Obejrzałem do końca i stwierdziłem, że ten serial jest z czapy, a samo zakończenie jeszcze bardziej rąbnięte. Aniołek-Bóg może sobie latać na Ziemię do żoneczki i synka, a Diabełek został skazany na bycie terapeutą w Piekle, Chloe skazana na rozstanie z mężem. Rory na pewno była szczęśliwsza myśląc, że ojciec ma ją i jej matkę głęboko gdzieś, choć można ją było uświadomić w odpowiednim czasie, dlaczego tatusia nie ma. Melodramat pełną gębą. Wymęczyłem te 6 sezonów. Scenariusz pisał ktoś równie skrzywdzony psychicznie co postacie z serialu, bo na pewno nikt normalny. Chyba zacznę oglądać jakieś krwawe jatki, żeby pozbyć się widoku skrzywionych psychicznie "bohaterów".