Właśnie zobaczyła pierwszy odcinek 5 sezonu i jak zwykle się rozczarowałam. Czuję, że to będzie zarazem ostatni odcinek dla, którego straciłam czas. Zastanawia mnie fenomen tego serialu, skąd takie wysokie noty, co ludzi urzeka w tej pozbawionej jaj bezbarwnej fabule. Sam pomysł na serial jest niezły, natomiast wykonanie czyli scenariusz i dialogi grubo poniżej średniej. Jak dla mnie fabuła jest banalna, a gra aktorska taka sobie. Nie wiem czy Lucyfer jest tym władcą piekieł tak na poważnie czy dla zgrywy, generalnie nie chwytam klimatu. Jednocześnie między głównymi bohaterami nie widzę żadnej chemii, a te doczepione na siłę zagadki kryminalne są koszmarne. Obejrzałam wcześniejsze sezony jednym okiem między innymi sprzątając (inaczej się nie dało tego przejść), a i tak miałam poczucie zmarnowanego czasu. Cały czas czekałam na jakieś wow, które przekonałoby mnie do tego serialu. W końcu sam Neil Gaiman przyłożył do tego rękę, albo palec, albo paznokieć , albo tylko jego nazwisko doczepili żeby było że jest, a on kasę dostał.
Racja,serial posłużył tylko po to by sprzedać kolejny przekłamany obraz świata, po płachta hehe serialu. Ale ciągle i to ciągle robi Netflix,stawia swoją wizję świata ponad serial / film. Przez co ciągnie całość w dół. Liczy się,by "delikatnie" przemycić to w co wierzy platforma,a nie by to było dobre
.
Muszę przyznać, że wytrwała jesteś. Jakby mi sie nie podobał serial to nawet jednym okiem przy sprzątaniu bym go nie oglądała.
Nooo, sama sobie się dziwię, to podchodzi pod masochizm;) Lubię książki Neila Gaimana, czytała jako jeszcze nastolatka komiks o Lucyferze to dlatego tak się katowałam. Ale jakby mnie ktoś zapytał co tam w serialu się działo to przyznaję nie wiele pamiętam. Wspomnę też, że bywam z lekka złośliwa i czasami lubię sobie pooglądać żeby się ponabijać :P