Na początku seansu zaczęłam zastanawiać się kto nakręcił ten do bólu sztuczny twór, ale później doczytałam że to dzieło na podstawie twórczości Mroza…. I wszystko jasne. Strata czasu
Ten serial z Mroza wyciągnął zarys fabuły, wrzucił do blendera, dodał brukselki, cebuli, szpinaku, zblendował, przelał przez kratkę ściekową, pozbierał z dna wraz ze ściekami i wrzucił do scenariusza i dalej produkcji. Bohaterowie z pierwowzorami mają wspólne głównie imiona (bo z nazwiskami to różnie), ich postaci są drewniane i beznadziejnie znudzone, charyzmatyczny prokurator z sukcesami na koncie jest nagle marudzącym podstarzałym tatuśkiem z klapkami na oczach, błyskotliwa prokurator, co się nie bawi w półśrodki ma nagle chorą obsesję i ignoruje fakty, normalny nastolatek z nastoletnimi problemami nagle jest psychopatą bez żadnego przesłania, wszyscy robią co im się podoba, ale mają do tego zacięcie wróżki urządzającej całodobowy seans za darmo.