Przyzwyczajony jestem do tego, że w zasadzie wszystkie polskie kryminały/sensacje mają mało wspólnego z dynamizmem i taki jest "urok" polskiego kina. Jednakże akcja w tym serialu jest wolniejsza od tej w "Modzie na Sukces". Film bardzo przegadany i same dłużyzny. Scen, które nadają bieg fabule jest może ze 2-3, czyli max z 10%. Serial doskonale wpisuje się w gatunek melodramatu, bo o budowaniu napięcia to tutaj nie ma mowy.
Gry aktorskiej, którą wielu krytykuje, nie oceniam, ale faktycznie z serialu bije jakaś sztuczność. Nie wiem czy od aktorów czy po prostu od martwej fabuły.
Mam podobne wrażenie co do tempa fabuły, ale dla mnie (przynajmniej na razie) to nie jest typowy serial kryminalny a raczej taki psychologiczno-kryminalny. No bo właśnie ta ciągnąca się fabuła ma chyba na celu psychologiczne rozbudowanie każdej z postaci, choćby retrospekcja miała ukazać pewne motywy działań bohaterów, jak się zmienili, co z czego wynika, tak myślę :) No, ale oby fabuła jednak odrobinę przyspieszyła w następnych odcinkach :)
Jak jeszcze pierwszy odcinek był dość dobry, tak drugi to jakiś dramat... Gość przyjął tyle kul z broni maszynowej (o ile dobrze pamiętam), że nie mógł tego przeżyć, to po jaką cholerę te cuda ze szpitalem (nawet nie usprawiedliwili tego jak gość podziurawiony jak ser to przeżył), krwotoki, cuda wianki... Potem pogrzeb i stypa i generalnie gdyby nie trochę retrospekcji to odcinek o niczym.