Hej, jestem po kilku zaledwie odcinkach tej kreskówki, na którą przypadkowo natrafiłem na Pulsie 2. Otóż ja odnoszę dziwne wrażenie, że Kotopies (jako postać) trafił do zupełnie innego serialu, niż powinien... Dlaczego? Ano dlatego, że z jednej strony mamy głównych bohaterów, czyli 2 przesympatyczne stworzenia, których nie da się nie lubić, a z drugiej - masę dziwnych, durnych, groteskowych i przerysowanych postaci. Wydaje mi się, że twórcy próbowali tu na siłę robić serial komediowy, a prawda jest taka, że "Kotopies" prawie wcale nie jest śmieszny... Nie bawią mnie te wkurzające "Złe psy", czy ta irytująca mysz... Za to fajnie się ogląda perypetie dwóch złączonych mimo woli bohaterów i nieporozumienia wynikające z faktu, iż są dwoma przeciwnymi sobie stworzeniami, zrośniętymi ciałami. Po prostu uważam, że za mało pokazują Kotopsa jako Kotopsa, za mało osobowości bohaterów, za mało rozterek, problemów wynikających z ich stanu... Ale takich prawdziwych problemów... Z tego można by zrobić naprawdę świetny i pouczający serial, a wyszła tandetna komedia, pokazująca zbyt dużo bieganiny, pościgów, bijatyk... Po co to? Zamiast tego mogli się skupić na problemach, które bardziej się tyczą Kota albo Psa. Co mnie obchodzi, jak Kotopies prowadzi hotel, albo buja się na rodeo? To mógłby zrobić każdy inny bohater każdej innej kreskówki. A specyficzność Kotopsa polega na tym, że jest on jak te bliźniaki syjamskie, a takich kreskówek z takimi postaciami jest mało. Po co więc po raz enty wałkować to samo, zamiast uwypuklić prawdziwy problem i prawdziwe sedno tej postaci? Owszem, są takie odcinki, z czego się bardzo cieszę. Np. w pierwszym odcinku mieliśmy ładnie pokazane, jak Kot chce mieć trochę prywatności, a Pies wycisza się dla swojego przyjaciela... W tym kierunku mogli to poprowadzić... Nie wiem, może po kliku odcinkach nie powinienem pisać takiego elaboratu, ale to moje pierwsze wrażenie.

Dodam jeszcze coś nt. tych postaci - główni bohaterowie są tacy fajni, mili i pocieszni... Uwielbiam obu! Czasem nawet mi ich szkoda... Nie wiem jak inni, ale ja tego nie odbieram jako serialu komediowego... Humor słowny, wynikający z naiwności Psa i "obyciu" Kota jest fajny, nawet bardzo. Ale po kiego czorta w tym serialu te durne postaci, typu te Złe Psy, ten Winslow, ten Królik... Jak słyszę o dawaniu "łomotu Kotopsu, bo tak jest fajnie", to mnie aż strzela... Owszem, dajcie czarne charaktery, ale niech one naprawdę "mają coś" do Kotopsa, a nie tylko bić, bo tak jest fajnie... Ten Winslow... on za dużo gada, a do tego wcale nieśmiesznie... Królik? On tu nie bardzo pasuje, a na pewno nie jako antagonista...

Podsumowując, postać Kotopsa marnuje się. Zamiast ukazać jego odmienność na tle innych, pokazać jakieś poważne problemy, dylematy, akty przyjaźni (dodam, że nasi ulubieńcy są jednocześnie swoimi największymi przyjaciółmi, jak i każdy dla każdego jest największym utrapieniem), poświęcenie, to oni dają jakieś rodea, bijatyki, gonitwy, i durne, niepasujące do tego serialu postaci... Kot i Pies są za fajni i za mądrzy na ten serial...

Na koniec obiecane pytanie do kogoś, kto bardziej siedzi w tym serialu: Czy są jakieś odcinki, w których poznajemy historię Kotopsa, jak do tego doszło, że są złączeni, albo takie, w których Kot i Pies występują osobno?