Polsce, to fajnie, gdyby to było dobrze zrobione, a nie prezentujące typową bylejakość. To, że mówi o Polsce, nie oznacza z automatu, że jest super. Temat a wykonanie to są zupełnie dwie różne sprawy.
Oczywiście, że wybiela Piastów - i to patologicznie. W zestawieniu z karykaturalnie złymi Czechami i Niemcami jaśnieją jeszcze bardziej. Jeśli w biografii mają wydarzenia dwuznaczne albo negatywne, ona przekuwa je w infantylne pozytywy, tworząc bohaterów bez skazy. Dla porównania poczytaj sobie jednak tych pisarzy z innego pokolenia - też pisali z polskiej perspektywy, mój drogi, więc powinni reprezentować "czysty faszyzm, nazizm i antysemityzm", a jednak jakoś prezentowali go lepiej.
Ale po co porównywać wykonanie, ważne, że jest cokolwiek, tak? Trochę to mało patriotyczne podejście.
Bez sensu takie dyskusje. Warto dostrzegać różnice między stylami, autorami, gatunkami. I nie krytykować książek czy filmów za cechy gatunkowe. Coś mi się podoba, coś mi się nie podoba - to rozumiem. Jest film Gniazdo (rewelacyjna rola Pszoniaka - kojarzysz?) i jest świetny serial Czarny chmury. Jakże różne, a przecież mogę docenić oba, prawda? Krytykowanie Cherezińskiej za to, że nie jest Gołubiewem jest śmieszne.
Nie znoszę tego panoszącego się wokół jadu. Nie można napisać, "nie lubię telenowel" wolę "to i to", "nie lubię Cherezińskiej wolę (no właśnie, co?)",trzeba od razu "Strasznie to niskie." (poczułaś się wywyższona od razu?), albo "na miernym poziomie" (od razu "ustawiasz" dyskutanta, co nie?) itp itd
Skoro tak nie lubicie tego serialu, to co do cholery robicie na tym forum??? Masochizm jakiś, czy co? Czy nieodparta chęć obrażania?
A dlaczego czujesz się obrażony i bronisz tych produkcji jak co najmniej niepodległości? Skąd tak emocjonalne nastawienie?
Przecież piszemy o tym samym gatunku. Jak w każdym: są pozycje wybitne, przeciętne i słabe. Jak bez porównania paru książek/filmów można stwierdzić o ich wartości? Nie krytykuję Cherezińskiej za to, że nie jest Gołubiewem, a za nieumiejętność napisania powieści historycznej i wmawianie (poprzez promocję), że takie pisze. Przeczytaj sobie np. "Dzikowy skarb" Bunscha, aby zobaczyć różnice w kreacji postaci i realiów. Po co czyta się powieści historyczne i ogląda filmy/seriale historyczne? Chyba po to, aby zobaczyć różnice między dziś a kiedyś. Nie czuję się wywyższona ;-) - jest mi przykro, że taka operacja się udaje, lud kupuje, a może właśnie przez to nie powstaje naprawdę dobra powieść - skoro zadowalamy się byle czym. Że o ciekawej historii naszego kraju pisze się w tak kiepski sposób, a jego "potęgę" trzeba budować przez poniżanie innych. Naprawdę da się inaczej. Tylko - się nie chce.
PS: Film i serial kojarzę, i jak najbardziej porównuję z nimi "Koronę królów" - dlatego nigdy nie uznam jej za dobrą produkcję. Różnią się przede wszystkim poziomem gry aktorskiej i lepszymi konsultacjami historycznymi. Bardziej się chyba chciało robić coś porządnego niż byle co, byle o Polsce.
1. Rozejrzyj się. 90% krytyków KK rzuca bluzgami, wyśmiewa, obraża autorów i widzów.
2. Obawiam się, że jednak mieszasz gatunki. Dlatego zestawiłem Gniazdo z Czarnymi chmurami bo są to tak różne produkcje, że aż nieporównywalne. Bo jak porównać dramat z pełnym uproszczeń serialem przygodowym? Łączy je tylko jedno: są to filmy historyczne. Ale to za mało żeby je wrzucać do jednego worka. Podobnie porównywanie Cherezińskiej do Gołubiewa jest bez sensu. Już nie mówiąc o tym, że to zupełnie różne pokolenia pisarzy. Jeśli nie trawisz przygodowych seriali historycznych to trudno. Po co kruszyć kopie i obrażać autorów, czytelników, widzów?
Nie lubisz telenowel? No i fajnie. Ja w sumie też nie. No i tyle.
KK jest naprawdę fajnym serialem. Pierwsze odcinki były drętwe, ale aktorzy się rozruszali. Pozytywnie mnie zaskoczył. Cieszę się, że taki serial powstał.
P.S. Cherezińskiej KK się nie podoba. Przygotowuje, razem z Palkowskim, własny scenariusz na serial historyczny.
1. Widzisz chyba to, co chcesz widzieć. Ja widzę głównie rozczarowanie - słuszne. Zatrudnienie konsultanta to jest pikuś w budżecie, niektórzy chętnie pomogliby pro publico bono. Po interwencji Łepkowskiej z projektu wycofali się prof. Ożóg i Samsonowicz, co niestety nie dziwi. Były szanse na coś znacznie lepszego, bo podstawą dobrej produkcji jest scenariusz. Bez niego i dobry aktor nie da rady.
2. Nie mieszam gatunków - to są wszystko produkcje historyczne, sam to zresztą stwierdziłeś. Niezależnie od obecnej w nich proporcji rozrywki podstawową kwestią jest umiejętność osadzenia bohaterów w konkretnej rzeczywistości, tutaj żadne pokolenia pisarzy nie mają nic do rzeczy. Jeśli postacie sprzed wieków zachowują się tak jak ludzie współcześni, to równie dobrze mogliby rozmawiać przez smartfony i odgrzewać pieczeń w mikrofali. O to się rozchodzi, a bardzo nie chcesz cały czas przyjąć tego do wiadomości. Jeśli twórcy KK mówią o misji edukacyjnej, to polegli na całej linii. A nie musieli.
Jeśli Ci się podoba, chociaż nie podoba, no to cóż - fajnie masz. Ja jednak nie lubię być traktowana przez autorów takich produkcji jak ciemna masa, której można wcisnąć każdą głupotę.
PS: Wcale mnie to nie dziwi - ukradli jej dużo motywów na następną książkę, które na pewno chciała wykorzystać. Uważam zresztą, że sam tytuł KK jest celowym zabiegiem, bo rozchodzi się o ten sam "elektorat". Scenariusza przygotować nie muszą, bo każda jej książka to gotowe sceny serialowe, a nie powieść sensu stricto (w porównaniu do, podkreślam znów, rozrywkowych powieści Bunscha). Niemniej przy takiej ilości anachronizmów, o ile powstanie, będzie na tym samym poziomie co KK. A jeśli marzy im się produkcja do wypuszczenia zagranicę - powodzenia. Myślę, że lud polski miast i wsi byłby oburzony, gdyby Czesi/Niemcy/Litwini/wstaw cokolwiek kręcili filmy, w których Polacy ukazani są jako upośledzeni. Oj, ale by się działo...
1. Widzę to co jest. A ty mierzysz widocznie inną miarą tych pyskaczy.
2. Mieszasz gatunki bo telenowela to telenowela a nie dramat. Dopuszczalne są różne uproszczenia. Np. to, że postacie mówią współczesną polszczyzną. Ówczesnej nikt by nie zrozumiał. Można by ew. posługiwać się stylizacją, co wielu autorów robi a czytelnicy myślą, że to prawdziwy staropolski.
3."Jeśli Ci się podoba, chociaż nie podoba" Bla bla bla. Po prostu nie zamykam się w twierdzy. Lubię czasem "zaryzykować" i obejrzeć/przeczytać coś z nie swojej półki. Od czasu do czasu przeżywam miłą niespodziankę
P.S.."ukradli jej dużo motywów na następną książkę" A skąd Ty to wiesz? Znasz Cherezińską?
2. Ech, jeszcze raz: nieważne, czy telenowela, czy dramat - jeśli ma być historyczne, powinno zachować realia - i nie chodzi nawet o fatałaszki czy inne rekwizyty, a o obyczajowość. Uwspółcześniony język to tylko powierzchnia, na którą zwraca się uwagę, a zupełnie nie o to tutaj chodzi. Nie chce mi się robić wykładu o języku, ale - powtarzając banalne stwierdzenie - język odbija nasz świat. Jeśli postać średniowieczna posługuje się wyrażeniami, które zaistniały dopiero parę wieków później, pokazuje myślenie z zupełnie innego czasu - aby to obejść, wystarczy często tylko użyć synonimu. Jeśli nie idzie się na łatwiznę i nie morduje kreacji postaci, a odbiorca nie macha ręką: oj tam, to umowna konwencja. Takie rzeczy przeszłyby w grotesce, ale raczej w groteskę nikt nie celuje, a tak to jest odbierane. Jeśli stosuje się przesadne uproszczenia, to po co w ogóle sięgać po temat historyczny? Niedawno w KK była niesamowicie anachroniczna scena oświadczyn przy całym dworze - a można było właśnie pokazać, jak odmiennie w tamtych czasach zawierano małżeństwa. To bez sensu, misz-masz.
PS: Ja znam wszystkich. Ale do tego wystarczy czytać jej książki i wywiady.
Trudno znaleźć film historyczny, w którym nie byłoby takich uproszczeń. Są oczywiście filmy, które chcą jak najlepiej oddać realia czasów i prawdę historyczną, przynajmniej według obecnego stanu wiedzy (np. Gniazdo), a są takie, które traktują to lżej. Ty się po prostu zawzięłaś na KK i tyle.
Strasznie się zawzięłam. :D
Jeśli traktują to tak lekko, to nie ma sensu umieszczać akcji w konkretnym czasie historycznym. Chcesz porównania do telenoweli historycznej - proszę bardzo. Oglądałam kawałek 1. sezonu "Wspaniałego stulecia" i jakieś pojedyncze późniejsze odcinki, widzę w KK sporo inspiracji. Oczywiście nie ma co porównywać kostiumów, wnętrz, długości odcinków, gry aktorskiej, tam również nagięto pewne realia (np. harem nie mieścił się w tym samym pałacu, w którym żył sułtan), w głupawy sposób pokazywano inne nacje. A jednak postarano się o stworzenie dystansu między współczesnością a XVI wiekiem jeśli idzie o obyczajowość. Ileż się tam te kobiety musiały nagimnastykować, aby stworzyć intrygę i ją przeprowadzić. Nikt nie latał samopas po pałacu, obowiązywały wzorce zachowania. W KK tego zupełnie nie ma.
To, że się poskarżyła, to już sam sobie dopowiedziałeś. Może dzięki temu dopowiadaniu i KK zyskuje. Ma zamiar kontynuować losy Łokietka, Kazimierza i Elżbiety Łokietkówny w następnej książce, więc ubiegli ją z realizacją tematu podręcznikowego. A o tym, jak widzi postać Kazimierza, mówiła w jakimś wywiadzie - i to też żadne zaskoczenie, bo wszystkich Piastów wybiela. W sumie to jedna linia partyjna, więc dziwne, gdyby różnili się w wymowie.
Dajmy temu spokój, że ktoś komuś coś podkradł. Anglicy ciągle coś kręcą o tudorach (tych lub innych), francuzi o richelieu, a my mamy problem bo raz na 20 lat pojawią się dwie opowieści o piastach. To, że dobrych królów (naprawdę dobrych!) przedstawia się w korzystnym świetle to też żadna sensacja. Lepsze to niż ciągłe "dekonstrukcje". Tym bardziej gdy wcześniej nie było żadnej "konstrukcji".
Korona królów ma nagradzanych aktorów nietelenowelowych np.
Robert Gonera
Zbigniew Waleryś
Tomasz Sapryk
Wojciech Żołądkowicz
Sławomir Orzechowski
Ponadto stroje są czyste, bo akcja toczy się na królewskim dworze. Żaden król nie pozwoliłby, żeby jego otoczenie żyło jak łachmaniarze.
W ostatnich odcinkach Gonera bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Naprawdę świetnie ożywił swoją postać. W ogóle muszę przyznać, że aktorsko, po kilkunastu odcinkach, ten serial bardzo się poprawił. Nie wiem jak długo będę oglądał, bo generaenie nie przepadam za takimi tasiemcami, ale ostatnio nie mogę się oderwać ;) Pozytywne zaskoczenie.
Robert Gonera grał w M jak Miłość postać powracającą. Męża tej sędziny
Zbigniew Waleryś też jakoś w ostatnich latach grał w M jak Miłość, a moja mama podpowiada, że widziała go w Pierwszej miłości
Tomasza Sapryka też mama widziała w Pierwszej miłości
Sławomir Orzechowski grał w Barwach szczęścia
A Żołądkiewicza zwyczajnie nie kojarzę, więc się nie wypowiem.
No ale tak, masz rację, to zdecydowanie nie są aktorzy występujący w telenowelach. Wcale a wcale.
To, że pojawili się tam czasem o niczym nie świadczy np. Gonera kojarzony jest z kultowym filmem Dług, Waleryś świetną rolą w Papuszy, Żołądkowicz z Układem zamkniętym.
Owszem, są kojarzeni z seriali i filmów nie tasiemców, ale to nie znaczy, że w nich nie grali. A Układ zamknięty jest świetnym filmem, o którym staram się zapomnieć odkąd go zobaczyłam.
Wiesz co jest przykre w tym serialu? Mamy tylu młodych, zdolnych aktorów, a wiecznie dostajemy te same opatrzone twarze. Zauważyłeś jak wielu aktorów można kojarzyć choćby z takiego Rancza? I niestety, są totalnie nienaturalni w swoich rolach...
Świetny opis - naprawdę:). Zgadzam się z każdym słowem! - tylko, że ja nie wytrzymałam do 21 odcinka:)