Od początku serial napawał optymizmem. Od razu wchodzimy w środek akcji, mamy dobrze zarysowane postacii, jest trochę kiczowatych scen (zwłaszcza walki) ale ok. Już od pierwszego odcinka wiedziałem że to akcyjniak nie trzymający się realiów historycznych, ale i tak oglądałam z mały niesmakiem, ale głównie wypiekami na twarzy. Wszystko jednak trzymało się kupy do 6 odcinka włącznie. Plot - twist związany ze śmiercią Mosze Bernsztajna był wręcz genialny. No, a potem no powiedzieć że się zawiodłem to mało powiedziane. Śmierci, nie śmierci, co chwilę seks na ekranie, strzelanie czułem jakbym oglądał jakiś amerykański gniot osadzony w polskich realiach. Akcja nagle nabiera tempa, w którym trudno było się połapać o co chodzi. Dobitnie się też przekonałem o płaskości bohaterów. Szpairo to postrach ulicy o szlachetnym sercu, ale z grzeszkami, ONR to wiadomo wariaci płagnącywładzy, a Premier to olewajcy kraj staruszek co się zastanawia czy wysłać Żydów na Madagaskar. Nie podoba mi się też ukazanie polskich elit tylko jako szowinistów o dziwnych zapędach seksualnych (postać prokuratora), a Żydów w dużej mierze pozytywnie. Ogólne nie rozumiem tak dużego nacisku na pokazanie politycznych przyczynków. Finał to już jazda bez trzymanki i mialem wrażenie jakbym był na haju. Ale tyle o fabule. Na szybko, muzyka fantastyczna, gra aktorska poprawna, miejscami świetna (Szyc i Jakubik), czasem SGI (miasto widziane z okna, samolot) przywoływało na myśl początek XXI wieku, i sama realizacja zdjęcia, przeplatane wątki.
I teraz rodzi się pytanie, jak to wygląda przy książce. Muszę to sprawdzić, jeśli w miarę podobnie to ocenę zmieniam na 7 jeśli jest efekciarstwo i niepotrzebne "podgrzewanie" wątków to 6, bo naprawdę dawno się tak nie zawiodłem na finale serialu.