Ja im po tym odcinku wiele wybaczam. Pomimo tego, że zabili mojego ulubionego bohatera. Ale po kolei:
Mało Kendry, zero Cartera i od razu lepszy odcinek :)
To że Time Masters manipulowali drużyną, nie było może jakoś specjalnie odkrywcze, kiedy teraz się nad tym zastanawiam, ale w chwili oglądania odcinka po prostu mnie zaskoczyło. I to całe rozmyślanie: "Co możemy zrobić, żeby nie poszło po ich myśli, skoro nami manipulują" to niezła zagwozdka. Może się w głowie zakręcić.
Tłumaczy to w pewnym stopniu te ich wszystkie porażki, które mnie tak denerwowały.
To, co w trakcie oglądania mnie zirytowało, to pranie mózgu Micka. Serio? Poprzednio zajęło im to "lifetimes", a teraz kilka porażeń prądem a on już jest Kronosem? Jeszcze brakuje tego, żeby spojrzawszy na Snarta przypomniał sobie, kim jest - myślałam sobie. No i oczywiście tak się stało, co uważałam za niski chwyt, ale... późniejsza refleksja, że przecież Władcy Czasu to zaplanowali, że tak miało być, usprawiedliwiła wg mnie tę głupotę.
Fajna rozmowa Micka i Ray'a i to "ogolę ci głowę" :)
Podoba mi się sposób pokazania w tym odcinku ewolucji Jaxa (który uratował dzień) i profesora.
Sara i Snart. Lubię ich razem, ale dziś sobie pomyślałam: za szybko! Jeszcze nie! Ale później Sara mu odpowiedziała :) I to jak :) Pomyślałam sobie: o tak, coś takiego mogę oglądać w przyszłym sezonie, powściągliwe podchody Leonarda do Sary i jego próbę udowodnienia, że jednak jest "the hell of a theif" (jakoś tak to było, nie?).
No ale pewnie sobie nie pooglądam, bo było wielkie bum. Powinni uśmiercić Ray'a... No ale cóż. Szacunek dla twórców za tak odważną decyzję. Chociaż szkoda wielka. Natomiast jest to fantasy o podróżach w czasie, niejeden w tym universum powracał do życia, więc liczę na to, że w jakiś sposób jeszcze Snarta zobaczę.
Co do Micka jako Chronosa. Ja stawiam, że on po prostu udawał, że udało im się wyprać mu mózg. Wątpię aby po prostu to sobie przypomniał.
Skoro Władcy Czasu manipulowali całą drużyną, to jakim cudem nie zobaczyli zniszczenia Oculusa ? Żeby to miało sens drużyna powinna robić dokładnie wszystko czego chcą, a wątpię żeby ten Władca Druce chciał swojej śmierci i zniszczenia Wanishing Point.
Władcy Czasu nie mieli wpływu na wydarzenia czy osoby przebywające w Vanishing Point, więc nie mogli manipulować nikim. Było o tym w odcinku.
Odcinek dobry choć szkoda Snarta. Przyznam że jak chłopaki kolejno dawali sobie po łbach przy tym wybuchającym ustrojstwie to przez chwilę bałem się czy Sarze nie przyjdzie na myśl coś podobnego...tyle że to by jednak było bez sensu bo kto by wtedy odciągnął stamtąd ogłuszonego Leonarda. A tak zginął heroicznie z całusem od Sary i pewnie za jakiś czas powróci gdzieś tam kiedyś tam w glorii i chwale (za co trzymam kciuki) ;)
No brawa dla CW, że zrobili w końcu dobry odcinek, nawet b. dobry. I kurde obiecałem sobie, że drugiego sezonu na bank nie oglądam a ci mi tutaj z takim czymś wyskoczyli ;p no zobaczymy jeszcze czy finał podtrzyma poziom. Szkoda Colda.. ale Miller chyba ma jakiś kontrakt z CW więc może jeszcze wróci.
Miller ma wrócić, ale nie chciał długoterminowego kontraktu (może ze względu na Prison Break). Więc pewnie będzie się pojawiał od czasu do czasu, jak we Flashu.
Nie będzie w regularnej obsadzie, ale ma odegrać bardzo ważną rolę w 2 sezonie (może coś na kształt Ras'ha czy Maseo w 3 sezonie, taka liczba wystepów) oraz ma występować gościnnie w Arrow i Flashu. Generalnie jest w regularnej obsadzie całego uniwersum serialowego.
jak dla mnie to troche dziwne, ze supergirl ma trafic do tego samego uniwerum co flash, arrow i legendy. jak oni ja zamierzaja wprowadzic? przeniosa ta co maja do pierwszej ziemi czy wprowadza ja od poczatku- lepsza sie wydaje chyba ta druga opcja
Może zrobią coś takiego jak zrobiły wydawnictwa Marvela i DC. W DC zrobili The new 52, a w marvelu Doom zniszczył wszystkie wszechświaty i potem scalił je w jeden z ich resztek i tak teraz niby mają sie spotkac postacie, ktore normalnie się nie spotykały bo były z różnych wszechświatów. Legendy przy walce z savegem mogliby zniszczyć lub jakoś uszkodzić czas w róznych wszechświatach, a że czasu nie da sie zniszyczyć to mógłby sie jakoś sam odbudowywać, robić to niezdarnie lub z pomyłkami lub coś takiego i pomieszać wszechświaty, przy czym zostawiać wcześniejsze wydarzenia ale łącząc jakoś je, tak mogliby sprawic ze Supergirl znalazłaby sie na tej właściwej ziemi, chociaz jak czytam to co napisałem drugi raz, to brzmi to zajebiście niedorzecznie:D
Coś moze wymyśla logicznego, chociaż to jest CW, nie ma co z nimi łączyć logiki. Co do odcinka to może być, chociaz zmiany, które dokonywali w tym kto ma być ofiarą bomby były śmieszne, jak Mick stanął za Ray'a to jeszcze rozumiałem, mógł po prostu powiedziec to co Snart, ze nie dadzą się manipulować, albo od razu dać Snarta jako tego pierwszego i byłoby spoko, a nie jakieś przepychanki na trzeciego. Ale skoro occulus został zniszczony i działał on wszędzie tylko po za tym Vanishing point, to jego destrukcja nie powinna wpłynac na przeszłość? Przecież Jax cofnął się w przeszłość do Steina, rozmawiał z nim, czyli tamta drużyna dopiero co wyruszała i ona mogłaby działac juz bez tych manipulacji bo nie ma czym manipulować, chociaż jesli oni manipulowali nimi juz od początku to równie dobrze ta drużyna mogłaby w ogóle nie zostać skompletowana. Pewnie dlatego tego rozwiazania nie użyją, a co za tym idzie, Rip nie odzyska swojej rodziny, a szkoda. Moim zdaniem nalezy się mu.
No ktoś na pewno będzie to oglądać np ja ;)
Co do Supergirl to mam pomysł na serialową intrygę. Otóż całe miasto w którym ona działa raptem znajduje się na Earth CW (a jak nie miasto to chociaż kluczowe dla tamtego serialu osoby) i nikt nie będzie wiedzieć skąd się tam wzięli. Byłoby bardzo tajemniczo i pewnie oglądalność by była dzięki takiemu startowi :D
Fajny pomysł. Lubię takie tajemnice - faktycznie sprawiają, że chętniej oglądam serial.
A dla mnie ten odcinek był takim samym mystem jak cała reszta tego serialu. Oculus pachniał mi próbą wyjaśnienia na szybko czemu drużyna była aż tak niekompetentna. Tylko na ciężką cholerę pokazywali to Ripowi? Żeby wiedział co zniszczyć? Poza tym skoro to takie skuteczne i dobre to czemu zaprogramowali ekipę tak, by wrócili do Punktu Zaniku. Czemu? Nie mogli ich tak zaprogramować, by rozbili statek w erze dinozaurów? A i skoro mieli Oculusa to na jaką ciężką cholerę nasyłali na nich Pilgrima? Im dłużej nad tym myśleć tym więcej dziur.
A sam Oculus to jakiś żart. Wyglądał nad wyraz nijak i do tego miał przekomiczny mechanizm bezpieczeństwa. Był guzik, który trzeba było cały czas wciskać, by w końcu wybuchło. Do tego ustawiła się do niego kolejka. Najpierw Ray, potem Mick, a na końcu Snart. Najgorszy punkt kulminacyjny evah. A i Leo dostał buziaka od Sary, bo mają się ku sobie... chyba. Nie wiem, bo nic nigdy na to nie wskazywało. Jakby co to zgaduję, że Snart wróci kiedyś.
Nie wiem, czym się tutaj zachwycają w tym odcinku? Był bardzo słaby i tak nielogiczny, że aż mnie włosy bolały z rozpaczy nad głupotą scenarzystów. Tak, jak piszesz, wszystko chcieli na szybko wyjaśnić, a moim zdaniem ponieśli porażkę.
A co do Sary i Leo, to od pierwszego odcinka widziałam ich razem. Wydaje mi się, że może to trochę nieświadomie było, ale coś ich ciągło do siebie. A że oboje są, no wiadomo kim, to wiadomo też, że nie okazują uczuć. I to jedyny dobry punkt w tym serialu. Że nie zrobili z nich telenoweli, nie robili tego na siłę, a super wyszło...
Ja akurat nie widziałam Sary i Leo razem. Ona jest tak gdzieś pośrodku a On to nie gość nadający się do romansów. :-)
Odcinek jak cały serial, czyli pomysł nawet niezły i teoretycznie to wszystko mogło ładnie zagrać, ale wykonanie fatalne. Cała ta siedziba time masterów i oculus, kompletnie beznamiętne, mogli jednak pozostać przy tych wstawkach, gdzie niewiele pokazywano tego miejsca. Ten myk z trzymaniem guzika tak głupi... prawie tak głupi, jak strażnicy, którzy nie zastrzelili Snarta od razu, tylko się czaili jak stado baranów. Zmiany przy guziki wybitnie poprowadzone. Mick wali Raya w łeb i go zastępuje - Rip nie ma z tym żadnego problemu (taki kapitan, jak z koziej...), potem przybiega Snart, wali Micka w łeb i go zastępuje, a znowu Sara nie ma z tym problemu (jak ona wyniosła w minutę faceta trzy razy cięższego od siebie...). Po prostu Snart miał pecha, że nie było tam nikogo, kto jego walnąłby w łeb. "No strings on me" średnio pasowało do kontekstu, ale słabe one-linery to akurat jedna z mniejszych bolączek tego kompletnie nieudanego serialu. Facet się poświęca i wysadza całe miejsce w powietrze, ma swój wielki moment i poważnie najlepsze co im przyszło do głowy to "no strings on me" ? Dramat.
""No strings on me" średnio pasowało do kontekstu"
Rozumiem, że kwestia może się nie podobać ALE jak 'średnio pasowała do kontekstu' którym był Oculus, który to daje możliwość kreowania sobie przyszłości w jaki sposób tylko zapragniesz, a wszyscy są w zasadzie kukiełkami w Twoich rękach? xD
"This.. is.. madness... I like it :)"
"There are no strings on me." (zaśmier.. zapachniało wiadomo kim i wiadomo z jakim głosem, mhm *x*)
- Snart w najlepszym wydaniu (i nawet nie przeszkadzała mi gra aktorska Wentwortha :p) :D
Co tu dużo pisać, bardzo dobry odcinek. I muszę przyznać jedno: twórcy umieją mnie zaskakiwać wszelakimi plot twistami :)
W sumie jak się ogląda wszelakie widowiska 'komiksowe' to ciężko byłoby nie zauważyć to 'strings', haha :D (jak rozumiem oboje się w to wpisujemy i skojarzenia same się nasuwają :))
te slowa chodza za mna od kiedy wyszedl zwiastun do age of ulton :P swoja droga to byl swietny film mimo, ze marvel zrobil blad usmiercajac swojego najlepszego speedstera zaraz po wprowadzeniu go do mcu
"te slowa chodza za mna od kiedy wyszedl zwiastun do age of ulton :P"
Sooo truuu :P Głos Spadera zrobił swoje - gdyby Ultron mówił innym głosem wątpię, aby ta kwestia tak mi się wbiła w głowę. Aktor należy do czołówki jeśli chodzi o fantastyczną barwę głosu.
Szkoda że nie będzie już Snarta w drużynie, polubiłem go w tym serialu :D Co do samego "uzbrajania" Oculusa to najprościej byłoby zablokować "zabezpieczenie" karabinem albo czymś temu podobnym no, ale skoro Millerowi skończył się kontrakt i go nie przedłużył to musieli go jakoś usunąć.
Dokładnie wielka szkoda że to musiał być Snart bardzo lubiłem tą postać . Nie mogła trzymać kabla Kendra i odcinek byłby doskonały . Obawiam się że w finale może też zginąć Mick bo jak wiemy oboje aktorzy kręcą nowe odcinki skazanego na śmierć . Odcinek na duży + , może serial obroni się dobrym finałem chociaż jak jest dużo Kendry i Vandala to odcinek zawsze jest słaby , może przerwą tę złą passę :)
No i straciłem jedyny powód który trzymał mnie przy tym serialu :( Odcinek był dobry pewnie przez małą dawke Kendry :D
Przedostatni odcinek pierwszego sezonu Legend, mamy zawiązanie do serialu The Flash i do rasy Thanagarians z której wywodzi się Hawkgirl, a do tego znalazł się tekst Ultrona z Avengers, ale raczej nie celowo :)
https://www.youtube.com/watch?v=aWzO3GuQLCc
1) Po polsku ta raza zwie się Thanagarianie jakby co ;)
2) Wandal nie Wendal.
3) Kendra i Carter nie należą do tej rasy w tym uniwersum. Nasza parka w komiksach ma dwa originy, które wzajemnie się wykluczają. Skoro są Starożytnymi Egipcjanami to nie są kosmitami.
4) Jak najbardziej celowe nawiązanie do Ultrona, który nawiązywał do Pinokia.
I po piąte... na ciężką cholerę nagrywasz te filmiki skoro w każdym jednym pieprzysz niestworzone głupoty? Jesteś masochistą? Czy może trollujesz fanów tak jak wczoraj ze skalą szarości z Gry o Tron? I z ciekawości... ile masz lat?