Bzdura goni bzdurę, aż rozum cierpi, a scenariusz najwyraźniej pisany był metodą kopiuj-wklej z kiepskiego snu po barszczu instant. Główna aktorka – owszem, piękna – ale gra jakby ktoś jej kazał recytować PIT-37 przed kamerą. Gierszal nie lepszy – miny jak z katalogu mebli: zimne, bez emocji, tylko kolor inny. Paradoksalnie lepiej wypadli ci dwaj młodzi psychopaci – przynajmniej ktoś tam miał puls. Na szczęście tylko 6 krótkich odcinków. Stracony czas? Owszem. Ale przynajmniej nie zdążyli mi zniszczyć weekendu do końca.