Nie mogę się do końca przemóc; niby mamy konflikty i problemy, ale wydają się sztuczne, odległe, jakby podporządkowane tylko temu, by całość się dobrze oglądało.
Takie wrażenie budują choćby uzależnienia bohaterki. To nie jest błaha sprawa - ma ona problem z alkoholem, narkotykami i seksem. Chodzi na terapię uzależnionych od "seksu i miłości". Niemniej potencjał tego wątku nie jest wyzyskany, rozmywa się gdzieś pod natłokiem tych wszystkich cool atrakcji, ekstrawersji, śmiesznostek itp. Potraktowany po macoszemu, nie może wybrzmieć; nie powie nam nic wnikliwego o tej sferze życia dzisiejszych 30-latków.
Dlatego w ostatecznym rozrachunku trudno mi wierzyć w powagę tych perypetii. Jest modne życie, seks bez ograniczeń, dynamiczna praca, samochód i spore mieszkanie. Może różnica kulturowa tu działa? U nas rzadziej spotykamy tego typu uposażenie u młodych ludzi.