To mógłby być dobry serial. Gdyby nie nazywał się Skins. Przecież oczywiste jest to, że fani Skins UK będą te wersje porównywać. Producenci wdepnęli w g**** z tym pomysłem. Powinni napisać inny scenariusz, a nie wzorować się na "prototypie";D. Wszystkie sceny podobne wzbudzają poczucie hmmm, niesmaku i politowania. Nie chciałam do tego serialu podchodzić krytycznie i ze złym nastawieniem, no ale niestety to nie pomogło;) Stanley jest postacią żałosną, podobnie amerykańska "Effy". Brakuje im tylko spływającej po kącikach ust śliny i zamglonego, bezmyślnego spojrzenia. O cholercia tego im nie brakuje. Tony i Schelle- hmmm, ten Tony jest zdecydowanie łagodniejszy, jak w pierwszym odcinku mnie irytował, tak w drugim był nawet ok- co do Schelle- jest mi kompletnie obojętna. Cadie czy jak jej tam- hmmm, jest tak niepodobna do Cassie, że traktuje ją jak inna postać- ale przyznam, że nie ogarnia systemu w nieirytujący sposób- może będą z niej ludzie. Jedyną postacią, która wzbudziła we mnie pozytywne uczucia jest Tea. Bohaterka ta jest ciekawa, nie przypomina mi zbytnio nikogo z brytyjskich Skinsów - pomimo, że jest odpowiednikiem Maxxie. To jest taki typ postaci, który lubi się w sumie nie wiadomo za co. Nie wiem czy mnie zrozumiecie i czy to co napisze nie zabrzmi paradoksalnie ale ona w sumie najbardziej przypomina skinsową "duszę", nie będąc kopią postaci brytyjskich. Znaczy ona jest takim "amerykańskim skinsem", chciałabym żeby reszta postaci była tak świeża ;) Ona jest dowodem na to, że gdyby scenarzyści się postarali, mogliby stworzyć spoko serial o problemach amerykańskich nastolatków, który nie byłby ani przesłodzony, ani zbyt poważny, a przede wszystkim nie byłby nieudana kopią czegoś co już jest kultowe dla tak wielu odbiorców. Nie wykorzystany potencjał aktorów, którzy nie są tacy źli(no może poza tym Stanleyem). Nie wiem czy z tego serialu coś będzie, ale postaram się go oglądać- może jeszcze coś "nowego" zobaczę. A zapomniałabym dodać, że rodzinka Tei była przecudowna;) i mam nadzieję, że cokolwiek zrozumiecie z moich bredni pisanych tuz po obejrzeniu 3 odcinków;)
zgadzam sie co do Tea, jedyna dobra postac i zdecydowanie bede ogladac glownie dla niej, jestem ciekawa jak historia sie potoczy, czy bedzie cos miedzy nia a Tonym, czy jednak z tego zrezygnuja, co do Stanley'a to mysle, ze gorszego aktora juz chyba naprawde nie mogli wybrac, okropne jak zepsul dobra postac, moze Sid nie byl za pewna siebie osoba ale napewno nie byl jakas fajtłapą, oferma jak to ma do siebie Stanley i na dodatek te wlosy przykrywajace mu pol twarzy, ktore mu jeszcze dodaja tego uroku ciamajdy.
a tak poza tym uwazam, ze w ogole nie powinni sie brac za ta amerykanska wersje, no ale coz, nic nie poradzisz, najlepsze jest to producent Skins UK takze jest producentem tego szajsu i sie na to wszystko zgadza.. nie ma to jak robic wszystkiego dla pieniedzy.