Ehh... Z ciężkim sercem to piszę, bowiem czekałam na tę serię długo, a bohaterów traktuję niemalże jak swoją rodzinę.
Druga seria niestety mnie zawiodła. Zawiodła mnie stuprocentowo i całkowicie i wcale nie mam ochoty oglądać jej kiedykolwiek ponownie. Może pierwsze trzy-cztery odcinki. Jestem obecnie na bieżąco z odcinkami i każdy kolejny powoduje u mnie na przemian histeryczny śmiech i walenie głową w klawiaturę.
Nie jestem fanką mangi Kuroshitsuji, więc nie przeszkadza mi, że anime jest odmienne od tejże. Jednak o ile pierwsza seria zrobiła na mnie wielkie wrażenie i regularnie do niej wracam, o tyle druga nie jest nawet marnym jej naśladowcą. Przykre.
A teraz... dlaczego?
Po pierwsze: bohaterowie! Mamy Ciela I Sebastiana, w miarę podobnych do samych siebie. Wydawałoby się, że nie jest źle. Mamy Aloisa i Claude'a, całkiem ładnie i zgrabnie zarysowane postaci. Są trojaczki, wielce urokliwe, acz ich rola, poza ładnym wyglądaniem i efektownymi scenami walki, jest dla mnie niepojęta. Hanna, nieśmiała, wystraszona pokojówka, ofiara swego pana o zapędach sadystycznych, obdarzona nieziemskimi piersiami i urodą do pozazdroszczenia, czyli postać rodem z hentai, też jest. Undertaker gdzieś zniknął, niestety, gdyż zawsze uważałam go za niedołączony element humorystyczny anime. Za to jest Grell. Niestety. O ile w pierwszej serii był nieco szalonym i nietuzinkowym shinigami i darzył Sebastiana pewnym rodzajem afektu, o tyle teraz mamy do czynienia z , za przeproszeniem szanownych państwa, idiotą. Lata w te i wewte za Sebastianem, piszczy jak najgorszy fangirl i jest tak denerwujący, że najchętniej rozpłatałabym go na pół jego własną piłą. Jest też Viscount Druitt, niegdyś miłośnik piękna, organizator podziemnych aukcji, na których można kupić młode dziewczęta, teraz... za przeproszeniem ponownie, kolejny idiota do kompletu. Zamiast sprzedawać dziewczęta, zajmuje się przede wszystkim irytowaniem wszystkich dokoła i noszeniem krewetki, niebieskiej, o zgrozo!, na głowie.
Akcja? Zastrzegłam sobie prawo do spoilerów, to teraz parę będzie.
Po pierwsze, całość niejasna, nielogiczna i sprawia wrażenie wymyślanej mocno na poczekaniu. Po drugie, kicz kiczem pogania, miłość braterska ponad wszystko, potrójny kontrakt z demonem o wielkich piersiach, zabicie demonów piłą (to kiedyś było niemożliwe... a i Hanna to przecież przeżyła), cały odcinek poświęcony wyjaśnianiu widzom o co tak na prawdę w tym wszystkim chodzi (ja dalej nie rozumiem) i cała masa fanserwisu. Uwielbiam fanserwis, swoją drogą, jako zagorzała yaoistka i hentaistka, ale niekoniecznie powinien on zastępować sensowną fabułę, z czym mamy tu do czynienia. Miło popatrzeć jak Alois liże ucho Ciela, a Hanna prezentuje nam swój fenomenalny dekolt, ale to nie likwiduje niesmaku związanego z totalnym brakiem sensu całości. Oby zakończenie miało jakikolwiek, w co szczerze wątpię.
Pozdrawiam wszystkich fanów i antyfanów, wszystkich co teraz mnie nienawidzą i tych, co się zgadzają:) Recenzja miła być nie miała. Ale była do bólu szczera.
no i tu niestety się z tobą zgodzę. mangi nie czytałam , z góry mówie, pierwsza seria mnie urzekła, dlatego sięgnęłam po drugą. i zgadzam ze sie wszystkim co piszesz : Grell - masakryczny Fangirl, undertakera brakuje , Viscount Druitt pobija rekordy głupoty. też nie mam zamiaru po raz kolejny sięgać po drugą serię ;/ a niestety, bo pierwsza jest świetna. tą oceniłam wysoko chyba tylko ze względu na podziw do pierwszej.
ta... też tak myślę.... kocham Kuro i z wielkim zapałem wzięłam się za tą serię. na początku myślałam, że wprowadzenie nowego pana i jego demonicznego lokaja jest na prawdę niezłym pomysłem.. szereg niejasności - również niczego sobie. przynajmniej było ciekawie ;) ale przegieli.. chyba ze wszystkim.. komercyjna żenada... szalenie się rozczarowałam... a już braku 'Andertajka' i normalnego Grellusia z pewnością nie przeboleje...
ale myślę że to nie zniechęci mnie kolejnego obejrzenia do Kuroshitsuji. oczywiście nie mówię o 2 serii ;-)
popieram. Kuroshitsuji 2 z początku miało potencjał, miało sens albo po prostu wydawało się mieć - stwarzało pozory. przyznam, że przez kilka pierwszych odcinków z zapałem zabierałam się za kolejne, byłam ciekawa tego, co będzie dalej, ale później... ale później im bliżej końca tym wszystko robiło się coraz bardziej naciągane i banalne. SPOILERY a z kolei samo zakończenie, gdzie Ciel zostaje demonem, tsa, po prostu w głowie mi się nie mieści. Oczywiście ostatnie dwa odcinki obejrzałam w wersji RAW i szczerze powiem, że po dziś dzień nie mam ochoty wrócić, aby obejrzeć to ponownie. Kuroshitsuji owszem, ale nie Kuroshitsuji 2.
Dokładnie. Przez pierwsze cztery odcinki miałam nadzieję, że wszystko pójdzie pięknie jak w 1 serii. No i co? Totalna klapa. Kuroshitsuji 2 nie jest nawet słabe, jest beznadziejne. Po obejrzeniu do końca miałam wrażenie, że przed chwilą ktoś wyświetlił mi zanimowaną treść bloga fangirla z problemami. Gdzie tu sens, gdzie logika? [SPOILERY] Umieszczenie dwóch dusz w jednym ciele? No błagam. -_- A już totalnym przegięciem, przegięciem nie do wybaczenia, nigdy, nikomu, jest zrobienie z Ciela demona. Za dużo sake polało się przy tworzeniu drugiego sezonu. Teraz, żeby się zrehabilitować, niech stworzą trzecią serię, wymyślą, że Ciel miał bardzo długi, bardzo głupi sen. Cokolwiek. Albo niech wymażą mi wszystkie odcinki z głowy.
Ja również podpisuję się pod uwagami Elissabeath. Drugą serię od pierwszej dzielą - niestety in minus - lata świetlne. Grzech kardynalny Kuro II to brak jakiejkolwiek logiki. W jedynce, nawet jeśli coś cudacznego na pierwszy rzut oka się działo, to wszystkie wątki pod koniec zostały nader zgrabnie połączone i wyjaśnione. Ale czego można się było spodziewać po serii, w której na początku trzeba się było często gęsto wyplątać ze śmierci Bociana?!
Wymienianie wszystkich bzdetów i głupot Kuro II potrwałoby tydzień... Dość napisać, iż nawet główni bohaterowie zostali przemieleni przez maszynkę i wypluci w formach mocno odbiegających od pierwowzoru z jedynki. Sebastian zrobił się cudacznie ckliwy, mniej złośliwy, mniej pomysłowy, pod koniec pierwszej serii pokazał ludzkie uczucia (zmęczyło go bycie demonem), a tu nagle okazuje się, iż jego jedynym celem było wyrwanie swego "żarcia" Kurodo i skonsumowanie Ciela. Bez sensu. Paniczyk z kolei stracił - nie tylko pamięć - ale i całą swoją wspaniałą bezczelność i dumę. W Kuro II nie uświadczysz błyskotliwych dialogów z drugim dnem między nim a lokalem. Być może to było zamierzone (wyprany mózg) - ale mocno anime straciło przez to na uroku. O innych postaciach nie wspominam (patrz poprzednie posty).
Nadal nie jestem w stanie pojąć, po kiego grzyba był odcinek z łódką i jeleniem oraz pragnącą na siłę miłości panią fotograf. Pani Toboso wszem i wobec wieszczyła (w wywiadach), jak to Kuro II nie ma odcinków fillerowych. Dobry żart!!!
No i końcówka... Żenada. Wesoły labirynt to myśmy już mieli w Harrym Potterze... Hanna Power-Rangers wykiwała wszystkich, tuż przed tym - jak zrobił to Ciel...
Ponoć szykuje się Kuro III.... Ogólnie rzecz ujmując - nic już nas nie zdziwi. Fabuła może sobie podryfować w kierunku - bo ja wiem - mecha, wamipiry, epoka Edo, harem (demonów;). Po Japończykach można spodziewać się wszystkiego, byle wydusić kasę od fanek. Nic już nie zostało po oryginalnych postaciach i klimacie Kuro I. Ale co mi tam, zacytuję wesołych panów z balkoniku "Muppet show" - "the question is - who cares?"
amen. zgadzam się z poprzednikami. Kuro II to totalna żenada!!!!
"Wesoły labirynt to myśmy już mieli w Harrym Potterze" ..............leże i kwicze!!!!
;););;)hahaha dobre!
No niestety, muszę się zgodzić. Znalazłam Kuroshitsuji przypadkiem i pokochałam tę serię. Oczywiście popłakałam się na koniec pierwszego sezonu i zabrałam się za dwójkę. Cóż. Pierwsze kilka odcinków, całkiem całkiem. Ale ostatnie epizody... Pogubiłam się zupełnie i tylko pragnełam, żeby ktoś mi to wszystko wyjaśnił. Może tylko mi się wydaje, ale było to wszystko trochę... na siłę. A zakończenie? Niestety rozczarowałam się. Jakoś nie zachęca mnie wizja Ciela jako demona (przy okazji bardzo dziwny się zrobił, zupełnie inny chłopak) i Sebastiana jako jego wiecznego sługi. Do pierwszej serii będę wracać, ale druga po prostu mnie odrzuca. A szkoda. I zdecydowanie za mało Undertakera.