Wątki detektywistyczne zniszczyły ten serial. Pewnie będę w mniejszości, ale uważam to za najgorszy pomysł, jaki producenci mogli wcielić w życie. Zaczęłam oglądać, bo miałam nadzieję, że choć troszkę znajdę komiksu w tej produkcji (w końcu po coś wykupiono prawa autorskie). Tymczasem tu okazuje się, że jednak... nie. Typowo lecimy na hajs, bo ekranizacje komiksów stały się modne. Pewnie z powodu tej niechęci nie podoba mi się nawet obsada, a sama główna bohaterka doprowadza do szaleństwa swoim purytanizmem (wiecznie niezadowolona, krnąbrna, niepotrafiąca przyznać się do błędu i do tego mentalna dziewica). Lucyfer, który zamiast być diabłem, bawi się w pieska LAPD, anioł wyglądający jak pięściarz, ale jest czarny i to się ceni w tych czasach. Widać oryginał był zbyt kontrowersyjny, wpleciono w niego zatem poprawność i cenzurę. Problem w tym, że przez to nasz kochany Lucyfer stał się jakimś przydupasem, nie jest już tym samym Lucyferem.
Ech, ja jednak pozostanę przy komiksie. Za serial stanowczo dziękuję.