Taaak, kolejny serial, kolejna historia, kolejny "clusterf*ck" schematów.
Zacznę od rzeczy.
Tytułowy Lucyfer to karykatura, gagatek, władca (co najwyżej) półinteligentnej (auto) ironii. Serial musi co jakiś czas - sztucznie, przypominać nam o tym kim jest główny bohater. Sama akcja, kreacja i rozwój postaci nie są w stanie wypełnić tej "luki". Ta, luki. No k^$%#a, całokształt głównej postaci (osi, podpory i fundamentu serialu), jest słaby. Ekhm, powtórzę: SŁABY. Dla porównania - postać Crowleya w Supernatural, miała podobny dryg do żartów, jednak w tym samym czasie potrafiła zachować pewien tupet, stopień nieprzewidywalności, charakter i koloryt. Tutaj nie ma nic oprócz szopki pod tytułem: " jestem trendy, jestem edgy".
Druga sprawa - motyw zauroczenia. No, no, najwidoczniej twórcy chcą zakończyć widowisko na pierwszym sezonie, bo nie widzę innego powodu dla którego tak pogonili z rozwojem tego wątku. Widz nie ma już żadnego pola do manewru jeśli chodzi o domysły, przypuszczenia czy spekulacje. Od razu dostajemy obraz zakochanego Lucka i infantylne scenki "wYłUzDaNyCh OrGiI" (ta, chyba w terminologii szkół niedzielnych) nie stanowią gruntu dla żadnych wątpliwości. Jesteśmy (niestety) od początku pewni tego, że Lucek wpadł po uszka. Suspense is dead baby, suspense is dead.
Mam też problem z określeniem gatunkowości tej produkcji. Ani to dramat, ani komedia, ani thriller. Kryminał? No, była broń, były trupy, jest pani detektyw - no kryminał! Super! Do tego - póki co - fabularnie mizerny. Historia kryminalna drugiego odcinka powinna łapać za jaja i wykręcać je to w lewo to w prawo. A tymczasem dostajemy nudną papkę z jakimś motywem głównym, tak, jakby serial miał już cztery sezony i twórcom kończyłyby się pomysły.
Mam nieodparte wrażenie, że serial wciąż nie wie, czy być czymś bardziej ambitnym czy może czymś bardziej familijnym. Pewnie chciałby być tym i tym, jednak zupełnie jak tytułowa żaba - rozerwać się nie może. Myślę więc, że skręci w stronę sitcomowego smęcenia i tak jak Constantine, zakończy przygodę po jednym, góra dwóch sezonach. No chyba, że Jerry i jego góra gotówki postanowią inaczej. Cóż - wątpię.
Cześć z tego co tu zostało napisane jest już nie adekwatna do tego co mamy po pierwszym sezonie i połowie drugiego ;)
Cześć odnosząca się do miłości Chloe przez Lucka tez nie do końca trafiona. Mieliśmy nieodparte wrażenie że coś zaczyna iskrzyć jednostronnie jednak była to tylko ciekawość i zafrapowanie czemu jego osoba nie pociąga Chloe tak jak jest w przypadku innych kobiet. Później już coś czuł jednak nie był tego świadom. Terapeutka musiała go nakierować na to. Ostatecznie wiemy że dojdzie do zniżenia jednak będzie to miało złe skutki. Tego dowiemy się dopiero 16 lutego :S