Bobba to sierota za to jego koleżanka to heroska nad heroskami. I wszędzie to samo. Już na wymioty się zbiera od tego ginocentryzmu. No ale to odpowiedni grunt. Nie dość że dla małolatów (pranie łbów od najmłodszych lat) to jeszcze baśń scifi. Co mniej ambitnym mniej to przeszkadza niż w filmach innej kategorii. Póki co w takim filmie wojennym takie pszykokszenie panienek wywołałoby jedynie pusty śmiech rozsądnego widza. Chociaż w amerykanizmach to nawet w westernach takie feministyczne absurdy.