Po FATALNYM odcinku pilotażowym przyszedł czas na kolejny. Był... o dziwo... dobry! O ile parszywe twarze Tony'ego, Stanley'a, Cadie, Chris'a, Daisy, Abbud'a i Eury nadal irytują, to Tea, o której traktuje odcinek, wychodzi na ich tle wręcz genialnie. Podoba mi się ta postać. Do tego Michelle pozostaje neutralna.
Dlaczego uznaję ten odcinek za lepszy od poprzedniego? Przede wszystkim jest w miarę oryginalny, mało jest motywów z brytyjskiej wersji, a na ekranie widzimy przeważnie tytułową bohaterkę i czasem Tony'ego, który psuje nieco ogólny obraz. Poznajemy całkiem nową postać, która w porównaniu do pozostałych, nie wydaje się gorzej zagrana, czy wykreowana od pierwowzorów. W odcinku jest kilka ciekawych motywów, do tego dochodzi ciekawa muzyka, o wiele lepsza niż w pilocie. Lepiej, jak dla mnie, jest rozwiązany o wiele lepiej niż w oryginale.
Nie podobało mi się niewiele rzeczy, m.in. panika Sid'a w kiblu (chociaż fajnie palił papierosa), osoba Tony'ego, Doug (czy kto to miał być) i trendowaty Stanley.
Ogólnie z 6/10, nadal nie umywa się do Skins UK
zgodzę się, że ten odcinek był lepszy, ale dla mnie tak na 4,5. tutaj skopiuję moją wypowiedź z innego forum, bo w sumie i tak nic innego bym nie napisała:
Ogólnie wieje nudą, nie przemawia to zbytnio do mnie. Chociaż i tak jest lepiej niż w pierwszym odcinku, bo zmieniają scenariusz. Jak to oglądam, to czuję się jakbym oglądała kiepski amerykański serial, ale świetny dla zabicia czasu, jedyne co mnie razi, to pojawiający się napis Skins, bo jako kolejny amerykański shit to jest ok, ale kiedy widzę, że to jest Skins to już mnie wkurza.
Aktorsko dalej twierdzę, że jest cieniutko.
W tym odcinku znowu mocno raziła mnie Eura, teraz robią z niej niedorobione dziecko, bo to, że się nie odzywa wcale nie sprawia, że jest tajemnicza...
Stanley mnie odrzuca, nie potrafię wykrzesać nawet odrobiny sympatii do tej postaci(Sid jest jedną z moich ulubionych).
Na plus to, że Tony zadurzył się Tea(jak to się odmienia?), ten wątek nawet mnie zaciekawił. Zastanawiam się jak to rozwiną, czy Tony będzie pokrzywdzony, czy jednak z uwagi na modne wartości w Ameryce lesbijka stanie się hetero...
A mi sie bardzo odcinek podobal :D Myslalam ze bedzie gorzej :P Przynajmniej nie jest do konca skopiowany z Brytyjskiego . I wlasnie przez ten odcinek moge dalej ogladac ten serial.
w porównaniu do pierwszego był o niebo lepszy,może dlatego,że nie skopiowali brytyjskiego odcinka.Tea jest jak na razie moją faworytką i podobał mi się motyw z wielką włoską rodziną i jej schizofreniczną (?) babcią :D
Mi się podobało... Może to dlatego, że już dawno nie widziałam brytyjskiej wersji (byle do czwartku!...), ale wydaje mi się, że odcinek w ogóle był dobry. Fajnie, że scenariusz był oryginalny, w odróżnieniu od pierwszego odcinka. Hm... Po dzisiejszym seansie myślę, że mogę jednak dać temu serialowi szansę.
jakby się przyjrzeć trochę to parę podobnych elementów się znajdzie, Tea w amerykańskiej wersji Skinsów jest odpowiednikiem Maxxiego, oboje są homoseksualni oraz Tony miał epizod z Maxxiem i Teą. Ogólnie odcinek na 5/10
Indeed, ale to właśnie całkiem nowy bohater jest tutaj powodem dobrego poziomu odcinka. Widz nie przyrównuje go do wersji UK bo takiej tam nie było. Są co prawda nawiązania, jak wspomniane sytuacje Tonego z Maxxim/Teą, ale to są luźne nawiązania tylko, nie jest to podobny motyw fabularny. Zastanawiam się za to, czy pojawi się amerykańska wersja Sketch, ale to w teorii 2gi sezon
2 odcinek- Tea był najlepszy i najbardziej mi się podobał jak na razie ;) szkoda, że ogólnie większość papugują za UK, bo scenarzyści US mają niezłe pomysły jak na ten, 2, odcinek ;) gdyby był to osobny serial, w którym główną rolę grałaby Tea i utrzymany byłby w tej scenerii i atmosferze, co jej odcinek myślę, że chętnie bym go oglądała i byłby jednym z moich ulubionych ;]
hej, odcinek bardzo mi się spodobał, niestety poza Tea nie widzę nikogo ciekawego z bohaterów Skins US. MAM prośbę, może ktoś mi podać tytuł tej piosenki do której tańczy Tea z Tonym?
Moim ulubionym odcinkiem tej marnej imitacji brytyjskiego dzieła odcinek o Tea jest genialny. Reszta postaci, oprócz niej razi mnie cholernie. Nie rozumiem jak można tak zbezcześcić najlepsze postacie ze Skinsów. Ogólnie traktuję to jako zupełnie inny serial, bo na miano "Skins" to on na pewno nie zasługuje. Faktycznie wątek Tony'ego i Tea'i jest nawiązany do scen Maxxie'go z Tonym. Ale dziwnie, by było widzieć potem Tea jako hetero/biseksualną osobę, choć znając Amerykańskie produkcje, i tak się zdarza. BRITTAIN is f*cking perfect, America is sucks.... .