Serial oglądałem dawno temu i nie pamiętam poszczególnych odcinków, ani motywów. Kojarzę jedynie motyw przewodni, brata Lodosława i poszczególnych bohaterów. :)
Pamiętam, że lubiłem go oglądać. Nie wiem czy teraz bym powiedział to samo - wolę nie konfrontować go ze wspomnieniami. Pamiętam tylko jedną, jak dla mnie istotną wadę serialu. Chodzi o to, że oglądając kolejne odcinki wcale nie czułem, że główny bohater jest mafijnym bossem. Zanim wyemitowano ten serial, myślałem że to właśnie zawód głowy rodziny będzie głównym tematem gagów, a tymczasem się okazało, że niemal jedynym akcentem mafijnym serii był "Lodówa" - ochroniarz naszej rodziny. Miałem wrażenie bardziej obcowania z VIPami, niż z 'królem przedmieścia'.
Serial raczej nie był zły, ale też nie miał charakteru. Szkoda potencjału, jaki tkwił w temacie, ale i tak się było z czego pośmiać.
Mam podobne wrażenia, jakie opisałeś. Jakby o biznesmenie będącym głową rodziny i jego śmiesznych wątkach.
W ogóle myślałem, że to będzie coś w stylu 1 odcinka przez cały serial i podobne pomysły. Wydawało mi się, że to będzie lepsze. Jak zobaczyłem czołówkę, to patrzę: O, Lubaszenko i Korzyński - no to będzie ciekawie, śmiesznie, tak o ,,mafii''. A tu jakieś eksperymenty takie z sitcomu. Do tego nie każdy tekst śmieszy, więc te śmiechy z puszki były wciskane za dużo razy.
Bywają odcinki słabsze, ale i też niezłe. Najlepsze są te z Nowickim, gdzie każde jego wejście dodaje coś więcej do odcinka. Fajny pomysł z podwójną rolą Kowalewskiego. A Gniatowski nawet w okresie grania Boczka z Kiepskich miał rolę... trochę inną. Niby ochroniarz, ale też walnie coś głupiego. A nawet i mądry bywa, jak w tym odcinku o milionerach.
Przypomniałem sobie o nim, przeglądając filmografię chyba Klaty. Pamiętam, że lubiłem go oglądać w dzieciństwie i żałowałem potem, że go nie powtarzają. Zastanawiam się, czy nie lepiej oglądało się wtedy, bo teraz to człowiek widzi więcej... Ocenę chyba postawiłem z sentymentu. Obsada trafiona. Do tego stopnia, że nawet potrafiła zatuszować braki.